Nilsa niepokoi to, że w ich przedszkolu dziewczynki są uczone, że mają być słodkimi księżniczkami, a chłopcy niebezpiecznymi piratami.
- Nasz dom jest wolny od Barbie. Ale co z tego, jeśli przychodzę po Nico, drugą córkę, do przedszkola, a ona w różowej sukni cała obsypana brokatem woła: “Tatuś, tatuś, jestem księżniczką”. Nie zamierzam jej tego zabraniać i zmuszać do majsterkowania, ale nie podoba mi się to.
w temacie
Trochę w temacie Wyborcza napisała
Najbardziej rozwalił mnie ten fragment:
Nilsa niepokoi to, że w ich przedszkolu dziewczynki są uczone, że mają być słodkimi księżniczkami, a chłopcy niebezpiecznymi piratami.
- Nasz dom jest wolny od Barbie. Ale co z tego, jeśli przychodzę po Nico, drugą córkę, do przedszkola, a ona w różowej sukni cała obsypana brokatem woła: “Tatuś, tatuś, jestem księżniczką”. Nie zamierzam jej tego zabraniać i zmuszać do majsterkowania, ale nie podoba mi się to.