Osiem popularnych (3)

Na txt od wczoraj mamy do czynienia z krzyżówką prosektorium, stypy po ogólnie nielubianym nieboszczyku i katakumb.

Wszyscy sifają, narzekają, albo w ogóle ich nie ma, hi hi.

A ja nie będę rozbawiać was, o nie, moi mili. Ja was dziś mogę co najwyżej trochę umoralniać i wywierać wpływ pedagogiczny. Może chociaż się zirytujecie i wyniknie z tego jakaś zadyma śmieszna – bo jak przypominam, jestem dwudziestoletnią gówniarą. I oto będę z niezmąconą powagą i pewnością nauczać w katakumbach.

Do tego jeszcze z ilustracjami muzycznymi, o zgrozo! Nikt tego nie zniesie, mam nadzieję. Mamy ambicję, je… policję.

W dzisiejszej audycji przedstawimy Państwu osiem popularnych błędów życiowych, typu a ja jestem, proszę pana, na zakręcie. Do tego garść praktycznych wskazówek i mapa drogowa, a przynajmniej jakiś żółty i trójkątny znak, którym zawsze można kogoś wprowadzić w stan krótkotrwałej hipnozy, z uwagi na ciężar gatunkowy i rodzaj materiału.

Błąd I – zaniżona odporność

To jest akurat banał, niewarty wspominania, dlatego też z przyjemnością omówię go na wstępie. Otóż, wiele osób ma straszne problemy z akceptacją faktu, że oto nie zawsze może być fajnie. Ot, Grześ jak zwykle rozkosznie marudzący pod notką mojej babci. Miał zły dzień i w związku z tym wyraził pretensję, że nuda, panie, nic się nie dzieje. A babcia też mogła mieć zły dzień, ja mogłam mieć, całe tekstowisko mogło mieć i cały świat, łącznie ze słoniami w Lasku Wolskim. Czasem lepiej zmilczeć, niż potęgować ogólną frustrację.

Błąd II – bałaganiarstwo

Zawsze się mści. Za dużo różnych akcesoriów, życie w myśl zasady przewróciło się, niech leży, brak determinacji, by przystąpić do remontu generalnego, skoro inaczej się nie da, usprawiedliwianie się, że przecież u innych ludzi nie jest lepiej… A choćby i faktycznie nie było, to i tak jest to piękny przykład kobiecej, lub też mężczyźnianej logiki. Bo czemu niby ja, przykładowo, mam się męczyć i cierpieć w bałaganie? Skoro moi przodkowie w nim cierpieli, to może ja już właśnie nie muszę?

Dvacet let necelých, odznáček na baretu, s úsměvem dospělých vytáhnem cigaretu…

Błąd III – ślepa ufność

Wchodząc w świat i życie, dziatki moje, często błędnie sądzimy, że jeśli będziemy się uśmiechać i postępować dobrze, to bliźni odpłacą nam tym samym. Wybaczcie, już przestaję się śmiać z politowaniem. Miałam sześć lat i nie chciałam być miła ani dobra. Chciałam mieć skorupę, bo czułam się tak, jakbym nie miała nawet zwykłej skóry. Choć miałam i to nawet gdzieniegdzie bliznami pokrytą. I od razu zaczęłam bawić się na przerwach w wojnę. Nie ma bardziej pouczającej gry dla małych dzieci…

Błąd IV – paranoiczna nieufność

Tak, moi drodzy, nie ma lekko, wszelkie skrajności nie zwykły miewać sensu. Warto mieć przyjaciół, sojuszników, kumpli i kolegów. Im mocniejsza szara sieć, tym mniejsze ryzyko, że spierdolimy się (pardą) w jakąś ciemną przepaść.
Warto wybaczać im wszystko. Oprócz zdrady. Bo zdradzając, przestają być przyjaciółmi, automatycznie. To nie miłość jest, żeby można było sobie pozwalać na wyskoki. Amor mortale, amicitia aeterna, jak to sobie kiedyś sama przetłumaczyłam na łacinę.

Błąd V – zakłamanie

Co z tego, że wielu rzeczy w naszych biografiach się wstydzimy? Nic się już nie zmieni. Za późno, by przepraszać, za późno, by odkręcać, za późno, by coś zmieniać, za późno, by się znęcać jak nuciłyśmy sobie kiedyś z Zuzanną przed klasówką z chemii. Można uciec na wagary, naturelment, ale w końcu przyjdzie koniec trymestru i jakoś z tymi pieprzonymi estrami trzeba się będzie uporać. Za późno, by się uczyć, Pawelec w progu stoi, i każdy z nas tak samo potwornie się go boi…

Błąd VI – nadmierna wiara w siebie

Wybaczcie, jedynie piosenka oraz mój chichocik. Trochę ironiczny, trochę autoironiczny też.

Błąd VII – pacyfizm

To nie jest świat dla miłujących pokój przeznaczony. Tu trzeba się nieraz do krwi tłuc i napierdalać, metaforycznie albo nie. Kto nie jest na to gotowy, sam oberwie, proste i logiczne.
Nie ma co się na mnie obrażać, gdy piszę, że kara śmierci odpowiada mojemu poczuciu estetyki, a potem jeszcze wklejam jutubka z reklamą psa we mgle. Nie ma świętości, których nie można wyśmiać, bo cały świat jest święty. I absurdalny. I piękny, w całym jego brudzie, chaosie i szaleństwie.

Błąd VIII – użalanie się nad sobą

Reszta jest milczeniem.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Pani Olgo!

Nie łapię związku pomiędzy niektórymi błędami a ilustracjami muzycznymi, niemniej ogólnie bardzo mi się podoba. Szczególnie autoironia i dystans do samej siebie.

Pozdrawiam


Bład IX - Melancholia i Mizantropia

Błąd X – Złudna wiara w hard rocka

Bład 666 – Obłuda

Pani Olgo … eee … puru puru :)


Panie Jerzy,

dziękuję. Diagnoza przez sieć wprawdzie, ale chyba trafna, skoro to samo, mniej więcej, powiedział mi pięć dni temu psychiatra face to face :P

Pan o tym wie, panie psychiatro
Kobieta to człowiek odporny
Ja wiem, w życiu nie ma tak łatwo
Nerwica w granicach normy

A których ilustracji Pan nie łapie?

Docent – o kurna, jak Ty to robisz, człowieku…

Wszystko, co wkleiłeś, też jest moje.

Radio młodych bandytów, my i wy na jednej fali ;)

Błąd XI… Choć diabli wiedzą, czy to akurat błąd?

Pururu…


Bład XII - Rezygnacja

Błąd XIII – Agresja

naprawdę lubisz Deicide? :P

purux2


Docent,

nie, Deicide akurat nie znałam. Ale ten, prawda, liryczny przekaz trafił mi do serca :P

No… moim zdaniem trzynaście to bardzo ładna liczba w tym kontekście. Nie psujmy jej, basta.

Proponuję przejść do tego, co warto.

Zaczynam:


"trzynaście to bardzo ładna liczba"

to samo chciałem napisać :) ... znaczy żeby zbastować ;-)


Przejrzałem proponowany zestaw,

wraz suplementem pana Docenta i wyszło mi, że tylko na pacyfizm nie cierpię.

Wciórności.

Pozdrawiam jednakże


Panie yayco,

do pierona ciężkiego, bym dodała wręcz.

Ja z kolei przyznaję się do wszystkiego z wyjątkiem trójeczki.

Wielkich upadków więcej widzieliśmy niż wzlotów,
Byliśmy oczywiście na uczcie Baltazara,
Uczyliśmy się mowy zwycięskich Wizygotów
Na służbie ostatniego przepiwszy żołd Cezara.
Przeżyliśmy Rolanda, by świadczyć śmierć Karola,
Pozostałościom mocarstw nie oczekiwać łaski.
Razem z Ludwikiem Świętym widząc się w aureolach
Wyrzygiwaliśmy krew w jerozolimskie piaski.
Co było wszechpotężne – zdaje się niedorzeczne.
Gdzie słodka woń Arabii? Gdzie tajemniczy Syjam?
Religie tysiącletnie też nie są dla nas wieczne
I demokracja kwitnie, dojrzewa i przemija…

Pozdrawiam, przepraszając za pesymizm i cytowanie Kaczmarskiego


Ja jednak w sprawie błędów jeszcze Pino

Z opóźnieniem lekkim, ale wciąż głowa mi słabo działa.

Konkretnie to ja w sprawie dwóch błędów:

ślepa ufność

Czasem nie oczekujemy takiej samej reakcji ze strony bliźnich. I wcale nie dlatego się do nich uśmiechamy, żeby koniecznie nam to odwajemnili.
Z rachunków może wyniknąć, że bardziej się opłaca zaryzykować z tą ufnością.
Tak czy inaczej więcej prawdziwych rzeczy się dostaje w prezencie.

Natomiast wiadomo, że prezenty bywają różne.

zakłamanie

Mam wrażenie, że pomyliłaś je ze wstydem Pino.
Jedna rzecz to czegoś żałować, wstydzić się tego, uważać jakieś swoje przeszłe doświadczenia za niekoniecznie dobrze o nas świadczące.

Inna rzecz to mimo tego, że to coś sami żeśmy zrobili, udawać przed innymi, że gdzieżby i skąd? Myyyy? Nie, w żadnym razie.

Piosenki nie znalazłam mimo wysiłków, więc tylko

pururu


Do trójeczki,

Pani Pino, nikt się nie chce przyznawać.

A zaraza się szerzy, mimo wszystko. No

Pozdrowienia


Gretchen,

mylenie się mam wliczone w koszta.

Może dlatego, cholera, w całym życiu pomyliłam się tak mało razy?

Konkretnie, tylko cztery.

I każdy z tych błędów gorzko żałował, że mi się przytrafił, hi hi.

Ale to była dygresja. Wróćmy do tematu.

Nie pomyliłam zakłamania ze wstydem. Już nie będę epatować wynikami mojej matury z polskiego oraz całokształtem osiągnięć w tym przedmiocie, ale ogólnie biorąc – znam znaczenie rzeczowników różnych. Trust me.

Natomiast masz rację, że zakłamanie ze wstydem jest związane ściśle.

Właśnie dlatego, gdy robiłam źle, to z jasnym czołem i pełną świadomością, że oberwę za to.

I właśnie dlatego…

Panie yayco – a trójeczka właśnie jest najsympatyczniejsza.

Tylko trzeba jej zdjąć tę opaskę z oczu.

pururu kierunkowane


Dwulicowość

Okazuje się, że nie zawsze jest zła:

...


NIby tak,

i jeszcze mi przyszło, że jest taki stan między rezygnacją a agresją, kiedy jeszcze nie wiem, w którą stronę mi się potoczy.

Lubię ten stan…

A potem spada ziarenko piasku…


Pino

Ja nie twierdzę, że nie odróżniasz tylko, że akurat z tego, co napisałaś pod hasłem zakłamanie, nie wynika zakłamanie tylko wstyd.

Dla mnie zakłamanie jest nie tylko robieniem źle , że tak to ujmę w uproszczeniu, ale też wypieraniem się tego, że tak właśnie się postąpiło. No.

Poza tym niestety wcale nie mam pewności czy tak od razu każdy się wstydzi za to co zrobił. Niestety…


Madzie,

dlatego przenigdy bym nie umieściła w katalogu dwulicowości. Ani hipokryzji.

Masz być twardy jak bruk. Nie jak skała, bo skały kończą tak:

http://sheisdevil.wrzuta.pl/audio/h2CBIGgDFO/

Panie yayco – dlaczego przychodzą mi na myśl tytuły dwóch filmów słynnych i czemu oba te filmy traktują o Wietnamie?

Ot, zagadka. Na szczęście nie oglądałam żadnego.

pokrzepiona tą myślą pozdrawiam


Gretchen,

może i tak. Powiedzmy, że zakłamanie to diagnoza zewnętrzna, wstyd – wewnętrzna.

Nie ma problemów nierozwiązywalnych, rowków nie do przeskoczenia. Logistyka jest królową nauk.

pururu


Nawet nie wiem, jakie to filmy,

Pani Pino.

Ale ja już w ogóle nic nie wiem, przyznam szczerze, pozdrawiając.


Panie yayco -

oraz

Pozdrawiam, przepraszając za zapach napalmu


Pani Pino,

jakoś tak podejrzewałem.

Wolę pierwszy, choć z drugim się łączy dramatyczna w moim życiu historia, wychodzenie przez okno na pierwszym piętrze i zbite szkło.

Pozdrawiam, kręcąc bębenkiem


Panie yayco,

to miała być audycja pouczająca i ku przestrodze, mimo wszystko.

Dlatego nie pytam.

pozdrawiam dyskretnie


Pani Olgo!

Żeby nie być marudnym. Co ma dzielna Margot do ślepej ufności? Niewinność, to tak, ale ślepa ufność?

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

interpretacja jest zawsze dowolna, ale moim zdaniem sporo. Proszę spojrzeć:

A niewinna Margot przypuszczała, że do kotka…

Tymczasem z treści utworu można wywnioskować, że bynajmniej nie do kotka. Podmiot liryczny wykazuje tu zatem naiwność, czyż nie?

Zakończenie jest melancholijne, bo niewinność nieuzbrojona zawsze przegra na tym świecie, który niewiele ma wspólnego z Rajem:

Każda chwyciła tęgi kij i zatłukły biedne maleństwo z żądzy krwi.

Gdyby Margot była mądrzejsza, to albo nie pchałaby się z kotkiem w miejsca publicznie odwiedzane, albo zorientowałaby się, po reakcji tych wszystkich nauczycieli, ministrantów i kmieci, że coś nie gra – i wtedy by sobie jednego z nich wybrała, żeby bronił ją zusammen ze zwierzątkiem.

Ewentualnie poszłaby na kurs aikido. No nie wiem, możliwości jest wiele. Ona wybrała najgorszą, czyli dała się wypadkom ponieść biernie.

Tak to widzę.

Pozdrawiam


Pani Olgo!

Ślepą ufność można ewentualnie przypisać kotkowi, ale nie o nim jest piosenka. A Margot była niewinna i nie mogło jej przyjść do głowy, że faceci są tak prymitywni, a baby tak okrutne. Ale to inna historia.

Pozdrawiam


Margot powinna

dla samoobrony nosić za pazuchą moździerz kaliber 50 mm. to lepsze niż akido.


Panie Jerzy,

w sumie racja. Zresztą, finał nie jest taki smutny przecież :)

Docent – hi hi, a jakże!

pururu


>Pino

podsumujmy


O masz ci los,

jakiś Docent się plącze bez puenty :D

A propos bez puenty, jest taki wiersz Achmatowej, który w normalnym tłumaczeniu brzmi np. tak:

Zwarła dłonie żałobnie pod szalem.
Czemuś blada, choć oczy bez łez?
Bo mu duszę goryczą i żalem
Napełniłam po brzegi, po kres.

Zataczając się wyszedł ode mnie
Gorzkim skurczem ból usta mu zwiódł
(i tu coś o tym, że wybiega z domu)
Biegłam za nim bez tchu aż do wrót.

Zawołałam: “To żart! Tyś mi drogi!
Wróć! Nie wrócisz – więc nie chcę już żyć!”
I ten uśmiech męczeński i wrogi
I te słowa: “Zaziębisz się. Idź.”

No właśnie – a jest też inne tłumaczenie, kompletnie absurdalne, w którym ta jedna linijka, co mi z pamięci wypadła, brzmi tak:

Bez poręczy zbiegłam nieprzytomnie…

Zawsze mnie to bawiło do łez :D

pururu


Subskrybuj zawartość