Kampania pod znakiem “blokowania” Lecha Kaczyńskiego?

Ostatnio naszła mnie taka smutna nutka wspomnień, za tymi czasami, kiedy to politycy w całym swoim podążaniu za władzą zapewniali nas, że robią to dla naszego dobra i dobra całej Rzeczpospolitej.

Teraz niestety (a może właśnie “stety”) kurtyna pustych frazesów o dobru wspólnym opadła i politycy objawili nam prawdziwe powody tego swojego notorycznego “kandydowania”, tego aż do znudzenia. A zostało to objawione w rozmowie z Włodzimierzem Cimoszewiczem, który jeszcze nie wie czy będzie kandydował na urząd prezydenta, ale już przebiera tymi swoimi czerwonymi komuszymi nóżkami, bo się kampanii doczekać nie może.

W swoim wywiadzie powiedział szczerze, wszem i wobec, w jakim celu będzie kandydował, o ile będzie kandydował. Otóż nie dla władzy, proszę szanownego Państwa, nie dla sławy, prestiżu, pieniędzy, mojego i Waszego dobra. On będzie startował po prostu tylko po to, by “zablokować” Lecha Kaczyńskiego. I teraz już wszystko stało się jasne.

Wcale bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że w takim samym celu starować będą Tusk z Olechowskim. Oczywiście pomijając rozbuchane ambicje polityczne obecnego premiera, to ani chybi zablokowanie Lecha marzy mu się nad wyraz mocno, w końcu nic nie motywuje tak mocno jak zemsta i związane z nią traumy. Z drugiej strony nic bardziej człowieka bardziej nie gubi niż… zemsta.

Idąc tym tropem “blokowania”, Olechowskiemu też marzy się zablokowanie Lecha, ale też przy okazji nie powinien zapomnieć o zablokowaniu Donalda. Kto wie, może nawet przyjdzie mu blokować drugiego Lecha, tego od “mądrowania się” w Europie, jednak nie wiem czy drugi Lech swoim startowaniem chciałby ponownie budzić “bolkowego” potworka. A że ten przy tej okazji podniesie swój łeb, to bardziej niż pewne.

Chcąc zablokować Lecha (może nawet obu) Włodzimierz musi niestety też mieć na uwadze, że samo zablokowanie Lecha (Lechów) sukcesu nie zagwarantuje, bo trzeba będzie też zablokować i Donalda i Andrzeja i każdego innego, który zechce kandydować. Może nawet tego drugiego Andrzeja, któremu marzy się zamienić solarium na Pałac Prezydencki.

Pewnie temu każdemu innemu kandydatowi też marzyć się będzie blokowanie Lecha i całej reszty (z naciskiem na Lecha jednak, tego pierwszego) i tak się zablokują w tym blokowaniu Lecha (tego pierwszego), że nagle się okaże że… Lech (ten pierwszy) wygrał. Bo gdzie dwóch będzie próbować zablokować trzeciego, tam musi wygrać dobro kraju. Bo to jest istota władzy. O czym ten drugi Lech pamiętać powinien. Włodzimierz z Donaldem oraz Andrzejów dwóch także.

Piotr Cybulski

Strona autora: http://piotrcybulski.eu

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Żadnych Cimoszewiczów,

gdyby zdarzyła się taka fatality, że w drugiej rundzie spotkają się Żubr z Kaczką, to z bólem serca zagłosuję na tę drugą.

Ale… mam pewne podejrzenia, że wszelkie blokowania okażą się zbędne, bo Lechu po prostu nie będzie reflektował na drugą kadencję. Po mojemu to jest chory człowiek, starczy obejrzeć i posłuchać, przecież to Lonia Breżniew…

Olechowski nie ma szans, pewnie wygra Donald… Póki co, muszę przyznać, poczyna sobie zręcznie


No ale nie rozumiem zdziwienia autora

co w tym dziwnego, że jeden chce zablokować drugiego?

Poza pozytywnym programem trza miec i negatywny, zresztą wyborcy też tak głosują nieraz, przeciw komuś, i wielu będzie przeciw Tuskowi, wielu przeciw Kaczyńskiemu, wielu przeciw Cimoszewiczowi głosować na kontrkandydata tychże, choć do kontrkandydata na 100 proc. przekonani nie będą.

Normalka, moim zdaniem.


Czy dzisiaj ktoś głosuje ZA KIMŚ?!

bo ufa mu, jego popiera, z nim się identyfikuje?

CZYLI ? -selekcja negatywna. Bardzo emocjonalnie negatywna.


Subskrybuj zawartość