Mam niejasne wrażenie, że w niektórych przypadkach poniedziałek zaczyna się już w niedzielę pod wieczór. Sam mogę to zilustrować następująca sekwencją odczuć, jakie zaobserwowałem u siebie wyjeżdżając na tzw. weekend do Szczawnicy. Dawno dawno temu w niedzielę po południu zaczynałem popadać w zły humor z powodu konieczności powrotu do grodu Kraka, a tym samy do pracy w poniedziałek.
Póżniej nieco zły humor zaczął się pojawiać w sobotę na myśl o niedzielnym popołudniu itd. Potem czyli teraz, niedobrze mi się robi już w piątek przed wyjazdem w góry na myśl etc.
Natomiast co do innych wątków Pańskiego tekstu to zastanawiam się, co będzie, gdy wyczerpie Pan wszystkie litery alfabetu, by opisać rzeczywistość, z która uporczywie walczy nasz dzielny Naród, którego nic tak nie doprowadza do szału i poczucia schizofrenii (a może raczej ambiwalencji – zależy od natężenia), jak zwykła normalność. Bo z jednej strony Naród jakoś do niej tęskni (dając temu wyraz w rozlicznych dywagacjach), z drugiej zaś ów stan wyimaginowanej normalności nudnym się wydaje, co samo w sobie utrudnia wszelkie działania mające na celu jego osiągnięcie.
Szanowny Panie Yayco
Mam niejasne wrażenie, że w niektórych przypadkach poniedziałek zaczyna się już w niedzielę pod wieczór. Sam mogę to zilustrować następująca sekwencją odczuć, jakie zaobserwowałem u siebie wyjeżdżając na tzw. weekend do Szczawnicy. Dawno dawno temu w niedzielę po południu zaczynałem popadać w zły humor z powodu konieczności powrotu do grodu Kraka, a tym samy do pracy w poniedziałek.
Póżniej nieco zły humor zaczął się pojawiać w sobotę na myśl o niedzielnym popołudniu itd. Potem czyli teraz, niedobrze mi się robi już w piątek przed wyjazdem w góry na myśl etc.
Natomiast co do innych wątków Pańskiego tekstu to zastanawiam się, co będzie, gdy wyczerpie Pan wszystkie litery alfabetu, by opisać rzeczywistość, z która uporczywie walczy nasz dzielny Naród, którego nic tak nie doprowadza do szału i poczucia schizofrenii (a może raczej ambiwalencji – zależy od natężenia), jak zwykła normalność. Bo z jednej strony Naród jakoś do niej tęskni (dając temu wyraz w rozlicznych dywagacjach), z drugiej zaś ów stan wyimaginowanej normalności nudnym się wydaje, co samo w sobie utrudnia wszelkie działania mające na celu jego osiągnięcie.
Pozdrawiam poniedziałkowo
Lorenzo -- 14.04.2008 - 11:05