Panie yayco,

Panie yayco,

ja bym raczej powiedziała, że te latarnie są już po prostu zbędne. Minął czas. I dobrze, bo ja wbrew pozorom rozlewem krwi się brzydzę.

Co nie znaczy, iż nie jestem całkowicie pewna, że w pewnych warunkach bym się nie brzydziła. Bo różnie w życiu bywa, bo mogą się jeszcze kiedyś spełnić paranoiczne wizje Artura i Mad Doga.

Także dlatego, że są na świecie skurwysyny takie, które nie zasługują na nic poza sznurem. I Polska Ludowa miała tego plusa, że na przykład gościa pod tytułem Karol Kot wysłała na tamten świat szybko i sprawnie, nie rozczulając się nad jego trudnym dzieciństwem.

Co innego (znowu na przykład) ten prokurator, co oskarżał w aferze mięsnej. Ten już przeżywa, mam nadzieję, długi i urozmaicony sezon w piekle.

W skrócie: dopuszczam karę śmierci – i to nawet z przyjemnością, bo odpowiada mojemu poczuciu estetyki – za udowodnione niezbicie morderstwo bez afektu oraz, bardziej specjalistycznie, za romantyczne dramaty typu Juliusz i Ethel.

Co do pozdrowień temporalnych, widziałam kiedyś na Mazurach taką żaglówkę, która miała na burcie wymalowaną nazwę Jedenasta nad ranem. Czyż to nie piękne?

pozdrawiam zatem


Lecz nade wszystko słowom naszym jedyność przywróć i prawdziwość... By: Pino (19 komentarzy) 14 styczeń, 2009 - 14:19