“Robert Raczyński może stracić posadę. W mieście będzie prawdopodobnie referendum.
Robert Raczyński nie dostał od radnych absolutorium z wykonania budżetu. W dodatku zarzuty radnych potwierdziła Regionalna Izba Obrachunkowa. A zgodnie z prawem, jeżeli coś takiego wydarza się co najmniej 9 miesięcy po wyborach, radni mają obowiązek zorganizować głosowanie nad ogłoszeniem referendum o odwołanie rządzącego. Taka sytuacja jest właśnie w Lubinie.
Wojewoda dolnośląski już zareagował. – Wysłaliśmy do radnych zapytanie, czy podejmą takie głosowanie – mówi Jacek Dżedzyk, dyrektor Wydziału Nadzoru i Kontroli Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu.
Marek Bubnowski, przewodniczący Rady Miasta Lubina, potwierdza, że głosowanie będzie. – Najprawdopodobniej na sesji w sierpniu – mówi Bubnowski. Spośród 23 lubińskich radnych tylko ośmiu zdecydowanie stoi po stronie niezwiązanego z żadną partią Roberta Raczyńskiego. Wszystko wskazuje więc na to, że wymagana przy takim głosowaniu bezwzględna większość głosów (w tym przypadku 12) padnie za zorganizowaniem referendum. – Nie widzę żadnej chęci współpracy ze strony prezydenta. Widuję go tylko w telewizji. Na sesje od lat wcale nie przychodzi – mówi Krzysztof Olszowiak, radny. – Przecież radni i prezydent powinni współpracować, ustalać ważne dla miasta rzeczy. Nie jestem zwolennikiem referendum, ale jeszcze gorsze jest godzenie się na patową sytuację – dodaje.
Lista zarzutów opozycyjnych radnych jest długa. Twierdzą oni m.in., że Raczyński nie przejmuje się wykonywaniem budżetu. Ubiegły rok Lubin zakończył ponad 15-milionową nadwyżką budżetową. Pieniądze zostały w kasie, bo nie zrealizowano wielu zaplanowanych inwestycji. Przeciwnicy Raczyńskiego mają też zastrzeżenia do zarządzania mieniem komunalnym.
Potwierdziła je kontrola NIK, przeprowadzona w należącej do miasta Lubińskiej Spółce Inwestycyjnej. Zdaniem kontrolerów Lubin stracił co najmniej 4,5 mln złotych w wyniku niekorzystnych działań podejmowanych przez LSI. Kontrole NIK ciągle trwają – sprawdzane są Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji oraz urząd miasta.
Robert Raczyński sytuację komentuje krótko. – Niech zorganizują to referendum. I tak będzie nieudane, a ja obciążę radnych kosztami , bo przecież nie będę płacił za ich zabawy – mówi.
Pytany o raport NIK mówi: – To bzdety. I proszę tak napisać.
Jeśli dojdzie do referendum, o przyszłości Raczyńskiego zadecydują mieszkańcy. Ci wybrali go miażdżącą większością głosów – 65 procent. I to po raz trzeci, bo Raczyński był już prezydentem w latach 90., a teraz rządzi drugą kadencję z rzędu.
Aby referendum było ważne, do urn musi przyjść trzy piąte spośród tych, którzy wzięli udział w wyborach prezydenta. Czyli w Lubinie musiałoby głosować ok. 17 tys. osób
No proszę!
Masz.
Takie info ze strony www.elubin.pl
“Robert Raczyński może stracić posadę. W mieście będzie prawdopodobnie referendum.
Robert Raczyński nie dostał od radnych absolutorium z wykonania budżetu. W dodatku zarzuty radnych potwierdziła Regionalna Izba Obrachunkowa. A zgodnie z prawem, jeżeli coś takiego wydarza się co najmniej 9 miesięcy po wyborach, radni mają obowiązek zorganizować głosowanie nad ogłoszeniem referendum o odwołanie rządzącego. Taka sytuacja jest właśnie w Lubinie.
Wojewoda dolnośląski już zareagował. – Wysłaliśmy do radnych zapytanie, czy podejmą takie głosowanie – mówi Jacek Dżedzyk, dyrektor Wydziału Nadzoru i Kontroli Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu.
Marek Bubnowski, przewodniczący Rady Miasta Lubina, potwierdza, że głosowanie będzie. – Najprawdopodobniej na sesji w sierpniu – mówi Bubnowski. Spośród 23 lubińskich radnych tylko ośmiu zdecydowanie stoi po stronie niezwiązanego z żadną partią Roberta Raczyńskiego. Wszystko wskazuje więc na to, że wymagana przy takim głosowaniu bezwzględna większość głosów (w tym przypadku 12) padnie za zorganizowaniem referendum. – Nie widzę żadnej chęci współpracy ze strony prezydenta. Widuję go tylko w telewizji. Na sesje od lat wcale nie przychodzi – mówi Krzysztof Olszowiak, radny. – Przecież radni i prezydent powinni współpracować, ustalać ważne dla miasta rzeczy. Nie jestem zwolennikiem referendum, ale jeszcze gorsze jest godzenie się na patową sytuację – dodaje.
Lista zarzutów opozycyjnych radnych jest długa. Twierdzą oni m.in., że Raczyński nie przejmuje się wykonywaniem budżetu. Ubiegły rok Lubin zakończył ponad 15-milionową nadwyżką budżetową. Pieniądze zostały w kasie, bo nie zrealizowano wielu zaplanowanych inwestycji. Przeciwnicy Raczyńskiego mają też zastrzeżenia do zarządzania mieniem komunalnym.
Potwierdziła je kontrola NIK, przeprowadzona w należącej do miasta Lubińskiej Spółce Inwestycyjnej. Zdaniem kontrolerów Lubin stracił co najmniej 4,5 mln złotych w wyniku niekorzystnych działań podejmowanych przez LSI. Kontrole NIK ciągle trwają – sprawdzane są Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji oraz urząd miasta.
Robert Raczyński sytuację komentuje krótko. – Niech zorganizują to referendum. I tak będzie nieudane, a ja obciążę radnych kosztami , bo przecież nie będę płacił za ich zabawy – mówi.
Pytany o raport NIK mówi: – To bzdety. I proszę tak napisać.
Jeśli dojdzie do referendum, o przyszłości Raczyńskiego zadecydują mieszkańcy. Ci wybrali go miażdżącą większością głosów – 65 procent. I to po raz trzeci, bo Raczyński był już prezydentem w latach 90., a teraz rządzi drugą kadencję z rzędu.
Aby referendum było ważne, do urn musi przyjść trzy piąte spośród tych, którzy wzięli udział w wyborach prezydenta. Czyli w Lubinie musiałoby głosować ok. 17 tys. osób
Edyta Golisz”
Human Bazooka
Mad Dog -- 29.09.2008 - 09:59