Kościół jako genialny lewakowstrzymywacz

Po raz kolejny piszę felieton, będący odpowiedzią na skargi i zażalenia moich czytelników. Tym razem chciałabym się ustosunkować do komentarzy, które napisali zdezorientowani odbiorcy moich artykułów “Skrajna Prawa Niewierząca” oraz “Matka i ojciec Narodu”. Wiele osób nie może zrozumieć, dlaczego ja – zadeklarowana ateistka – popieram Kościół oraz jego dążenie do zajmowania wysokiej pozycji w państwie. Mam nadzieję, iż niniejszy tekst okaże się wystarczającą odpowiedzią na to pytanie…

Nie będę udawać, że Kościół opiera się na logicznych argumentach, bo tak nie jest. Bóg, Najświętsza Panienka, anioły, diabły – to mity, w które nie uwierzyłby chyba żaden zdroworozsądkowiec. Należy jednak pamiętać, iż wymienione zagadnienia stanowią wytłumaczenie dla całkiem racjonalnych zasad etycznych. Kościół ma właściwe spojrzenie na większość spraw, związanych z moralnością i obyczajowością, chociaż nie potrafi ich uzasadnić w czysto racjonalny sposób. Innymi słowy: KK posiada inteligentne poglądy, ale naiwną argumentację. Duchowni wiedzą, że nie wolno np. zabijać ludzi, jednak nie rozumieją, iż ten zakaz wynika z podstawowych i niezbywalnych praw człowieka, a nie z woli nieistniejącego Boga. Opowiadają mądre bajki z morałem, lecz udają, iż owe historie wydarzyły się naprawdę. Przytaczają wartościowe cytaty, lecz podają niewłaściwe źródło (autorami Biblii są starożytni filozofowie i moraliści, a nie Jahwe!).

Kościół katolicki, pomimo wiary w fantastyczne opowieści, głosi prawdę o człowieku i otaczającym go świecie. Sprzeciw wobec eutanazji, aborcji, związków homoseksualnych, klonowania komórek macierzystych, swobody seksualnej, antykoncepcji, liberalizmu, feminizmu, komunizmu, anarchizmu oraz – coraz częściej – kary śmierci to jak najbardziej słuszne poglądy. Księża, zakonnicy i zakonnice właściwie formują sumienia wiernych, jednak – kiedy zostają poproszeni o uzasadnienie swojego stanowiska – zaczynają bredzić o Bogu i Jego woli. Dziwna argumentacja, ale argumentacja. KK jest bardziej prawicowy, niż lewicowy, i chwała mu za to. Gdyby duchowni kierowali się wyłącznie rozumem, byłoby jeszcze lepiej, ale teraz też nie mamy na co narzekać. Dlatego właśnie uważam, że powinniśmy zaufać Kościołowi oraz pozwolić mu być sumieniem Narodu, tudzież władzy świeckiej.

KK to genialny “lewakowstrzymywacz”. Piszę to zupełnie obiektywnie, bo jestem zadeklarowaną ateistką (eks-agnostyczką), która już od dawna nie bierze udziału we Mszach świętych. Jak napisałam w jednym z moich poprzednich felietonów, “ojcem” Narodu powinien być silny, świecki, prawicowy przywódca, a “matką” – Kościół katolicki. Co to znaczy? Aby kraj “wzbił się do chmur”, musi mieć dwa skrzydła: świeckie i duchowne. Nie ma innej opcji. Pamiętajmy też, że kazania duchownych (np. dotyczące eutanazji) mogą być bardziej przekonujące, niż przemówienia polityków – zwłaszcza dla ludzi wierzących i nieufnych wobec państwa. To fenomenalne, prawda?

Czy teraz wszyscy już rozumieją, dlaczego jestem zwolenniczką Kościoła katolickiego? Aby grać w koszykówkę, nie trzeba być wysokim, umięśnionym Murzynem. Aby zwiedzać największy meczet w Egipcie, nie trzeba być wyznawcą Allacha. Aby popierać Kościół i Radio Maryja, nie trzeba być osobą wierzącą. Uwierzcie mi! Przecież ateizm i agnostycyzm nie są synonimami antyklerykalizmu…

En-Dżej-En

P.S. Wiemy już, że dyktator to “ojciec” Narodu, Kościół – “matka”, obywatele – “dzieci”, a Ojczyzna – “dom”. Zdarza się jednak, że rodziny bywają nieszczęśliwe: rozbite, ubogie lub patologiczne. Jednym z największych wrogów podstawowej komórki społecznej jest niewątpliwie alkohol (zarówno dosłownie, jak i w przenośni). Matka może być nadopiekuńcza, może “uszczęśliwiać dzieci na siłę”, a co za tym idzie – degradować ich psychikę. Ojciec może się zamienić w brutalnego alkoholika, albo znaleźć sobie kochankę (w tej roli masoneria), pragnącą zająć miejsce matki. Dzieci mogą zażywać narkotyki, unikać nauki, znajdywać sobie niewłaściwe autorytety poza domem. W życiu różnie bywa. Kto wie, może kiedyś napiszę artykuł, mówiący o zapobieganiu i rozwiązywaniu problemów w państwie?...

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

“Matka może być

“Matka może być nadopiekuńcza, może “uszczęśliwiać dzieci na siłę”, a co za tym idzie – degradować ich psychikę. Ojciec może się zamienić w brutalnego alkoholika, albo znaleźć sobie kochankę (w tej roli masoneria), pragnącą zająć miejsce matki. Dzieci mogą zażywać narkotyki, unikać nauki, znajdywać sobie niewłaściwe autorytety poza domem. W życiu różnie bywa. Kto wie, może kiedyś napiszę artykuł, mówiący o zapobieganiu i rozwiązywaniu problemów w państwie?...”

To oprócz politologii, socjologii, teologii, historii idei liznęłaś jeszcze psychologii?

Już się boję kolejnego wpisu!

Nie, nie, tylko nie traktuj mojej wypowiedzi jako skargi lub zażalenia. Tylko nie to!


"Już się boję kolejnego wpisu!"

Hehehe, Twój strach jest w pełni uzasadniony! Zaraz wpadnę na stronę www.njnowak.tnb.pl i znajdę jakiś ciekawy tekst do publikacji. :-)


Wow...

Usłyszałem głos…jakby bijący z czeluści ,wołających o pomoc. I stanął nagle wybawiciel ratujący swoje owieczki. Wzorujesz się na jakiejś sekcie i Cię to fascynuje? Wygląda to na pierwszy rzut oka nieźle , zwłaszcza w kwestii wykorzystania KK dla swoich interesów. Czysty deal. Można i tak. Kolejny tekst prowokacyjny, ale bez urazy nie będący prowokacją. Czekam na jeszcze, bo czuję dreszcze. W sumie, to nieźle się to nawet czyta. Choć trochę to zahacza formą o ogólną teorię względności. Zapewniem niewielu ją rozumie na świecie. Poszukuj lepszych rozwiązań.

Pozdrowienia


Wstrzymywacz...

...nie tylko lewaków, ale i postępu, i nauki, i sztuki… Choć w tym ostatnim przypadku także szczodry mecenas lecz dzieł wyłącznie “na chwałę”.


Subskrybuj zawartość