Geotermalna mania

Pyrrusowe zwycięstwo wierceń geotermalnych w Toruniu wzbudziło szerokie zainteresowanie, o dziwo nie kompetentnych w tej sprawie środowisk naukowych związanych z naukami geologicznymi i hydrogeologicznymi, lecz mechaników polskich. Po czołowym przedstawicielu tej branży prof. Ryszardzie Kozłowskim, który zaprojektował otwory geotermalne w Toruniu, sławy i znaczenia pozazdrościł mu prodziekan wydziału mechanicznego dr hab. Krzysztof Jóźwik z Politechniki Łódzkiej. Jak donosi dodatek Gazety Wyborczej w Łodzi powiedział on, że uczelnia ta planuje budowę Centrum Sportowo – Edukacyjnego zasilanego energią pozyskaną z ziemi. W ślad za tym rektor Politechniki Łódzkiej prof. Stanisław Bielecki (specjalista w zakresie chemii spożywczej) dwa tygodnie temu podpisał porozumienie o wzajemnej współpracy z prezydentem miasta Łodzi Jerzym Kropiwnickim (ekonomista i polityk) w sprawie utworzenia pierwszej stacji geotermalnej w tym mieście. Łączny koszt inwestycji wyniesie 129 milionów złotych. Jak z powyższego zestawienia widać wśród decydentów w tej sprawie sami amatorzy, aby nie powiedzieć wprost, że dyletanci zawodowi. Oczywiście, od polityków nie sposób wymagać wykształcenia w każdej dziedzinie, ale wymaga się dla podejmowania decyzji przynajmniej przygotowania zawodowego i naukowego przez kompetentne w tej sprawie środowiska. Tymczasem tutaj nic o takich analizach i studiach nawet się nie wspomina.

Uniejów
W informacjach na ten temat wszyscy powołują się na pozytywne w tym zakresie doświadczenia w Uniejowie, położonym ok. 50 km na zachód od Łodzi. Tutaj w 1978 roku znany naukowiec z zakresu hydrogeologii dr Zdzisław Płochniewski z Państwowego Instytutu Geologicznego w Warszawie na podstawie wcześniejszych wyników uzyskanych z wierceń poszukiwawczych za ropą naftową zaprojektował pierwszy otwór hydrogeologiczny o głębokości ok. 2 tys. metrów. Dalsze prace badawcze na początku lat 90 tych minionego stulecia prowadził Zakład Geotermii Surowców Energetycznych AGH w Krakowie pod kierunkiem prof. W. Góreckiego, które zakończyły się pełnym sukcesem. Uzyskano wydajność ujęcia 120 m sześciennych na godzinę, przy temperaturze wody 68 °C. Zasolenie 7 g na litr wody jest stosunkowo niewielkie i pozwala wykorzystać ją również do ogrzewania miasta. Łączna moc elektrowni wynosi 5,6 MW, z czego 3,2 MW uzyskiwane jest z kotłów olejowych. Około 40 % energii pochodzi z ujęcia geotermalnego. Baseny balneologiczne to osobna i wielce rozbudowana baza, przynosząca dodatkowe dochody dla miasta. Blisko 70 % budynków jest ogrzewanych z tego źródła znacznie obniżając koszta przeznaczonych na ten cel klasycznych źródeł energii. Pod tym względem Uniejów jest przykładem powodzenia prowadzonych w sposób profesjonalny poszukiwań geotermalnych.

Geotermalna wiedza
Niestety, niski poziom wiedzy na ten temat wśród polskich elit politycznych, gospodarczych i naukowych czyni prawdopodobnym uzyskania takich samych, a może i znacznie większych efektów w każdym miejscu w Polsce, w którym tego zapragną. Pozornie wydaje się, że cóż w tym trudnego. Wszak wystarczy, gdzie się zapragnie odwiercie tylko otwór, aby trafić na „wodonośne pokłady”, z których woda pochodząca niewiadomo skąd będzie do nas płynąc w nieskończoność dostarczając nam energii ile tylko „dusza zapragnie”. Tego rodzaju propaganda utytułowanych ignorantów, których dopuszcza się do wszelkiego rodzaju mediów czyni spustoszenia w świadomości przeciętnego czytelnika, widza i słuchacza, który czerpie z nich podstawową wiedzę na ten temat. Jest coś magicznego i surrealistycznego w tym procederze, w którym gardzi się podstawową literaturą naukową i zawodową na ten temat zawierzając całkowicie tym, którzy głośniej i pewniej siebie głoszą niczym niesprawdzone teorie posługując się swoimi wysokimi tytułami naukowymi, które nie mają jednak żadnego związku z geotermią. Opór, jaki w tej sprawie przejawiał dotąd rząd i ministerstwo środowiska można przyjąć z uznaniem. Nie mniej ostatnie zachwyty „Gazety Wyborczej” nad łódzkim projektem zdają się wskazywać, że również w tych środowiskach toruńska idea geotermalnych „cudów” zaczyna sobie torować drogę na zasadzie konkurencji medialnej. Wszystko to źle wróży polskiej gospodarce, geotermii i ekonomii.

Andrzej Szczęśniak
Jako jeden z niewielu specjalistów z zakresu energetyki na swoim blogu w dniu 10 maja br. wyśmiał poglądy prof. Kozłowskiego w sprawach geotermii, które przedstawił on na panelu energetycznym w Sejmie zorganizowanym przez posła Bogusława Kowalskiego. Zaznaczając jednak, że nie jest geologiem, dlatego zastrzega się, że brak mu fachowej wiedzy na ten temat, zauważył, że podawane przez profesora dane nie zgadzają się z informacjami pochodzącymi z Parlamentu Europejskiego. Tu chciałbym dodać, że nie zgadzają się one też z oficjalnymi danymi na ten temat podawanymi przez Państwowy Instytut Geologiczny w Warszawie na jego stronach internetowych. Dlaczego tak się dzieje? Ano, dlatego, że profesorowie ci mają zaliczony na studiach przedmiot z ekonomii marksistowskiej, która jak wiadomo głosiła, że jeżeli rzeczywistość nie zgadza się z tezami głoszonymi przez marksistów, tym dla niej gorzej. To cieszy, że nie wszyscy dadzą się zakrzyczeć i wmówić w siebie elementarne niedorzeczności, którym z wygody i braku wiedzy na ten temat przytakuje szeroka publiczność na czele z politykami wszelkiej orientacji.

Łódzkie szanse
Ponieważ nauki geologiczne, a szczególnie hydrogeologia, czyli nauka o wodach podziemnych powszechnie uznawane są za tajemne i nieścisłe, więc każdy może wypowiadać się z jakimś prawdopodobieństwem na sukces. Łódź w strukturze geologicznej Polski położona jest podobnie jak Toruń na skłonie Wału Kujawsko – Pomorskiego, w jego południowym przedłużeniu nazwanym Niecką Mogileńską – Łódzką. Podobnie jak w Toruniu, tak i tutaj są szanse na znaczące dopływu wody ze szczelinowatych piaskowców występujących również na głębokościach ok. 2 tys. metrów, co przekłada się na temperaturę kilkudziesięciu stopni Celsjusza. Planowane wiercenie do 4 tys. metrów to czysta strata pieniędzy, które można wydać na bardziej konkrety cel. Wiara w to, że na głębokości tej są niezmierzone „pokłady gorącej wody” jest wręcz dziecinna. Warto, aby profesorowie od ekonomii, żywności i mechaniki zajrzeli do swoich zakurzonych książek ze szkoły średniej, gdzie w podręczniku geografii z pierwszej klasy narysowany jest obieg wody w przyrodzie. Widać na nim, że wód podziemnych jest tyle, ile wsiąknie opadów w glebę i głębiej. Innych wód podziemnych o znaczeniu gospodarczym nie ma. Dotyczy to też wód geotermalnych. Proces zasilania wodami opadowymi wód podziemnych powoduje, że przy racjonalnym ich wykorzystaniu stanowią one niewyczerpalne źródło wody eksploatowanej przy pomocy różnego rodzaju studni. To nie żadna magia powoduje, że wody termalne można ująć przy pomocy głębokich studni, lecz zwykłe krążenie wód opadowych. Tam gdzie są jednak warstwy nieprzepuszczalne, tych wód nie ma i daremnie ich tam szukać. Na głębokości ok. 3 tys. metrów przekonali się o tym boleśnie inwestorzy z Torunia, gdzie zamiast wody o temperaturze ponad sto stopni otrzymali znacznie wyżej wodę o temperaturze o połowę niższej niż się spodziewano. W sumie łódzkie szanse oceniam tak samo jak toruńskie.

Milczenie zawodowców
Wielce znaczące jest milczenie w tych sprawach Państwowego Instytutu Geologicznego w Warszawie oraz Zakładów Hydrogeologii AGH w Krakowie. Jest ono całkowicie zrozumiałe, gdyż nikt tych naukowców nie prosi o zdanie. Oni nie są politykami, którzy odpowiadają za wydawanie państwowych pieniędzy, więc nie wtrącają się w nie swoje sprawy. Pieniądze na wspomniane prace w Toruniu i w Łodzi nie pochodzą z ich budżetów, ani oni nie odpowiadają za ich wydawanie. Swojej wiedzy są pewni, a wielokrotnie dowiedli tego zarówno w swoich licznych publikacjach, jak i opiniowanych oraz wykonanych pod ich nadzorem inwestycjach. Są oni z nich dumni i nie ma potrzeby, aby poniżali się do dyskusji z profanami.

Opinia publiczna
Głosem opinii publicznej są media. Nie mogą one przytakiwać i popierać państwowych projektów inwestycyjnych opartych na wiedzy magicznej, na demokratycznym głosowaniu, na przekonaniu większości itp. na argumentach natury politycznej, a nie zawodowej i naukowej. Czytam, że dla projektu łódzkiego będzie zawiązana austriacka spółka, dofinansowana ze środków UE. Czy nie ma polskich podmiotów, które mogłyby w sposób racjonalny uczestniczyć w tym projekcie? Czy trzeba ich szukać za granicą? Czy może polskie podmioty znalazłyby bardziej sensowne możliwości wydania tych środków, niż ich marnotrawstwo na łódzki projekt i stąd rezygnacja z ich uczestnictwa? Te pytania kieruję do ministerstwa środowiska i do Głównego Geologa Kraju, którzy nie mogą milczeć tak jak naukowcy, gdyż to oni właśnie odpowiadają za sensowne wydawanie pieniędzy z budżetu na tego rodzaju cele. Opinia publiczna powinna wiedzieć, jakie jest zdanie rządu w tej sprawie. Powinna wiedzieć, że rząd nie popiera geotermalnych szaleńców, którzy żądają ogromnych sum z budżetu dla poparcia swoich abstrakcyjnych i amatorskich teorii.
Adam Maksymowicz

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Adamie!

Pan ma moralny obowiązek pisać swoje teksty. Nawet gdyby tacy malkontenci jak ja non stop Panu dokuczali, pisząc różne głupoty.

Mam nadzieję, że nie ustanie Pan w niesieniu tego kaganka oświaty dla reszty towarzystwa.

Pozdrawiam


Głupoty

Dziękuję za solidarność z moim pisaniem. Proszę śmiało podnosić swoje zastrzeżenia i uwagi. Po prostu uniwersytet mi się bardzo podoba i to, że ludzie tacy jak ja mogli studiować na nim nie przejmując się wcale żadnymi uwagami na temat j poziomu jego nauczania. Proszę zauważyć , że te wszystkie metody ocen są stronnicze i na ogół dyskryminujące tych, którzy nie mogą się bronić. Przeprzaszam za zbyt emocjonalne związane z tym moje reakcje. Zapraszam jednocześnie do komentarzy, dialogów i dyskusji zwiazanych z moim pisaniem.
Pozdrawiam


Panie Adamie!

Tak na prawdę poziom mistrza poznaje się po uczniach. Cała reszta jest do rozbicia o kant siedzenia. A Pan swoim mistrzom wystawia bardzo dobrą ocenę, bo wydaje się Pan być nie tylko specjalistą ale także humanistą, a to nie jest częste połączenie.

Co tu komentować. Założę się, że wszyscy komentatorzy zaglądają tu, kiwają głowami w zadumie i myślą: co tu jeszcze można dodać?

Pozdrawiam


Panie Adamie

Świetnie napisany tekst, doskonale się go czyta. Więcej nie mogę napisać, nie czuję się kompetentny.


Kompetencje

Tu wcale nie trzeba mieć kompetencji. Wystarczy zdrowy rozsądek i zasada T.Kotarbińskiego: “Coś wiedzieć o wszystkim i wszystko o czymś”.
Pozdrawiam


Eeee...,

że tak politycznie zagadnę na temat.
Ja, jako starszy od pana, pamiętam jak architektem wojewódzkim, w bywszym województwie ciechanowskim był, z wykształcenia, meliorant.

No i mamy Mazowsze zabudowane potworkami/szopami z suporka i żuzlowego pustaka.
Na zdrowie.
Teraz, ponieważ myśmy są unijni to fachowcy zeszli pod ziemię.

A pan nadal fruwasz w obłokach.
Można było naciąć ojca Dyrektora, to można i Kropidłę.


Fruwanie w obłokach

Tak, tak, to były stare dobre czasy realnego socjalizmu. Niby go już nie ma, a jednak jest. Tak, to wołanie o kompetencje, to wołanie na puszczy, nikt nie słyszy, a jak słyszy, to nierozumie itp., ale czasem dla psychcznej równowagi trzeba trochę pomarzyć, ponarzekac i pofruwać w obłokach. Czasem to fruwanie przynosi jednak niespodziewne efekty i wydarzenia, ale na nie trza po prostu spokojnie czekac. Z tym nacinaniem , to oni sami siebie nacinają doskonale zdając sobie sprawę z rzeczywistości, wszak chodzi o wyłudzenie z państwowej kasy kilkadziesiąt tych nędznych milionów złotych. Jak coś nie wyjdzie to, wytłumaczenie jak znalazł, przecież my sie na tym nieznamy… to niewielka szkodliwość społeczna, to dochodzenia trza umorzyć, a miliony i tak zostają w kieszeni. Na tym polega tu fruwanie w obłokach.


Subskrybuj zawartość