Trochę mi ten schemat konfliktu ojciec-syn śmierdzi hollywoodzką sztampą. Nie pytaj o tytuły, po prostu trochę to za proste na wyrobionego (ehm…) widza.
Może rzeczywiście ciekawszy byłby dramat osób, które właściwie mogłyby żyć obok siebie (bracia?), stoją po przeciwnych stronach barykady i jakieś przełomowe wydarzenie odwraca w jednym z nich hierarchię wartości (przykład pierwszy z brzegu – trzeba opozycjoniście pilnie załatwić coś niemożliwego – wyjazd na leczenie na Zachód?)... no i mamy niebanalną zadymę przez 90 minut.
Mimo wszystko nieustająco zaciskam kciuki, by Twoja walka z tym układem (prawdziwym) była zwycięska.
Szczerze?
Trochę mi ten schemat konfliktu ojciec-syn śmierdzi hollywoodzką sztampą. Nie pytaj o tytuły, po prostu trochę to za proste na wyrobionego (ehm…) widza.
Może rzeczywiście ciekawszy byłby dramat osób, które właściwie mogłyby żyć obok siebie (bracia?), stoją po przeciwnych stronach barykady i jakieś przełomowe wydarzenie odwraca w jednym z nich hierarchię wartości (przykład pierwszy z brzegu – trzeba opozycjoniście pilnie załatwić coś niemożliwego – wyjazd na leczenie na Zachód?)... no i mamy niebanalną zadymę przez 90 minut.
Mimo wszystko nieustająco zaciskam kciuki, by Twoja walka z tym układem (prawdziwym) była zwycięska.
oszust1 -- 04.02.2008 - 00:15