re: Uroki prowincji. Czy to jest jeszcze Polska?

re: Uroki prowincji. Czy to jest jeszcze Polska?

Mieszkam w Lublinie. I żebranie kasy z budżetu, albo okradanie zachodnich województw pod hasłem: ,,solidaryzmu” nie podoba mi się wcale a wcale. Najlepiej ponarzekać, pokrzyczeć że tutaj nic się nie da zrobić i wystawiać łapę po pieniądze. Bo co? Bo nam się należy?
Umówmy się. Droga do modernizacji vel. bogacenia się Polski B zaczyna się od mieszkańców Polski B. Widocznie jesteśmy dymani, bo ta pozycja nam się bardzo podoba. Mamy jedyną kopalnię w Polsce, która od kilkunastu lat nieprzerwanie przynosi zyski (Bogdanka, idzie na giełdę), mamy potężne Zakłady Azotowe w Puławach, ogromną granice na wschodzie wraz z dostępem do tamtych rynków zbycia. I co? Schengen i niebotyczne ceny wiz rozpieprzyły nam mały ruch graniczny z taką Białorusią i Ukrainą. PO – wcy odebrali nam większość unijnej kasy na projekty w Polsce B. A na polecenie Komisji Europejskiej zamyka się w Lublinie jedną z najnowocześniejszych, rentownych i najlepszych cukrowni w Polsce. Jesteśmy dymani. Bo chcemy być dymani, panowie. Wyciąganie łapy po zapomogę na nic się nie zda.

,,I pomyśleć, że na tym ogniu, który ukradł Prometeusz bogom, spalono Giordana Bruna!”
Stanisław Jerzy Lec


Uroki prowincji. Czy to jest jeszcze Polska? By: wenhrin (11 komentarzy) 15 luty, 2008 - 19:32