Lecz nade wszystko słowom naszym jedyność przywróć i prawdziwość...

W pierwszych słowach mojego listu zaznaczam, że nie chodzi mi o sifanie (uczcie się nowych słów obcych, pururu już przyswoiliście sobie) na obecny we współczesnej Polsce system kar i nagród.

Nie uważam, że jakiekolwiek bolączki społeczne można rozwiązać sznurem i gustowną latarnią przy Krakowskim Przedmieściu, lub, bardziej kameralnie, przy Bartyckiej.

To jest zawsze ostateczna ostateczność. I niemal zawsze okazuje się, że wynikło z tego więcej chaosu i bałaganu, niż pożytku… niemal.

Bo jest jeszcze coś takiego, jak pojęcie samoniweczącej rewolucji. Tak kombinował Lenin pod sam koniec, jak już wysłał wystarczająco dużo telegramów typu “rozstrzelać wszystkie prostytutki rozpijające żołnierzy, byłych oficerów itp”. A Jerofiejew sarkastycznie komentował w Mojej maleńkiej leninianie, że jest to mało precyzyjne i nie wiadomo, kogo właściwie rozstrzeliwać: prostytutki rozpijające żołnierzy i byłych oficerów, czy też jedynie panie źle wpływające na morale szeregowych, a wyższe szarże odrębnie traktować ołowiem?

Wieniczka był fajny gość. Choć nie we wszystkim się z nim zgadzam; kiedyś podobno powiedział którejś ze swoich żon (albo kochanek, z pamki lecę, nie chce mi się zaglądać do Pożaru serca, choć leży gdzieś na dole w biurku pod stosem innych książek), że wszystkich tyranów należałoby dusić w kołysce. Ona na to: “kogo masz na myśli?”, “Lenina i Hitlera”. Na co ona wyraziła konwencjonalne, prawda, zdziwienie, bo pana Adolfa się zwykle zestawia z panem Josifem. Cóż za sifające imię, swoją drogą...

Jerofiejew się zapienił wtedy: “to ty nie wiesz, że Stalin był tylko prostą konsekwencją Lenina?!”

Gdybym była na miejscu tamtej pani, spytałabym logicznie: i co z tego? To Stalin był tym najgorszym skurwysynem, w porównaniu z którym Wołodia się jawi nieomal sympatycznie.

Miał bowiem w sobie tę proletariacką surowość i uczciwość. Chodził w skórzanej kurtce i nienawidził elegantów, a o intelektualistach miał zdanie wyrobione. Choć odebrał staranne wykształcenie, a nawet z Krupską wziął w 1898 ślub w cerkwi, bo inaczej by nie mogła za nim podążyć na zesłanie, hi hi hi…

Tymczasem Dżugaszwili podczas blokady Leningradu wysłał specjalny samolot, żeby uratować Achmatową tudzież innych artystów i poetów. Bo tacy są potrzebni. Bo ich podziwiał. Literatura, literatura, to nie jest tylko zasługa pióra…

Możecie się słusznie przyczepić, że skupiam się na jakichś nieistotnych detalach, gdy przecież masowe mordy, łagry, procesy moskiewskie i tak dalej…

...Nic nie poradzę jednak, że ja w tym wysłaniu samolotu widzę wstrząsający przejaw ostatecznego skurwysyństwa. Jak w soczewce.

Zdychajcie, głupie ludzie, zdzierajcie ze ścian tapety i gotujcie sobie z nich klejową mączkę. Nie macie talentu poetyckiego, nie możecie się inaczej przydać dla Imperium, jak tylko śmiercią własną.

Żeś ty nie ojcem świata, ale carem!

A teraz idę sobie robić obiad. No.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Serwer mało zakumał

jak to Maszyna, prawda.

Natomiast musi dodać, że zmienność i ulotność tutejszej prawej kolumny zmusza go (ją) do zaglądania często i notowania(!), nawet jak nie kuma, o co biega w kolumnie środkowej.

Maszyna mruga d(i)odą.


Serwerze,

to nie wina Maszyny, tylko moja. Znaczy, trzeba będzie wieczorem pozmieniać, rozwinąć i uprzystępnić.

Publiczność zasię jest tym drogowskazem, czego nie mogą pojąć różni durnie…

Pozdrawiam z tym większą sympatią, że sama jestem podobno cyborgiem :)

C3PO wydaje popiskiwanie przyjazne.


>Pino

w skórzanej kurtce chodził Zinowiew :)


Może być,

zwłaszcza, że chyba zrobiłam tą frazą kryptocytat z Rybakowa.

Aaa, idę się zabić młotkiem.


jeszcze nie

właśnie wyruszmy do Pakistanu … luknij


Chyba że tak.

W Pakistanie mnie jeszcze nie znają, poza tym poematów w hindi żadnych na pamięć nie znam, dzięki Bogu.

pozdrawiam, spływając


jak już

spłyniesz z przestworu suchego oceanu [wóz nurza się w zieloność i jak woodka brodzi]

to zajrzyj do mnie na bloga … tam jest dla Ciebie kłest … :D … rikłast nided


Pani Pino,

czytając ten tekst, odniosłem wrażenie, że napisała Pani o czymś innym niż chciała.

Jeśli się nie mylę, to chciałem w kwestii podstawowej jedynie napisać to, że – moim zdaniem – na te latarnie jest już za późno.

Co zaś do Imperium, to chociaż nie zgadzam się z Pani opinią o Uljanowie młodszym, to muszę przyznać, że bardzo celnie pokazała Pani nieludzkość pewnego sposobu myślenia.

Pozdrawiam porannie


Panie yayco,

ja bym raczej powiedziała, że te latarnie są już po prostu zbędne. Minął czas. I dobrze, bo ja wbrew pozorom rozlewem krwi się brzydzę.

Co nie znaczy, iż nie jestem całkowicie pewna, że w pewnych warunkach bym się nie brzydziła. Bo różnie w życiu bywa, bo mogą się jeszcze kiedyś spełnić paranoiczne wizje Artura i Mad Doga.

Także dlatego, że są na świecie skurwysyny takie, które nie zasługują na nic poza sznurem. I Polska Ludowa miała tego plusa, że na przykład gościa pod tytułem Karol Kot wysłała na tamten świat szybko i sprawnie, nie rozczulając się nad jego trudnym dzieciństwem.

Co innego (znowu na przykład) ten prokurator, co oskarżał w aferze mięsnej. Ten już przeżywa, mam nadzieję, długi i urozmaicony sezon w piekle.

W skrócie: dopuszczam karę śmierci – i to nawet z przyjemnością, bo odpowiada mojemu poczuciu estetyki – za udowodnione niezbicie morderstwo bez afektu oraz, bardziej specjalistycznie, za romantyczne dramaty typu Juliusz i Ethel.

Co do pozdrowień temporalnych, widziałam kiedyś na Mazurach taką żaglówkę, która miała na burcie wymalowaną nazwę Jedenasta nad ranem. Czyż to nie piękne?

pozdrawiam zatem


"paranoiczne wizje Artura"

za dużo tramalu. nie ma się czym przejmować, chociaż zmiany w mózgu zwykle są nieodwracalne.


Karolem Kotem, Pani Pino,

to mnie w dzieciństwie straszono, jak najbardziej.

I wie Pani, ja to mam tak, że mam w tej kwestii (znaczy – względem kary głównej) pogląd dokładnie taki jak mój Kościół.

Ale też uważam, że jeśli nie zrealizują się te wizje, którym Pani celny przymiotnik przypisała, to uważam, że nie ma o czym gadać, bo nie ma co gadać o tym, co niemożliwe jest (w aktualnych okolicznościach przyrody). No.

Jeden znajomy napisał kiedyś tekst taki, który się nazywał bodaj Zaniechana rewolucja. Podobną tam wyłożył opinię do Paninej, tylko, że używał innych wyrazów i poumieszczał liczne przypisy.

A żeby się przyczepić: czy jest Pani świadoma, że w polskich językach z prawem związanych nie ma ani słowa morderstwo, ani afekt. Jakżeż jednak tradycja bywa silna w swym autoodtwarzaniu się.

To się podobnież specjalnie nazywa: matrycowanie wtórne. Ale nie wiem, skąd to wiem, więc w razie czego się wyprę.

Pozdrawiam


Pino

“Co do pozdrowień temporalnych, widziałam kiedyś na Mazurach taką żaglówkę, która miała na burcie wymalowaną nazwę Jedenasta nad ranem. Czyż to nie piękne?”

Dawno temu na Mazurach pływała taka żaglóweczka, która się zwała “Dar teściowej”. I to był wypas.


@Pino

Czyli, jeśli dobrze zrozumiałem – to w dość barwny sposób wyraziła Pani rozgoryczenie, że Ziemia nie jest biblijnym rajem.

To dobrze. Warto to sobie czasem uświadomić i innym przypomniem.

Ziemia nie jest rajem i wszelkie zło dobrze tu się czuje.

;-)

Pozdrawiam,
ZS


Hm,

“W skrócie: dopuszczam karę śmierci – i to nawet z przyjemnością, bo odpowiada mojemu poczuciu estetyki”

Ciekawe czy jakbyś ją miała wykonywać, też byś o poczuciu estetki myślała?

Kara śmierci z estetyką tak jak np. wojna nie ma nic wspólnego.

P.S. Swoją drogą zabawni sa liberałowie chcacy kary smierci a sprzeciwiający się że Państwo im każe pasy zapinać:)
To jakies paranoiczne jest (to nie do ciebie, tylko tak ogólnie)

Sorry że nie o tekście głównym, ale przerasta mnie on jak w ogóle twoje i Docenta ostatnie teksty:)
Za gupi żem.


Panie yayco,

tu się różnimy, z racji dyscyplin naukowych zapewne (rotfl, myślałby kto, w odniesieniu do mnie brzmi to komicznie nad wyraz). Pan rozważa aktualnie, a ja wstecznie.

Zresztą, cały ten Instytut Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego to jest jedna wielka czarna sotnia, jak mogłam się wczoraj przekonać na mszy i spotkaniu opłatkowej po nim. Życzenia sobie składaliśmy chyba z pół godziny, z licznymi nawiązaniami bynajmniej nie laickimi, kolędy śpiewaliśmy i nawet nikt się nie upił, Pan sobie wyobraża?

No, mamy wprawdzie także kilku wolnomyślicieli (i to nawet myślących całkiem szybko), ale to chyba na zasadzie wioski potiomkinowskiej…

Nicpoń – pozdro ;))) Napisz coś jeszcze, to Ci opowiem kawał jakiś śmieszny.

Panie Szczęsny – nie, nie zrozumiał Pan, ale nic nie szkodzi. Słusznie mi wytknęła Maszyna, że ten tekst jest trudny do skumania.
Co do tego, jak się czuje zło, to bym nie przesądzała. Są metody, żeby się poczuło wyjątkowo marnie ;)

Grzesiu – no ba!

Ale pasy zapinam, hi hi.

pozdrawiam wszystkich (Docent, odłóż ten tramal, on do łazanek nie pasuje wcale)


Pani Pino,

wstecznie to ja się taką problematyką zajmowałem, jak Pani była łaskawa jeszcze nie być.

Miałem wtedy nawet taką ruską ksiązkę z obrazkami.

Najbardziej lubiłem obrazek, podpisany tak: rostuptywanije słoniom. Darowałem sobie transliterację, ale to akurat chyba zrozumiały podpis.

Pozdrowienia współczesne, choć zorientowane na tradycję


Panie Yayco

chwała Panu za przypomnienie mało chwalebnej postaci Karola Kota, ale przecież to dzięki tej postaci mało chwalebnej, Świetlicki napisał jeden z lepszych wierszy swoich…

...

zło się czuje to fakt :)


Panie Docencie, to nie ja.

To autorka przypomniała, co znaczy, że faktycznie może z niej i będzie historyk.

Człowiek się przy takich gościach zastanawia nad granicami człowieczeństwa.

Szacuneczek


Panie Yayco

dokładnie … pisaliśmy kiedyś z kumpelą scenariusz o KK …


Subskrybuj zawartość