O prawdzie kilka słów

Czym jest prawda? Opisem rzeczywistości, który jest zgodny ze stanem faktycznym, tym co się faktycznie wydarzyło. Niestety świat i zachodzące w nim procesy nie ułatwiają dochodzenia i dojścia do prawdy, co więcej, proponują prawdy rodzajowe, a nadto komplikują wynik poznania prawdy jako jednoznacznie pozytywny. Jak pisał François de La Rochefoucauld: „Prawda nie sprawia tyle dobrego, ile złego sprawiają jej pozory”.

Prawdą jest, iż wstałem dziś rano, umyłem się, zjadłem jajka na twardo, popiłem je sokiem z czarnej porzeczki i wyszedłem do pracy. Prawdą jest również, iż usprawiedliwiłem się za zaniechania dnia poprzedniego, usprawiedliwiłem czyny osób mi nieprzychylnych, negowałem poczynania bliskich i złorzeczyłem innym prawie nieznanym osobom, które obiektywnie – według mnie – na to nie zasługiwały. Jaka jest prawda o jednym, jednym marnym, moim poranku skoro na dodatek przyrządziłem żonie śniadanie, córce czytałem bajkę i wyprawiłem ją do przedszkola, a starą sąsiadkę podwiozłem do reumatologa? Jeżeli wyciąć samo złorzeczenie sprawa jest jasna, ale uśmiech mojego dziecka po lekturze bajki moralny debet zaspokoił w całości, ale pytanie o sens wybaczania osobom kłamiącym o mnie powraca i domaga się odpowiedzi. Niejednoznaczność wcale nie pomaga, podobnie jak religia czy inne punkty odniesienia. Dopada pytanie; jaka jest prawda o sobie samym i dlaczego jestem tak niejednoznaczny i nieukształtowany? Prawda o moim poranku to niezbyt pasjonujący temat analizy, ale obrazuje wielość możliwości oceny pewnego fragmentu rzeczywistości w zależności od przyjętego kryterium. Przykładowo bywał w szczególności w sporcie, iż przegrywa lepszy, przynajmniej prawdą jest, iż tak się mawia. Jak bowiem mogła wygrać drużyna gorsza, która strzeliła jedną bramkę więcej od drużyny niby lepszej, która mecz przegrała? Ano jest to możliwe, o czym kibice sportowi doskonale wiedzą i rozumieją. Gabriel Laub sierdził: „Kto zna tylko jedną prawdę, musi wiele kłamać”. Taka teza jest oczywiście generalizacją, wiec nie można jej stosować erga omnes. Należy jednak zauważyć, iż częstokroć tak bywa, a szczególnie w życiu publicznym.

Powyższe zadnia mogą prowadzić do wniosku, iż autor zmierza w kierunku relatywizmu wszystkiego i stara się dowieść, iż prawda jako tak jest niemożliwa do ustalenia, ale był by to wniosek błędny. Uważam oczywiście, że prawda – w szczególności w życiu publicznym – jest bardzo istotnym elementem demokratycznego państwa prawa, w granicach przez prawo ustalonych. Organy państwa posiadają więc uprawnienie do weryfikowania prawdziwości oświadczeń majątkowych parlamentarzystów i wydaje się to właściwe, ale kwestie życia seksualnego i innej bardzo osobistej sfery życia nigdy nie powinny być weryfikowane przez szeroką publiczność ponieważ taka prawda niczego nie wnosi. Istotne wiec jest czego prawda dotyczy i czy mamy pewności, że przekazywana prawda nie jest li tylko pozorem lub częścią prawdy, która zintegrowana z innymi immanentnymi częściami opisywanego i określonego fragmentu rzeczywistości prawdą być przestaje. Poseł Jacek Kurski w trakcie prezydenckiej kampanii wyborczej stwierdził, iż dziadek premiera Donalda Tuska był w Wermachcie, i był, tyle że przymusowo wcielony, a następnie zbiegł. Więc prawda czy nie? Czemu tak prawda Jacka Kurskiego miałaby służyć? Ogólnie pojętemu dobru, dobru społecznemu, wyzwoleniu o którym tak często słyszymy? Oczywiście nie. Ta część prawdy w istocie była kłamstwem skrytym pod pozorem prawdy. W ostatnich tygodniach często jesteśmy obdarowywani prawdami fragmentarycznymi, które w zdarzeniu z całością faktów na daną okoliczność trąca siłę dowodu. Praca o Lechu Wałęsie jest tego najlepszym i najdobitniejszym przykładem. Autorzy w tytule swego dzieła zaznaczyli wprawdzie, iż jest ono przyczynkiem do biografii, ale nie zmienia to faktu że pisali oni i ocenili Wałęsę kompleksowo, nie pozostawiając wątpliwości co do swych intencji. Jak można bowiem twierdzić, iż owa pozycja jest przyczynkiem, skoro obejmuje zarówno lata 70’ jak i 90’. Również bohater wspomnianej książki prawdę reglamentuje, co nie czyni go bardziej wiarygodnym od historyków którzy o nim pisali. A jak jest prawda o Wałęsie? Każdy z nas ma swoją i jest święcie przekonany, iż posiada tę właściwą.

Wrócę do prawdy czystej, takiej najprostszej i jedynej prawdziwej, bo musi być prawdziwą. Taką prawdę otrzymaliśmy w wielkim dokumencie TVN „ Trzej kumple”. Prawdę o człowieku który był zdrajcą, o funkcjonariuszach SB i o człowieku, który walczyłby ta prawda ujrzała światło dzienne. Z taką prawdą nie sposób polemizować, nie da się jej podważyć i taka prawda służy dobru. Fakty potwierdzające prawdziwość tez stawianych przez Wildsteina służą bezapelacyjnie całemu społeczeństwu i zmieniają jakość dyskursu o złu jakie niósł ze sobą komunizm i jego aparat opresji. Jest to prawda brutalna i podawana bez znieczulenia, ale inna być nie może, ponieważ ona będzie budować świadomość młodego pokolenia, będzie budować przyszłość tego narodu. Przed taką prawdą należy pochylić głowę.

Czy jednak każda prawda służy celom pozytywnym, na pozór tak, można przecież powiedzieć, iż najgorsza prawda jest lepsza niż najmniejsze kłamstwo. Jeżeli weźmiemy podany przykład tak właśnie jest, ale nie zawsze można tak twierdzić. Większość z nas kłamie o sobie samych w celu uczynienia swej egzystencji bardziej znośną, wartościową czy bardziej uzasadniającą bezkompleksowe patrzenie w oczy tych, których okłamaliśmy. Henryk Ibsen jednak napisał: „Odbierz przeciętnemu człowiekowi jego kłamstwo życia, a wziąłeś mu zarazem całe szczęście”. Budujemy swój własny alternatywny wizerunek samych siebie dla innych, chcąc ukryć jakieś wady, poglądy czy skłonności w obawie przed prześladowaniem lub mając nadzieje na jakieś profity. Aleksander Kwaśniewski nie powiedział prawdy o swym wykształceniu a mimo to dwukrotnie został wybrany na Prezydenta naszego państwa. Czy kandydat na prezydenta powinien kłamać w takiej kwestii? Oczywiście, że nie. Podobnie Bill Clinton nie powinien był negować swych kontaktów seksualnych z panną Moniką. Runął wizerunek dobrego męża i człowieka prawdomównego ale społeczeństwo mu wybaczyło, podobnie jak Kwaśniewskiemu ponieważ jest dokładnie takie samo jak oni. Kłamstwo w polityce jest tak powszechne jak piasek na Saharze, ale nie jest ono wyłącznie wynikiem wykonywania określonych funkcji, ono jest w człowieku i czeka na sposobność ataku i nie ma ludzi, którzy są w stu procentach na nie odporni.

Pamiętać jednak należy, że w dochodzeniu do prawdy ważny jest zarówno cel jak i środki jego osiągnięcia. Ważne jest również czego prawda dotyczy. Każdy sam będzie decydował o tym co jest a co niej jest prawdziwe, co jest czarne a co białe, a kiedy poruszamy się po sferze szarości. Wyrażam przekonanie, że wszyscy aktualni krzewiciele prawd wszelakich zawsze będą pamiętać, iż półprawdy, prawdy fragmentaryczne, czy prawdy w służbie nieprzyzwoitości stoją po stronie kłamstwa, fałszu.

Pozdrawiam.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

H m,

takie mam wrażenie, że część osób demonizuje prawdę, manipulując nią, wykorzystując ją (lub raczej jej fragmenty) po prostu by komuś dokopać.
A fragment prawdy, wycinek, to już porawda, ale prawda będąca w gruncie rzeczy kłamstwem.

A hasło ,,prawda nas wyzowli” to już moim zdaniem jest tak nadinterpretowane i powopduje raczej chyba częściej zło niż dobro.

MNie bardziej przekonuje deMelllo:

,,Prawda bardziej ucierpieć może od gorliwości jej obronców niż od ataków przeciwników”

Pozdrówka.


Autorze optymisto

[quote=rozum
Wyrażam przekonanie, że wszyscy aktualni krzewiciele prawd wszelakich zawsze będą pamiętać, iż półprawdy, prawdy fragmentaryczne, czy prawdy w służbie nieprzyzwoitości stoją po stronie kłamstwa, fałszu.

cytując zapytam, ta k po prostu:
A co to jest prawda?
A gdzie można coś takiego zdobyć?
Bo, że można kupić, to wiemy.WIldstein to kropla w oceanie, a może się mylę?

pozdrawiam


Subskrybuj zawartość