Ja myślę, że ten brak szacunku dla naszego wkładu w uratowanie stolicy Austrii sami jesteśmy odpowiedzialni.
Byłem na Kahenbergu w 1977. roku. Nie posiadam języków obcych, ale rodzina była w stanie przeczytać informacje we wszystkich językach jakie tam były użyte. Tylko po polsku było napisane o wyczynie „rycerstwa polskiego”. Po angielsku, niemiecku i francusku było o „rycerstwie zachodnim” lub zachodnioeuropejskim. A przecież to polscy księża prowadzą to sanktuarium.
Panie Adamie!
Ja myślę, że ten brak szacunku dla naszego wkładu w uratowanie stolicy Austrii sami jesteśmy odpowiedzialni.
Byłem na Kahenbergu w 1977. roku. Nie posiadam języków obcych, ale rodzina była w stanie przeczytać informacje we wszystkich językach jakie tam były użyte. Tylko po polsku było napisane o wyczynie „rycerstwa polskiego”. Po angielsku, niemiecku i francusku było o „rycerstwie zachodnim” lub zachodnioeuropejskim. A przecież to polscy księża prowadzą to sanktuarium.
Tekst jak zwykle doskonały.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 10.06.2008 - 22:44