Od jakiegoś czasu słyszę, czytam o problemach Polaków w Szkocji, Anglii z ichniejszą biurokracją. Wszystko pięknie tylko jakoś w moim przypadku (trzy lata w Szkocji, rodzina 5 osób), w przypadku brata z żoną i kilku innych znajomych jakoś nie możemy zaznać tych problemów.
Nie wiem, może mam przydzielonego jakiegoś anioła stróża – urzędnika, który dba o to aby wszystkie sprawy, które załatwiam szły szybko, sprawnie i bez kłopotów. I to wszystko przez internet, pocztę lub telefon. Jedyny przypadek gdy widziałem twarz urzędnika to uzyskanie NI dla mnie i dla mojej żony.
Tylko, że ja (i moi znajomi) pewnie jesteśmy jakimiś rodzynkami, żyjącymi poza tutejszą rzeczywistością.
Witam Od jakiegoś czasu
Witam
Od jakiegoś czasu słyszę, czytam o problemach Polaków w Szkocji, Anglii z ichniejszą biurokracją. Wszystko pięknie tylko jakoś w moim przypadku (trzy lata w Szkocji, rodzina 5 osób), w przypadku brata z żoną i kilku innych znajomych jakoś nie możemy zaznać tych problemów.
Nie wiem, może mam przydzielonego jakiegoś anioła stróża – urzędnika, który dba o to aby wszystkie sprawy, które załatwiam szły szybko, sprawnie i bez kłopotów. I to wszystko przez internet, pocztę lub telefon. Jedyny przypadek gdy widziałem twarz urzędnika to uzyskanie NI dla mnie i dla mojej żony.
Tylko, że ja (i moi znajomi) pewnie jesteśmy jakimiś rodzynkami, żyjącymi poza tutejszą rzeczywistością.
Pozdrowienia
Tomasz Kornaszewski -- 11.07.2008 - 10:26