Sprawa Sebastiana Wasiaka

Bezpodstawne zatrzymanie i przetrzymywanie w areszcie jest klinicznym przykładem systemu pełzającej represjonizacji.

I. Pełzająca represjonizacja

O sprawie Sebastiana Wasiaka dowiedziałem się z maila otrzymanego od jednego z Czytelników, który prosił by opublikować list wysłany przez Sebastiana z aresztu śledczego na Białołęce. Nawiasem mówiąc, siedział tam również wtedy, gdy w rocznicę stanu wojennego na Białołękę przyjechał Komorowski, by pokokietować przed kamerami swą kombatancką przeszłością. List zawiesiłem na Niepoprawnych i pozostałych swoich blogach, przeczytałem go też w Niepoprawnym Radiu PL, teraz może trochę szerzej o samej sprawie.

Z tego, co można się dowiedzieć z bloga „Wolność Pokój Świadomość” (http://wolnoscpokojswiadomosc.blogspot.com/), mamy do czynienia z klinicznym przejawem systemu pełzającej represjonizacji wdrażanego konsekwentnie przez Dyktaturę Matołów. Coś w stylu absurdalnych zarzutów postawionych Grzegorzowi Braunowi, lub Staruchowiczowi, z tym, że o sprawach Brauna i „Starucha” jest dość głośno, natomiast o Sebastianie Wasiaku nie wie niemal nikt.

II. „Szkoda, że to nie ’86, bo wtedy nie wiadomo, czy byście stąd żywi wyszli…”

Ale po kolei. Jak wynika z filmu, podczas starannie hodowanej zadymy, która zapoczątkowała listopadowy Marsz Niepodległości, Sebastian Wasiak podszedł do szpaleru policjantów strzelających w tłum z broni gładkolufowej. Jego postawa była absolutnie nieagresywna: miał szeroko rozłożone ręce i skandował hasło „pokój!”. Został obezwładniony i zatrzymany, mimo interwencji kolegów, którzy bezskutecznie próbowali wytłumaczyć policji pacyfistyczny charakter akcji Sebastiana. Przewieziono go wraz ze 176 innymi osobami na komisariat i tu zaczyna się iście kafkowski festiwal absurdu. Oto niemal wszyscy zatrzymani po przyznaniu się do „winy” (czyli w większości do nie popełnionych czynów) zostali wypuszczeni, natomiast zarzuty postawiono jedynie kilku osobom, które nie zgodziły się na podżyrowanie tej farsy. Jak wynika z listu, policja nawet nie ukrywała, że miała odgórny „prikaz” zapełnienia radiowozów, protokoły spisywane były z pominięciem wszelkich procedur, zaś przesłuchujących szczególne interesowała ewentualna przynależność organizacyjna zatrzymanych (cyt. „Pierwszym pytaniem z ich strony – już na komendzie – było: /Czy jesteś z jakiegoś stowarzyszenia?/”).

W efekcie, bohaterowi niniejszego tekstu postawiono urągający faktom i zarejestrowanemu materiałowi filmowemu zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza zagrożony karą pozbawienia wolności od roku do 10 lat (art. 223 KK). Sąd postanowił o zastosowaniu środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. Sebastian siedzi w areszcie na Białołęce do tej pory, a do rozgrzanego od swej niezawisłości sądu nie trafiają żadne argumenty. Krótko mówiąc, pokojowo nastawiony demonstrant traktowany jest jak groźny przestępca. Pamiętacie te serwisy w mediodajniach „informujące” o aresztowaniu na trzy miesiące „trzech najbardziej agresywnych chuliganów”? No właśnie. Jeśli nie przypomina to znanej z PRL-u nagonki na „wichrzycieli”, „chuliganów” i „ekstremę z Solidarności”, to nie wiem, czego jeszcze trzeba.

W ten neo-peerelowski klimat doskonale wpisała się policja. Oddajmy głos Sebastianowi: „Dwa dni po zatrzymaniu, jadąc windą na posiedzenie sądu (...) – oczywiście skuty kajdankami i w asyście dwóch policjantów po cywilu – usłyszałem od policjanta, który wszedł po drodze takie słowa: /Szkoda, że to nie 86`, bo wtedy nie wiadomo, czy byście stąd żywi wyszli/”.

III. „Władza pokazuje na co ją stać”

Zastanawiam się, czy opisana tu sytuacja zainspiruje dziennikarzy sadowiących się po „jasnej stronie Mocy” – w końcu, sprawę Piotra „Starucha” Staruchowicza potrafili nagłośnić, monitorować, alarmować, naciskać... Z drugiej jednak strony, ich postawa wobec szykan jakie spotkały Grzegorza Brauna nie napawa optymizmem. Może jednak… To co, panie i panowie z grona „autorów niepokornych”, bojownicy ze „strefy wolnego słowa” i tak dalej – zainteresujecie się? Sądzę, że po coś macie te legitymacje dziennikarskie, które pozwoliłyby wam chociażby uzyskać widzenie z aresztantem, przeprowadzenie wywiadu i reaserchu pełniejszego, niż pozwalają na to możliwości skromnego blogera. Obecnie w sądowej poczekalni czeka wniosek o uchylenie Sebastianowi aresztu. Póki co, nie wiadomo jednak nawet kiedy zostanie rozpatrzony. To chyba niezły moment, by wkroczyć do akcji i trochę ponaciskać, mając do dyspozycji ogólnopolskie gazety i portale chwalące się przy każdej okazji kolejnymi rekordami klikalności, prawda?

Osobną sprawą jest postępowanie organizatorów Marszu Niepodległości. Jeden ze znajomych Sebastiana w komentarzu pod listem poinformował, że napisał w omawianej tu sprawie do rzecznika ONR-u i nie uzyskał odpowiedzi. I to jest, przyznam się, kompletnie dla mnie niezrozumiałe. Oto współorganizator, którego przedstawiciele krzyczeli zaraz po Marszu o policyjnej prowokacji, dostaje do ręki gotowy materiał potwierdzający co najmniej skandaliczne nadużycie organów ścigania oraz wymiaru sprawiedliwości – i nic z tym nie robi. Nie mają prawników, którzy zaapelowaliby np. do rzecznika praw obywatelskich? Zatrzymany nie jest wystarczająco „ich”, bo nie należy do Młodzieży Wszechpolskiej, czy ONR-u? No, ludzie…

W przywoływanym tu wielokrotnie liście pada trafna konstatacja: „władza pokazuje na co ją stać”. Dlatego o takich sprawach, jak ta Sebastiana Wasiaka, trzeba mówić i nagłaśniać je w miarę naszych możliwości. Oni nas testują. Badają, na ile mogą sobie pozwolić. Jeśli będziemy milczeć, Dyktatura Matołów pozwalać będzie sobie w stosunku do nas na coraz więcej, pełzająca represjonizacja zataczać będzie coraz szersze kręgi, aż doczekamy się powtórki ze słynnych słów pastora Martina Niemöllera:

„Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.

Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.

Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem przecież socjaldemokratą.

Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.

Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było.”

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

P.S. Kontakt z Sebastianem Wasiakiem:

widzenie:

Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście

ul. Krucza 38/42 00-312 Warszawa

(nr tel.: 224406675)

Koniecznie należy dodać numer sprawy: 4Ds2627/12

list:

Sz.P. Sebastian Wasiak syn Piotra

Areszt Śledczy Warszawa Białołęka Ciupagi 1

03-016 Warszawa

(nr tel.: 223217650)

PP.S. Film z zatrzymania Sebastiana:

Materiał propagandowy z Polsat News:

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość