Kolej łupie frajerów

Do popełnienia niniejszego wpisu skłoniła mnie polska rzeczywistość. Pierwotnie wpis jaki miałem zamiar popełnić naszpikowany był bluzgami na „ch”, „k” i inne zbitki, które miały podkreślić mój stan podkurwienia spowodowany „tu zaszła zmiana…” nieoczekiwana i mało komentowana.

Rzecz o polskiej kolei żelaznej, która przeżywa prawdziwy rozkwit: łupiąc frajerów jakimi są jej pasażerowie.
A wszystko dzieje się w biały dzień i za sprawą polskiego rządu, który wyraża zgodę na szerzące się złodziejskie dziadostwo. Jak znam życie to ci urzędnicy w nienagannych białych kołnierzykach z właściwego ministerstwa mają w tym swoje udziały…

Kupuję bilet na pociąg pospieszny z Wrocławia do Gdańska. Płacę za niego 56 polskich złotych. Odjazd 23:40. Wsiadam i zaczynam poszukiwania wolnego miejsca. Z doświadczenia wiem, że za szczelnie zasłoniętymi firankami przedziałów w większości kryją się miejsca leżące. Bez pardonu otwieram drzwi jednego z pierwszych przedziałów i brutalnie przerywam swojską drzemkę.

- Dobry wieczór, poproszę zrobić mi wolne miejsce.

W przedziale znajdują się dwaj panowie, których z pozycji horyzontalnej bezpardonowo stawiam do pionu. Jeden z nich informuje mnie, że miejsce koło drzwi jest zajęte przez tego tam na korytarzu.

- Potrzebuję tylko jednego miejsca – myślę, że we czterech jakoś się tu pomieścimy – dodaję z lekką nutką ni to żartu ni to ironii. Tamci uśmiechają się przez zaciśnięte usta.

Też was lubię – myślę w duchu i zastanawiam się przez chwilę gdzie usiąść. Mam wybór, albo przodem do kierunku jazdy, albo, co jak twierdzą fachowcy od katastrof kolejowych, bezpieczniej tyłem do kierunku jazdy.
Wybieram pierwszą opcję. Wyczuwam pewną ulgę u faceta, który na powrót zaczyna przyjmować poprzednią pozycję kuszetkowego pasażera w przedziale wagonu pociągu pospiesznego klasy drugiej.

Pociąg rusza planowo. Do przedziału wchodzi ten trzeci (zakładając, że ja jestem czwartym pasażerem). Moje nozdrza wyczuwają nieprzyjemny odór starego alkoholu wymieszany z kilkudniowym potem trzeciego. Tamten wpierw siada koło mnie, ale już po chwili zajmuje miejsce po drugiej stronie i przyjmuje pozycję półleżącą. Uchylam lekko drzwi przedziału aby wpuścić nieco sprawiedliwości. Właściciel „męskiego zapachu” usypia i najwyraźniej przeżywa męki Tantala. Zapewne trzeźwieje a to jak wiem bywa nieprzyjemne. Stęka i mruczy coś pod nosem. Po kwadransie siada i wyjmuje z przepastnej torby puszkę aluminium. Pst – puszka otwarta. Prawie jednym haustem ją opróżnia. Otwiera drzwi przedziału i staje w oknie na korytarzu. Zaciąga się łapczywie dymem papierosa. W tym świetle widzę wyraźnie jego twarz – jest ogorzała od alkoholu i niewyspania: zapewne musiał nieźle balangować przez kilka dni, a może dłużej…

Pierwszy i drugi smacznie śpią; nie przeszkadza im ani duchota, ani przeżywane kartusze ich współpasażera. Mnie po godzinie lekcyjnej znudziło się. Wychodzę i dwa przedziały dalej znajduję wolne miejsce. Po ośmiu godzinach jazdy wysiadam na dworcu głównym w Gdańsku. Jest ósma rano z minutami. Schodami ruchomymi – nie wróżę im długiego żywota – wydostaję się na poziom dworca PKS. Rześkie morskie powietrze – inne niż malaryczny klimat Wrocławia – otrzeźwia mnie z resztek snu.

Jest przed dziesiątą rano, kiedy na powrót melduję się na dworcu PKP. Sprawdzam rozkład. Pociąg do Wrocka mam o 11. W informacji dowiaduję się, że mam przesiadkę w Poznaniu, a na miejscu będę pięć minut po dziewiętnastej.
Ustawiam się w ogonku kolejki do kasy biletowej. Po chwili proszę o bilet do Wrocławia na godzinę 11. Dłonie kasjerki sprawie poruszają się po monitorze kasowego komputera: siedemdziesiąt dwa złote proszę – słyszę.

- Ile? – pytam nie kryjąc zdziwka – 72 złote – spokojnie odpowiada mi pani zza okienka

- Niech pani sprawdzi raz jeszcze. Do Gdańska przyjechałem tą samą trasą za 56 złotych (na dowód tego okazuję jej bilet),to dlaczego droga powrotna mam być o tyle droższa? Czy ten pociąg to jakiś ekstra jest, czy co?

- Tyle mi wybija – usłyszałem w odpowiedzi.

Zauważam, że oczekujący w innych kolejkach do kas pasażerowie nie kryją swego oburzenia – są po mojej stronie. Zaczyna się licytacja podobnych przypadków niesolidności na kolei.

Przechodzę do okienka obok i już po chwili trzymam bilet z Gdańska do Wrocławia za 56 złotych! Staję przed okienkiem, w którym chwilę wcześniej kasjerce wybijało 72 złotych. Podchodzą do mnie dwie starsze panie i zapytują czy w drugim okienku faktycznie kupiłem taniej.

- Tak, oczywiście – i na dowód tego pokazuję dopiero co kupiony bilet.

- To skandal – równocześnie z wielkim oburzeniem wykrzykują panie – jak tak może być aby w jednej kasie bilet kosztował więcej a w drugiej mniej i to o ile?! To jawne oszustwo! – dodają.

Pani w okienku nie ukrywa zażenowania. Zapewne czuje się nieswojo, jakby przyłapana na gorącym…

Opuszczam gród Neptuna zgodnie z rozkładem jazdy – punkt 11.
Koniec sierpnia, pociągi są już zatłoczone, sporo młodzieży w podróży – no tak wakacje na finiszu – jedni udają się na ostatnie wypady, inni powoli wracają do normalnego życia: coś się kończy, a coś zaczyna.

W Poznaniu mam przesiadkę. Odnajduję właściwy peron i czekam na przyjazd pociągu. Jest. Wsiadam i zajmuję miejsce. W tym pociągu osobowych drugiej klasy sporo wolnego miejsca. Prze Lesznem kontrola biletów. I tu zaczyna się moja właściwa przygoda.

Konduktor bierze do ręki mój bilet i bezceremonialnie ogłasza, że ten bilet nie jest ważny na ten pociąg, gdyż tę trasę obsługuje inna spółka. Mam kupić u niego nowy, ważny bilet.

- Jak to mój bilet jest nieważny? – pytam: – dlaczego mam kupić inny skoro na moim jak byk jest napisane Gdańsk – Wrocław? Nie ukrywam zdenerwowania. I mówię do konduktora – proszę mi oddać mój bilet i niech pan sobie wypisuje co chce

- Musi pan u mnie kupić bilet z Poznania do Wrocławia za 27 złotych i wtedy może pan dalej podróżować. A w ogóle to kto panu pozwolił wysiąść z tamtego pociągu?

- Bo jadę do Wrocławia, a nie Zielonej Góry, a zresztą taki bilet sprzedano mi w Gdańsku jak pan chce to proszę sobie to sprawdzić tam. Mam w… gdzieś wasz bałagan. Skąd mam wiedzieć, że na tej trasie działają jakieś spółki., mam bilet na dziś i tyle

- To nie nie nasz bałagan tylko tak postanowił rząd i ministerstwo

- Nie kupi pan nowego biletu?

- Nie, nie kupię – odpowiadam

- To poproszę dowód

- Nie mam – i pieniędzy na nowy bilet też nie mam

- To ja w Lesznie wezwę policję i będzie pan musiał wysiąść

Przymykam oczy, nabieram powietrza i wolno liczę do dziesięciu. W tym samym czasie oczyma wyobraźni widzę jak uwalam gostka na podłogę wciskam w gębę jego skórzaną torbę, każę zeżreć , a na koniec wbijam w czoło stalowy dziurkacz…

- Słuchaj kutasie – odpowiadam spokojnie – wzywaj ciulu kogo chcesz, tylko teraz już mi stąd spie*dalaj do tych swoich spółek i pojebanego rządu i chłoptasiów z ministerstwa, którzy rolują podróżowujących jak im się żywnie podoba

- Proszę pana, kupi pan u mnie bilet za 27 złotych ja panu opiszę tamten bilet, że nie został wykorzystany i we Wrocławiu panu oddadzą pieniądze. I tak będzie pan musiał kupić bilet – takie przepisy

Widzę jak gość z trudem próbuje zachować spokój po tym jak mu pojechałem

- Słuchaj ormowcu, wypisz mi ten pieprzony bilet, bo nie mam dziś akurat czasu, ale drugim razem nie strasz nikogo policją bo możesz się palancie przeliczyć. Co to kurwa policyjne państwo?

- Takie są przepisy – usłyszałem po raz kolejny.

Otrzymałem nowy bilet za 27 złotych: przejazd kosztuje 22 zł., a 5 złotych to koszt jego wystawienia.
Po przyjeździe na miejsce udałem się do kasy celem odebrania zwrotu poniesionych kosztów. Pani w okienku – też sprawnie – poklikała na klawiaturze komputera i zakomunikowała, że należy mi się sześć złotych zwrotu

- Ile? – wykrzyknąłem już dobrze podminowany – jakie sześć złotych? Dlaczego tylko sześć?

- Bo z obliczenia wychodzi, że za pięćdziesiąt złotych przejechał pan trasę z Gdańska do Poznania

- Chwila, to chce mi pani powiedzieć, że bilet z Poznania do Wrocławia pociągiem drugiej klasy kosztuje sześć złotych?

- Nie. Bilet z Poznania do Wrocławia kosztuje 31 złotych.

Zabieram swoje bilety i odchodzę, aby wrócić tutaj raz jeszcze później. Wracam po dwóch godzinach. Przedstawiam spokojnie problem z biletami i proszę o rzeczowe wyjaśnienie mi różnic cenowych.
Dowiaduję się od osoby dobrze poinformowanej (pracownik PKP), że ktoś w ministerstwie tak ułożył trasy i kilometrówkę, że im dalej to taniej. Stąd rzeczywiście wychodzi, że przejazd pospiesznym z Gdańska do Poznania kosztuje 50 złotych, a tym samym pociągiem z Gdańska do Wrocławia tylko 56.

- Wie pan, ten taryfikator ułożył ktoś cwany, ktoś kto dobrze wiedział, co robi. Już dziś niektóre trasy dalekobieżne obsługiwane są przez trzy różne spółki, co oznacza, że bilety na takiej trasie potrafią być dwa i pół raza droższe. A od września będzie jeszcze drożej, gdyż PKP oficjalnie zapowiedziało likwidację większość pociągów dalekobieżnych uzasadniając to kryzysem, a tymczasem spółek obsługujących te linie przybędzie. To nie przyczyna kryzysu tylko interesu ukrytego właśnie w powoływaniu tych spółek. PKP to znowu, tak jak kiedyś, państwo w państwie. Krótsze trasy oznaczają jedno – droższe bilety.

Liczba osób oszukanych takimi praktykami rośnie lawinowo. Tylko tego dnia, oprócz mojego przypadku, byłem świadkiem trzech innych interweniujących pasażerów, którzy kategorycznie żądali zwrotu poniesionych kosztów. Mój rozmówca potwierdził też, że liczba skarg zaczyna być problem, albowiem skarżący zaczynają powoli blokować okienka kasowe.

To co również zauważałem to to, że kasjerki nie mają żadnych identyfikatorów. Kiedy zapytałem mojego rozmówcę ten skwitował to jednym zdaniem:

PKP nam ich nie daje. Dodał też, że nie rozumie dlaczego kasy nie są uzbrojone we właściwe programy z odpowiednimi cenami biletów uwzględniającymi wszystkie obsługujące daną trasę spółki. Nie jest raczej niedopatrzenie. Sądząc po ilości skarg musi się im (spółkom i PKP) opłacać – niech pan weźmie choćby swój przypadek. Dopłacił pan do biletu 21 złotych! Polska to państwo spółek, a te spółki wiadomo kto powołuje..

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

Hm, ciekawei napisane,

ja wczoraj po długiej przerwie wracałem pociągiem z Krakowa do rzeszow,a całkiem sympatycznie mi się akurat jechało i bez przygód ( i chyba nikt mnie na bilecie nie oszukiwał, acz 30 zeta zapłaciłem (5 zł za wystawienie biletu, bo w kasie nie zdązyłem oczywiście)
A oczywiście jak to u nas pociąg był spóźniony jakieś 15 minut i jak jechał, to się bałem, że on się rozpadnie momentami, ale miało to swój urok:)

Ale to co opisałeś, to fakt, wkurzające, w sumie w Polsce takich różnych uciązliwych czynników jest mnóstwo i to nie tylko PKP.

taka drobna niby rzecz, w autobusach komunikacji miejskiej nieifnormowanie o kolejnych przystankach, w Niemczech strasznie to ułatwia życie, nie zna się miast, ale zawsze się wysiądzie na dobrym przystanku i nie trzeba jak ja w piątek lukać w Krakowie co chwilę czy to już tu.

No ale kto pomyśli, by to wprowadzić?


Grzesiu

we Wrocławiu w wielu autobusach (chyba już większość) komunikacji miejskiej, a też tramwajcha uprzejmy głos informuje pasażerów na jakim aktualnie jesteśmy przystanku i jaki będzie następny z podaniem nazwy ulicy. Ponad to na tablicach swietlnych wyświertla się przebieg trasy.
Inna rzecz to kultura w tych środkach komunikacji ale to raczej temat na szerszy wpis
Pozdrawiam :)


Marku,

no ale Wrocław to prawie jak Niemcy:), Kraków tego nie ma.

A co tej kultury to fakt, szeroki temat.
I kultura kierowców i czasem pasażerów.


kto ma w głowie olej, ten omija kolej

autostop też dla ludzi. ja ostatnio zrobiłem trasę Kraków – Warszawa – Dębica – Kraków za całe 3 zł.

grześ – w Krakowie w nowych tramwajach (bombardiery) masz już głoszone i wyświetlane przystanki, tak że nie marudź :)

kultura pasażerów … oooo, tu mógłbym opisać autentyczne zdarzenie z dnia wczorajszego, ale nie wiem, czy o wszystkim należy pisać na necie …


Panie Marku

...trudne czasy…aby szczęśliwie dojechać, trzeba się nachodzić...trudne czasy…
Pozdrawiam z przedziału sąsiedniego :)


MAW, no w sumie nowymi nie jechałem , z tego wniosek:)

ale nieważne.

A o w necie o wszystkim nie nalezy pisać, ale jak ciekawe zdarzenie i daje się fajnie opisać, to napisz, no:)

Im więcej dobrych tekstów/komentów, tym lepiej.


Subskrybuj zawartość