bylo bardzo dużo ludzi o tzw. szerokich horyzontach, jesli Pan rozumie co mam na mysli. Wśród moich kolegów na studiach przeważali studenci z zapadlych wsi i miasteczek z Rzeszowszczyzny i Kieleczczyzny. Wielu z nich zostalo bardzo dobrymi naukowcami, sporo mialo dużo do powiedzenia w kulturze.
Ja z kolei wychowalem się na Kazimierzu, dośc nieciekawej, choć polożonej w centrum Krakowa dzielnicy. I tu bylo podobnie, choć oczywiście procentowo nie byla to zbyt duża grupa.
Jak zaznaczylem, nie twierdzę, że byla to kultura masowa; wyznacznikami tej byly zjawiska typu “turnieje miast” i gale na Śląsku transmitowane przez tv.
Mnie szlo raczej o to, co sam Pan podkreslil, że tak w sumie niewielka grupa miala przez lata tak duży wplyw na kulturę szeroką, bo nawet te kiczowate w ostatnich latach festiwale opolskie staly na wysokim poziomie artystycznym. A rej na nich wiedli wlasnie artyści wywodzący się z ruchu studenckiego.
Zastanawia mnie, dlaczego tak nie jest dzisiaj i co jest tego powodem. Nie ma juz teatrzyków z “Hybryd”, “Jaszczurów”, nie ma turniejów poetyckich o “Czerwona Różę”, nie ma kabaretów studenckich, nie ma twórców zmuszonych podporządkowywac się przeciętnym i coraz niższym gustom. Być może ich rolę spelniają dzisiaj offowe zespole muzyczne, których produkcji nie uświadczysz w oficjalnych mediach. Nie mam pojęcia, co się dzieje w sztukach plastycznych, ale nie jestem ich znawcą.
Czy móglby mi Pan, jako socjolog (a przynajmniej naukowiec majacy kontakt z ta dziedzina nauki), wyjasnić co się stalo?
Pozdrawiam w oczekiwaniu
PS. Nie wiem, czy przyklad z Czteroma pancernymi i Klossem jest dobry, biorąc pod uwagę ówczesne zróźnicowanie wszystkich dwóch programów telewizyjnych. Moglo sie więc zdarzyć, że zamilowany zwolennik wspomnianego Klossa byl także amatorem Grechuty z Anawą, albo Novi Singers.
Nawet we wspomnianych warstwach, Panie Yayco,
bylo bardzo dużo ludzi o tzw. szerokich horyzontach, jesli Pan rozumie co mam na mysli. Wśród moich kolegów na studiach przeważali studenci z zapadlych wsi i miasteczek z Rzeszowszczyzny i Kieleczczyzny. Wielu z nich zostalo bardzo dobrymi naukowcami, sporo mialo dużo do powiedzenia w kulturze.
Ja z kolei wychowalem się na Kazimierzu, dośc nieciekawej, choć polożonej w centrum Krakowa dzielnicy. I tu bylo podobnie, choć oczywiście procentowo nie byla to zbyt duża grupa.
Jak zaznaczylem, nie twierdzę, że byla to kultura masowa; wyznacznikami tej byly zjawiska typu “turnieje miast” i gale na Śląsku transmitowane przez tv.
Mnie szlo raczej o to, co sam Pan podkreslil, że tak w sumie niewielka grupa miala przez lata tak duży wplyw na kulturę szeroką, bo nawet te kiczowate w ostatnich latach festiwale opolskie staly na wysokim poziomie artystycznym. A rej na nich wiedli wlasnie artyści wywodzący się z ruchu studenckiego.
Zastanawia mnie, dlaczego tak nie jest dzisiaj i co jest tego powodem. Nie ma juz teatrzyków z “Hybryd”, “Jaszczurów”, nie ma turniejów poetyckich o “Czerwona Różę”, nie ma kabaretów studenckich, nie ma twórców zmuszonych podporządkowywac się przeciętnym i coraz niższym gustom. Być może ich rolę spelniają dzisiaj offowe zespole muzyczne, których produkcji nie uświadczysz w oficjalnych mediach. Nie mam pojęcia, co się dzieje w sztukach plastycznych, ale nie jestem ich znawcą.
Czy móglby mi Pan, jako socjolog (a przynajmniej naukowiec majacy kontakt z ta dziedzina nauki), wyjasnić co się stalo?
Pozdrawiam w oczekiwaniu
PS. Nie wiem, czy przyklad z Czteroma pancernymi i Klossem jest dobry, biorąc pod uwagę ówczesne zróźnicowanie wszystkich dwóch programów telewizyjnych. Moglo sie więc zdarzyć, że zamilowany zwolennik wspomnianego Klossa byl także amatorem Grechuty z Anawą, albo Novi Singers.
Lorenzo -- 31.10.2008 - 23:04