Pani Doroto, będę miał problem z tym Pani spokojem i wyciszaniem burzy – bo ja jestem dosc chaotycznym komentatorem. Ale – do roboty.
Dążenie do bogactwa nie jest celem samym w sobie w żadnej ideologii czy cywilizacji. Każdy skończony sknerus i chciwiec przedstawi piękne idealy związne z jego chciwością. Cywilizacja lacińska więc jedno, a pazerność ludzka drugie. W całej historii rodzaju ludzkiego, Ci ktorzy posiadali, mieli sie lepiej od tych, ktorzy nie mieli. Można to ubierać w szlachetne slowa i wskazywać szlachetne cele – ale one są wskazywane i teraz. Idea silnego panstwa, opartego o mądrość i bogactwo obywateli wpisana jest w program polityczny kazdej normalnej partii politycznej (chodzi mi oczywiscie o swiat “demokratyczny”)! W zakresie slow nic sie nie zmienilo. W zakresie czynów jednostek również. Ja zauważam rozdzwięk w tym zakresie – jak gleboko historycznie potrafie sięgnąć pamięcią.
Co do rzeczywistości w której funkcjonuja wartosci chrzescijanskie: pisałem to juz w wielu miejscach – system zasad etycznych jest w praktyce w 99% zgodny dla chrzescijan i ateistow. I te wartości nie są realtywne, tylko bezwzględne – dla obydwu grup. Aby ocenić to co Pani opisywała jako złe, nie jest mi potrzebna Wiara. Nie widzę opisywanego przez Panią odwrócenia pojęć w dzisiejszym świecie – wręcz przeciwnie. Wraz ze wzrostem wyksztalcenia i swiadomosci spoleczenstwa, wartosci te postrzegane są nie jako nakaz, tylko relany wybór. Zgadzam się w tym zakresie z ks Bocheńskim – ludzie doskonale wiedzą co jest DOBRE i nie potrzebują definiowania w tym zakresie.
Kwestia parskania smiechem przez protestantow dotyczyla juz cytatu Undset – że “niekatolików” czeka komunizm. Takie twierdzenia, moze jakoś uzasadnione w Skandynawii w okresie międzywojennym (choć nie znam takiego uzasadnienia), są dla mnie całkowicie pozbawione logiki. Tak bardzo, ze aż mnie śmieszą.
Nie mogę obiecać, że przeczytam coś Undset. Ale mogę dyskutować o głoszonych przez nią tezach.
Dorota Małaszuk
Pani Doroto, będę miał problem z tym Pani spokojem i wyciszaniem burzy – bo ja jestem dosc chaotycznym komentatorem. Ale – do roboty.
Dążenie do bogactwa nie jest celem samym w sobie w żadnej ideologii czy cywilizacji. Każdy skończony sknerus i chciwiec przedstawi piękne idealy związne z jego chciwością. Cywilizacja lacińska więc jedno, a pazerność ludzka drugie. W całej historii rodzaju ludzkiego, Ci ktorzy posiadali, mieli sie lepiej od tych, ktorzy nie mieli. Można to ubierać w szlachetne slowa i wskazywać szlachetne cele – ale one są wskazywane i teraz. Idea silnego panstwa, opartego o mądrość i bogactwo obywateli wpisana jest w program polityczny kazdej normalnej partii politycznej (chodzi mi oczywiscie o swiat “demokratyczny”)! W zakresie slow nic sie nie zmienilo. W zakresie czynów jednostek również. Ja zauważam rozdzwięk w tym zakresie – jak gleboko historycznie potrafie sięgnąć pamięcią.
Co do rzeczywistości w której funkcjonuja wartosci chrzescijanskie: pisałem to juz w wielu miejscach – system zasad etycznych jest w praktyce w 99% zgodny dla chrzescijan i ateistow. I te wartości nie są realtywne, tylko bezwzględne – dla obydwu grup. Aby ocenić to co Pani opisywała jako złe, nie jest mi potrzebna Wiara. Nie widzę opisywanego przez Panią odwrócenia pojęć w dzisiejszym świecie – wręcz przeciwnie. Wraz ze wzrostem wyksztalcenia i swiadomosci spoleczenstwa, wartosci te postrzegane są nie jako nakaz, tylko relany wybór. Zgadzam się w tym zakresie z ks Bocheńskim – ludzie doskonale wiedzą co jest DOBRE i nie potrzebują definiowania w tym zakresie.
Kwestia parskania smiechem przez protestantow dotyczyla juz cytatu Undset – że “niekatolików” czeka komunizm. Takie twierdzenia, moze jakoś uzasadnione w Skandynawii w okresie międzywojennym (choć nie znam takiego uzasadnienia), są dla mnie całkowicie pozbawione logiki. Tak bardzo, ze aż mnie śmieszą.
Nie mogę obiecać, że przeczytam coś Undset. Ale mogę dyskutować o głoszonych przez nią tezach.
Pozdrawiam serdecznie.
Griszeq -- 21.02.2008 - 14:37Griszeq.