Poruszyles bardzo duzy i bardzo istotny temat. Napisalem wyzej, ze odpowiem szerzej (w formie notki) w nocy, albo jutro rano. Temat jest powazny i odniose sie do niego dopiero po Nowym Roku.
Dzisiaj juz jest trzecia rano, najblizsze dni mam dosc mocno wypelnione. Nie poradze sobie teraz. Moge wrzucic tylko pare linkow, a to bez sensu.
Grzecznosc nakazuje bym odniosl sie do Twojego komentarza.
Zaczne moze tak: To ze kraje Zachodu sa laickie, nie oznacza, ze wiekszosc spotykanych przechodniow to ateisci. Laicyzm nie odbiera nikomu wiary i nie zabrania praktyk religijnych.
Laicyzm to nie antyklerykalizm, czy jakakolwiek inna forma wymierzona przeciw religii. Laicyzm to gwarancja rownosci wszelkich wyznan. Europa Zachodnia nie jest krainą bezbożników.
Napisales: “To, że w parafiach są podejmowane jakieś inicjatywy to nie wątpię.” – to nie sa zadne jakies tam inicjatywy. To normale i bogate zycie parafii, o wiele bardziej roznorodne niz “zycie parafialne” w przecietnej parafii w Polsce.
Napisales: “A propos Berlina – w amerykańskim czasopiśmie “Dappled things” czytałem niedawno reportaż z wyprawy do Berlina dwóch młodych Amerykanów, którzy pisali o pustkach w kościołach. nikt nie wątpi nawet w bogactwo podejmowanych przedsięwzięć, ale jaki one mają wpływ na społeczeństwo?”
Po piewrwsze, z tymi pustkami, to troche przesada jest. Owszem, nie ma tutaj takich tlumow podczas mszy jak np. w Polsce czy innych wybitnie katolickich rejonach. Koscielna frekwencja nie jest odbiciem ilosci chrzescijan. Zresztą im mniejsza miejscowosc, tym wiernych w kosciolach wiecej.
Nie bardzo rozumiem o co chodzi Tobie w zdaniu “nikt nie wątpi nawet w bogactwo podejmowanych przedsięwzięć, ale jaki one mają wpływ na społeczeństwo?” – co to znaczy “wpływ na społeczeństwo?” Bardzo niefortunnie zdanie skonstruowales. Podejrzewac można, iż jesteś zwolennikiem podporządkowania życia społecznego religii, a to trąci ideą państwa wyznaniowego.
Napisales: “Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego do traktatu UE nie można było wpisać wzmianki o chrześcijańskich korzeniach Europy. I nic tu nie pomoże zaklinanie rzeczywistości frazami o epoce postindustrialnej. Co to miałoby oznaczać? Że ludzie przeżywają religie wewnętrznie, zgoda, u nas też tak przeżywają. Tu nie chodzi o manifestowanie religii w czasie procesji, ale wpływ jaki ona wywiera w sferze publicznej.”
Ano, wygrala koncepcja by nie wpisywac takowej wzmianki. Dlaczego? Temat rzeka. Na pewno nie jest to uderzenie przeciw chrzescijanastwu. Troche w tym asekuracji, by nie wywyzszac zadnej z religii. Troche tez “polityki” – podobno przyjma kiedys do Unii Turcje, kraje Afryki Polnocnej – te “chrzescijanskie korzenie” nie bylyby tak do konca prawda. Takich “troche” jest jeszcze duzo wiecej.
Nie pomagam sobie zadnym “zaklinaniem rzeczywistości frazami o epoce postindustrialnej”. Postindustrializm jest faktem niosacym ze soba konkretne zmiany w zyciu spoleczenstw. Zmiany stosunku ludzi do spraw religii rowniez.
A zdanie “Tu nie chodzi o manifestowanie religii w czasie procesji, ale wpływ jaki ona wywiera w sferze publicznej.” znowu narzuca skojarzenia z panstwem wyznaniowym.
Na zakonczenie napisales “Nie w tym też rzecz, by komukolwiek narzucać chrześcijaństwo, by zrezygnować z neutralności światopoglądowej państwa, by budować jakieś państwo quasi-wyznaniowe.” – wiec w czym rzecz?
i jeszcze:
“Poza tym Niemcy nie wyczerpują tematu Europy, w Niemczech istnieje przyjazny rozdział kościoła od państwa, czego nie można powiedzieć np. o Francji.” – na czym polega owa “przyjaznosc” niemiecka i “nieprzyjaznosc” francuska?
--> wenhrin
Poruszyles bardzo duzy i bardzo istotny temat. Napisalem wyzej, ze odpowiem szerzej (w formie notki) w nocy, albo jutro rano. Temat jest powazny i odniose sie do niego dopiero po Nowym Roku.
Dzisiaj juz jest trzecia rano, najblizsze dni mam dosc mocno wypelnione. Nie poradze sobie teraz. Moge wrzucic tylko pare linkow, a to bez sensu.
Grzecznosc nakazuje bym odniosl sie do Twojego komentarza.
Zaczne moze tak: To ze kraje Zachodu sa laickie, nie oznacza, ze wiekszosc spotykanych przechodniow to ateisci. Laicyzm nie odbiera nikomu wiary i nie zabrania praktyk religijnych.
Laicyzm to nie antyklerykalizm, czy jakakolwiek inna forma wymierzona przeciw religii. Laicyzm to gwarancja rownosci wszelkich wyznan. Europa Zachodnia nie jest krainą bezbożników.
Napisales: “To, że w parafiach są podejmowane jakieś inicjatywy to nie wątpię.” – to nie sa zadne jakies tam inicjatywy. To normale i bogate zycie parafii, o wiele bardziej roznorodne niz “zycie parafialne” w przecietnej parafii w Polsce.
Przejzyj dokladnie strone ktora podalem wyzej, to sie przekonasz. (Ev. Ostergemeinde Wedding)
Napisales: “A propos Berlina – w amerykańskim czasopiśmie “Dappled things” czytałem niedawno reportaż z wyprawy do Berlina dwóch młodych Amerykanów, którzy pisali o pustkach w kościołach. nikt nie wątpi nawet w bogactwo podejmowanych przedsięwzięć, ale jaki one mają wpływ na społeczeństwo?”
Po piewrwsze, z tymi pustkami, to troche przesada jest. Owszem, nie ma tutaj takich tlumow podczas mszy jak np. w Polsce czy innych wybitnie katolickich rejonach. Koscielna frekwencja nie jest odbiciem ilosci chrzescijan. Zresztą im mniejsza miejscowosc, tym wiernych w kosciolach wiecej.
Nie bardzo rozumiem o co chodzi Tobie w zdaniu “nikt nie wątpi nawet w bogactwo podejmowanych przedsięwzięć, ale jaki one mają wpływ na społeczeństwo?” – co to znaczy “wpływ na społeczeństwo?” Bardzo niefortunnie zdanie skonstruowales. Podejrzewac można, iż jesteś zwolennikiem podporządkowania życia społecznego religii, a to trąci ideą państwa wyznaniowego.
Napisales: “Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego do traktatu UE nie można było wpisać wzmianki o chrześcijańskich korzeniach Europy. I nic tu nie pomoże zaklinanie rzeczywistości frazami o epoce postindustrialnej. Co to miałoby oznaczać? Że ludzie przeżywają religie wewnętrznie, zgoda, u nas też tak przeżywają. Tu nie chodzi o manifestowanie religii w czasie procesji, ale wpływ jaki ona wywiera w sferze publicznej.”
Ano, wygrala koncepcja by nie wpisywac takowej wzmianki. Dlaczego? Temat rzeka. Na pewno nie jest to uderzenie przeciw chrzescijanastwu. Troche w tym asekuracji, by nie wywyzszac zadnej z religii. Troche tez “polityki” – podobno przyjma kiedys do Unii Turcje, kraje Afryki Polnocnej – te “chrzescijanskie korzenie” nie bylyby tak do konca prawda. Takich “troche” jest jeszcze duzo wiecej.
Nie pomagam sobie zadnym “zaklinaniem rzeczywistości frazami o epoce postindustrialnej”. Postindustrializm jest faktem niosacym ze soba konkretne zmiany w zyciu spoleczenstw. Zmiany stosunku ludzi do spraw religii rowniez.
A zdanie “Tu nie chodzi o manifestowanie religii w czasie procesji, ale wpływ jaki ona wywiera w sferze publicznej.” znowu narzuca skojarzenia z panstwem wyznaniowym.
Na zakonczenie napisales “Nie w tym też rzecz, by komukolwiek narzucać chrześcijaństwo, by zrezygnować z neutralności światopoglądowej państwa, by budować jakieś państwo quasi-wyznaniowe.” – wiec w czym rzecz?
i jeszcze:
“Poza tym Niemcy nie wyczerpują tematu Europy, w Niemczech istnieje przyjazny rozdział kościoła od państwa, czego nie można powiedzieć np. o Francji.” – na czym polega owa “przyjaznosc” niemiecka i “nieprzyjaznosc” francuska?
Jerry
Szeryf -- 28.12.2007 - 04:19