Złudzenia Freuda odnośnie religii

Do pana Andrzeja Kleiny swe słowa kieruję. Przepraszam, że chcę troszkę pańskiej sławy podkraść, ale tak się już rozpisałem, że stwierdziłem iż poniższy tekst jednak na swoim blogu zamieszczę zamiast podbija panu licznik. Taki to perfidny plan. Choć mam też wytłumaczenie. Pod pana wpisami rozmowy zboczyły na zupełnie inne tory, a ja chciałem się odnieść do pierwszego wpisu o freudowskim pojmowaniu religii. Od razu się przyznam, że żaden ze mnie erudyta. Ot taki wiejski prostaczek co po swojemu próbuje sobie poukładac to w łepetynie. Stąd i słownictwo nie będzie wyszukane i proszę mnie nie straszyć łaciną, ale jak zechce pan odpowiedzieć to w miarę też prostym językiem a teraz już do dzieła

W „Przyszłości pewnego złudzenia” Freud wyraził w sposób pełny swoje stanowisko wobec religii. Ma dla niego religia swój prapoczątek w bezradności człowieka wobec sił natury i wewnętrznych sił instynktowych. Powstaje ona we wczesnej fazie ludzkiego rozwoju, kiedy człowiek nie był w stanie posługiwać się własnym rozumem, by dać sobie radę z tymi zewnętrznymi i wewnętrznymi siłami, i musiał tłumić je lub kierować nimi za pomocą innych sił afektywnych.

W procesie tym, człowiek tworzy to, co Freud nazywa „złudzeniem”, czerpiąc wiedzę ze swego indywidualnego doświadczenia które zdobył jako dziecko. Przypomina więc sobie doświadczenie związane z ochroną przez własnego ojca, uważanego przez dziecko za istotę obdarzoną wyższa mądrością i siłą, którego miłość i opiekę mógł zdobyć poddając się jego poleceniom i unikając przekraczania jego zakazów.

Jest więc religia powtórzeniem doświadczeń człowieka z okresu dziecięcego. Człowiek przenosi swe doświadczenia dziecięce wynikające z poczucia braku bezpieczeństwa i ojca, którego zarówno podziwiał jak i się bał.

I ja do tego momentu to nic a nic się nie przyczepie. Mogę przyklasnąć, ze tak faktycznie może być.

Freud porównuje religię z obsesyjnymi neurozami, jakie spotykamy u dzieci i stwierdza, iż religia jest neurozą kolektywną, wywołaną przez warunki podobne do tych, które wytwarzają neurozę dziecięcą.

w tym miejscu to ja pasuje, bo się na neurozach nie znam tak jak pan na kwarkach.

Freud nie tylko twierdzi, że religia jest złudzeniem płynącym z pragnień ludzkich, twierdzi wręcz, że religia jest ogromnym niebezpieczeństwem, ponieważ zmierza do uświęcenia wadliwych instytucji ludzkich, z którymi sprzymierzyła się w ciągu swoich dziejów.

Owszem ludzie wykorzystywali religię i nadal to robią do własnych celów. Pod sztandarami wyższych racji probowano zaprowadzać wydumany porządek. Religia była przykrywką dla wielu wstrętnych dzialań, ale czy to wina religii jak twierdzi Freud. Czy religia wykorzystała ludzi, czy ludzie religię??

Ponadto, jego zdaniem, religia ucząc ludzi wierzyć i zakazując krytycznego myślenia, jest odpowiedzialna za zubożenie inteligencji (zarzuty te, nawiasem mówiąc, były już stawiane Kościołowi przez myślicieli Oświecenia).

Tu raczej Freud popełnia kolejne nadużycie. Ja się na innych religiach niezbyt znam, ale co nieco wiem o chrześcijaństwie. Biblia jest moim drogowskazem, a tam jest napisane “szukajcie, a znajdziecie” co mi stoi w opozycji do tego zakazu myślenia.

Trzecim zarzutem Freuda wobec religii jest to, iż opiera ona ważność norm etycznych na bardzo niepewnej podstawie, skoro bowiem są one nakazami i zakazami Boga, przyszłość etyki zależy od wiary w Boga.

gdybologia. Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo czyli jak mniemam wyposażył go w podobne cechy. Mądrość, miłość i sprawiedliwość. Łatwo porzucić wiarę w Boga, ale trudniej jest amputować kręgosłup moralny.

Jeśli człowiek porzuci iluzje wiary w ojcowskiego Boga, jeśli stanie twarzą w twarz ze swą samotnością i niewielką rolą, jaką gra we wszechświecie, stanie się podobny dziecku, które opuściło dom swego ojca. Ale pokonanie tej infantylnej fiksacji (dzisiaj może byśmy powiedzieli o zerwaniu społecznej i emocjonalnej pępowiny z rodzicami) jest prawdziwym celem rozwoju człowieka.

Mnie jest dobrze z ta infantylna fiksacją. nie czuję potrzeby jej odrzucenia. To żaden argument, ale na jakiej podstawie Freud wydedukował co jest celem człowieka??

Tylko człowiek wolny, uwolniony od autorytetu (grożącego i chroniącego jednocześnie) – może posługiwać się władzą swego rozumu i pojmować świat i swą rolę w nim obiektywnie, bez złudzeń, ale za to w oparciu o zdolności do rozwoju tkwiących w nim możliwości i posługiwania się nimi. Tylko wtedy, kiedy wydoroślejemy i przestaniemy być dziećmi zależnymi od autorytetu i lękającymi się go, możemy zdobyć śmiałość myślenia za siebie samych, ale – prawdziwą jest również sytuacja odwrotna. Wtedy i tylko wtedy, kiedy ośmielimy się myśleć, będziemy mogli wyzwolić się spod panowania autorytetu.

Mrzonka, bo cóż to jest obiektywizm? Pojęcie abstrakcyjne zupełnie nie do zrealizowania. Równie abstrakcyjne jak zło, dobro czy prawda.

Moim skromnym zdaniem Freud stworzył sobie obraz religii na podstawie doświadczeń z Kościołem Katolickim. Te doświadczenia zapakował w słówko religia i dalejże je okładać. Tymczasem więcej w przytoczonym przez pana opisie jest chciejstwa i gdybologii niż faktycznej analizy. Zupełnie nie rozumiem skąd się wzięło u pana tyle komentarzy?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Szanowny Autorze!

Wpisuję się Panu na dobry początek, oby, dyskusji…

Stwierdził Pan: – Moim skromnym zdaniem Freud stworzył sobie obraz religii na podstawie doświadczeń z Kościołem Katolickim. Te doświadczenia zapakował w słówko religia i dalejże je okładać. Tymczasem więcej w przytoczonym przez pana opisie jest chciejstwa i gdybologii niż faktycznej analizy. Zupełnie nie rozumiem skąd się wzięło u pana tyle komentarzy?

Też nie wiem skąd się ich tyle wzięło, ale sądzę, że gdybym był bardziej aktywny, byłoby ich dużo więcej. Przepraszam, że bardzo skrótowo, ale mam sporo pracy.

Freud nie stworzył „sobie obrazu religii na podstawie doświadczeń z Kościołem Katolickim”. Freud utrzymywał, iż celem ludzkiego rozwoju jest osiągnięcie ideałów jak: wiedza (logos); miłość bliźniego; zmniejszenie cierpienia; niezależności i odpowiedzialności.

Ideały te stanowią jądro wszystkich wielkich religii, na których oparta jest kultura wschodnia i zachodnia, jądro nauk Konfuncjusza i Lao – Tsego, Buddy, Proroków i Jezusa. Freud widzi różnice pewnych akcentów pomiędzy tymi naukami, podczas gdy Budda kładzie nacisk na zmniejszenie cierpienia, Prorocy akcentują wiedzę i sprawiedliwość, a Jezus miłość bliźniego…

Freud przemawia w imieniu etycznego jądra religii i krytykuje teistyczno-nadprzyrodzone aspekty religii za niedopuszczanie do pełnego urzeczywistniania tych celów etycznych.

Tak więc ogólne twierdzenie, że Freud jest przeciwko religii jest mylne.

Z poważaniem…


Sajonara

pozostaje mi tylko złożyć uszanowanie,żeś sprowokował Pana Andrzeja.

Jest przyjemnie poczytać,a i coś z tego skorzystać.
Jak to gdzieś powiedzieli na naukę nigdy za późno.

Pozdrawiam Pana i Pana Andrzeja


Andrzej F. Kleina

Freud przemawia w imieniu etycznego jądra religii i krytykuje teistyczno-nadprzyrodzone aspekty religii za niedopuszczanie do pełnego urzeczywistniania tych celów etycznych.

Dlaczego zdecydował się pan pominąć to w swoich głównych tekstach? Czyżby połasił pan się na złudzenie premii za kilkadziesiąt komentów?
A może… Nie nie podpowiem.


Subskrybuj zawartość