Media konwencjonalne walczą o przeżycie

Na blogu Wojtka Orlińskiego rozwinęła się dyskusja o tym, czy i jakie szanse ma każdy z nas w starciu z potęgą korporacji medialnych i internetowych, a w S24 Krzysztof Urbanowicz publikuje ciekawe podsumowania dyskusji tamże i na własnym blogu, z których przy okazji co kawałek wyskakuje gdzieś zdanko, że blogosfera, dziennikarstwo obywatelskie, są “szansą” i “ratunkiem” dla tradycyjnych mediów.

Jak mantrę w rozlicznych opracowaniach i sondażach powtarza się “pewniki” w rodzaju: amatorzy nie są w stanie zastąpić lepiej poinformowanych(?) a zwłaszcza lepszych warsztatowo(?) dziennikarzy i publicystów zawodowych. “Zawodowcy” i ich zwolennicy zachowują się jak zaklinacze deszczu lub hipnotyzerzy, wierząc(?) że jeśli wystarczająco długo będą powtarzać te “pewniki”, to staną się one niekwestionowanym założeniem, przyjmowanym bez zbędnej dyskusji i wątpliwości.

Skrzętnie pomijane są tu dwie kluczowe okoliczności, podkreślona przez FYMa możliwość (fakt), że wśród anonimowych blogerów są doświadczeni dziennikarze, mogący dzięki tej anonimowości zlekceważyć kaganiec rodzimych redakcji, oraz druga, szczególnie istotna w polskich realiach, podkreślona przez Nurniego, którą ze względu na smakowitą reakcję Urbanowicza pozwolę sobie przytoczyć we fragmentach:

nie ma Pan przypadkiem jakis badan z Omanu? (...)
Dziennikarze nad Wisla specjalizuja sie w zamilczaniu rzeczywistosci.
I to jest przyczyna dla ktorej twierdze ze przed blogerami w Polsce – sama przyszlosc.
Reszta – to nic nie warte drobiazgi. Nijak sie majace do rzeczywistosci.
Prezydent Bush zatacza sie pijany przed grobami zolnierzy poleglych w Normandii. Amerykanskie media milcza o tym jak zaklete. Wszystkie media!
Wyobraza Pan sobie?
Kongresmen X zatrzymany przez FBI na goracym uczynku poleca zadzwonic do najbardziej wplywowych politykow Partii Republikanskiej. Media (wszystkie) milcza. Nikt nawet nie pomysli by podetknac mikrofon pod nos rozmowcom skorumpowanego kongresmena.
Wyobraza Pan sobie ???????????????????
To o czym Pan wlasciwie na s24 pisze? (...)

i reakcja Urbanowicza:

Żałuję, że ten wpis jest dla Pana niezrozumiały.
Z chęcią dopiszę coś jeszcze, ale proszę mi dobrze wytłumaczyć czego Pan tu nie rozumie.
Nie udało mi się tego zrozumieć mimo kilkakrotnej lektury Pana komentarza.

Co prawda wyżej Urbanowicz pisze wyraźnie, że “ludzie potrzebują dziennikarzy, ale nie takich, którzy chcą decydować za nich co jest ważne, a co nie”, jednak z tego dość oczywistego spostrzeżenia nie wyciąga innych wniosków ponad ten, w wielkim skrócie, że “tradycyjne media i internauci uzupełniają się”.

Uzupełniają się? Raczej konkurują i to ostro. Duże media już wiedzą, że ze swoją manierą “informowania” z pozycji dobrze poinformowanego źródła nie mają szans na utrzymanie opiniotwórczego autorytetu w czasach Internetu, gdy nie tylko pozyskiwanie i weryfikowanie informacji jest łatwe jak nigdy wcześniej, ale też wiele dobrych, a nawet wybitnych piór decyduje się na pisanie anonimowo.

Urbanowicz podsumowuje:

Myślę, że czas na Dziennikarstwo 2.0, które będzie polegać na ścisłej współpracy amatorów i zawodowców. Zawodowi dziennikarze są skazani na współpracę z amatorami. I im szybciej to nastąpi, tym większe szanse na przeżycie mają media tradycyjne.

I na koniec smaczny kawałek Ziomeckiego:

“Naszą wadą jest to, że jesteśmy ze starej szkoły aroganckich redaktorów, którzy przyzwyczaili się decydować o tym co i kiedy jest ważne” – przyznał, pół żartem pół serio, Mariusz Ziomecki, były redaktor naczelny “Przekroju”, obecnie w Superstacji, na jednej z warszawskich konferencji nt. prasy. Uważa on, że dla tradycyjnej prasy “blogi są groźne, bo każdy może sobie na nie wejść i poczytać za darmo”.

Witamy w nowych, ciekawych czasach!

Slider-F

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

O kuźwa

prawie,że wpisalismy sie w jeden temat.
Fajniasto,że nie tylko jednemu z nas pewne rzeczy nie dają spokoju.
Pozdrawiam


No fakt

Ciekawie sie robi.

Dawid wystartował do Goliata ze swoja procą.

Goliat ma przewagę, jest arogancki, puszy się i napina. Ma kasę a czuje, ze zaczyna przegrywać. Gdzie traci? Przecież nie na kasie, bo ta jest coraz większa. Ile zarabia taki Lis? Pewnie miliony?
Co jest warte teraz słowo Lisa?
Wedle mnie jest gówno warte.
Czyżby kasa ich przygniatała?

Igła


Igło

i tu jest właśnie ból nas wszystkich.Za szybko z dobrze rokujących dziennikarzy robią się Panie i Panowie Dziennikarze,ba literaci nawet.
A widać to wyraźnie w telewizorni jak taki opierzony pani/pan dziennikarz jeździ po interlokutorach.
Strach sie bać moi Państwo.


Szanowni

Wiecie na czym bazują zawodowi dziennikarze, wywyższając się nad blogerami, czyli dziennikarzami-amatorami? Różnica między zawodowstwem a amatorstwem w tej (i nie tylko w tej) branży leży w tym, że za zawodowcem stoi machina organizacyjna danego medium, czyli to ono niejako go uwiarygodnia (aczkolwiek różnie z tym bywa).

Ale niedługo może się to zmienić. Oto jako pierwsze zanikną male dzienniki czy czasopisma regionalne. Po prostu net to załatwi; informacje w necie będą równie latwo, nawet latwiej dostępne niż stworzenie numeru gazety, nie mówiąc o tym, że prasa zawsze będzie spóżniona w stosunku do netu. Nastepnie przyjdzie kolej na dużych. Wraz z zanikiem gazet znikną także dziennikarze, bo nie będą już potrzebni. Nawiasem mówiąc odnoszę wrażenie, jakby oni już to przeczuwali i po części starają się przekwalifikować na piarowców.

Problemem będzie tylko wiarorygodność dziennikarza-blogera. Ci, którzy ja zdobędą, zapracują na wiarygodność calej grupy. A wtedy, proszę Pań i Panów, pozostaną oprócz netu już tylko tabloidy dla wtórnych analfabetów oraz specjalistyczne wydawnictwa dla „hobbystów” z wyższej pólki. Potem przyjdzie kolej na netową telewizję interakcyjną i jeszcze na coś, czego jeszcze nie znamy.

Martwić się będziemy tylko tym, by ktoś nie wyłączył prądu.

PS do Zenka19: zechciej Pan się pohamować i nie porównuj literata do dziennikarza. Ten pierwszy pisze na swoja odpowiedzialność, czego nie da się powiedziec o dziennikarzach (wyjątki potwierdzaja regulę):))


Szanowny Panie Lorenzo

napisałem tak:
“Za szybko z dobrze rokujących dziennikarzy robią się Panie i Panowie Dziennikarze,ba literaci nawet.”

Nie pomyślałbym nawet przez chwilę,by stawiać znak równości pomiędzy tymi dwoma profesjami.Różnice są wielkie,a o głównej był Pan łaskaw wpomnieć.

Pozdrawiam


a co decyduje

że dziennikarz jest amatorem?

zamiłowanie do tego co robi, czy urocza nieporadność jego pismactwa?

kiedy przepoczwarza się w profesjonalistę?

gdy mu zapłacą, czy gdy zyska uznanie “środowiska”?

czy możliwy jest transfer w drugą stronę? taki spadek do II albo nawet III ligi.

takie “blogodziennikarstwo” będzie dopóty amatorką, dopóki będzie anonimowe czyli mało wiarygodne (pomijając różne kwestie braku anonimowości w sieci, bo to dla “blogoczytacza” nie ma znaczenia).

dotyczy to przede wszystkim blogów newsowych i, powiedzmy, “śledczych”, bo jakieś pierdu-pierdu felietony, recenzje, fotoblogi* nie mają i nie będą miały żadnej wielkiej siły rażenia …

*) no tu można się spierać :)


Tak jest, Panie Zenku

Pozdrawiam serdecznie. A tak – poza protokołem – u nas w Krakowie piekne słońce i nareszcie chce sie żyć!


Szanowny Docencie

I tu ma Pan rację, acz może w niepełnym wymiarze.

Otóż IMHO nie ma mowy o odpowiedzialnej dziennikarce społecznej (czyli ewentualnie bez wynagrodzenia) w formie anonimowej. Właśnie ze względu na odpowiedzialność za słowo.

Facet prowadzący lokalny serwis informacyjny w necie nie moźe być anonimowy.

Drugim – dość oczywistym elementem, jest jakość czyli forma pisania.

“...jakieś pierdu-pierdu felietony, recenzje, fotoblogi* nie mają i nie będą miały żadnej wielkiej siły rażenia …” – tu mam rzeczywiście wątpliwości i po raz kolejny przytoczę przykład Włocha, który bodaj pod koniec listopada lub na początku grudnia zainicjował internetową akcje przeciwko włoskiej klasie politycznej. Na jego odzew zareagowało kilkaset tysięcy Włochów!

Pozdrawiam serdecznie


>Lorenzo

racja, chodziło mi raczej o jakość treści (pierdu-pierdu) niż formę ...


A ja powiem tak...

Pamietacie fanziny?
No.
Czy to nie byl pierwowzor blogowania?
No.

It`s good to be a (un)hater!


>Mad Dog

pamiętamy. nawet je robimy od czasu do czasu. ale nie widzę bezpośredniej analogii do bloga, no chyba że weźmiemy jako łącznik zapał i bezinteresowność w dzieleniu się ideami :)

“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”


O, wlasnie to, Stopczyk!

Wlasnie to!

It`s good to be a (un)hater!


Szanowni Panowie!

Nie wiem jak to powiedzieć, ale media tradycyjne mają się świetnie, natomiast tekstowisko dogorywa.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość