Normalnie o tej porze


 

Długo nic pesymistycznego nie napisałem. Nie wiem, czy to źle czy dobrze? A jak źle, to czy tracę formę? Jeśli dobrze, to jak się z tym czuję?
Psia jego… muszę podpytać Jerzego, może Lorenzo coś poradzi też. Podpowiedzą co i jak?
Nie będę ukrywał, troszkę mi żal (jak takiej jednej Maryli, kolorowych jarmarków) tych moich smętnych poniedziałków.

Telegram był wczoraj, ale nic w nim szczególnego. Dzisiaj jest wtorek, siedzę przed monitorem i dobrze mi tak, że tak mam. Inni mają gorzej i sobie chwalą. Co mi tam do nich, niech sobie mają.
Normalnie o tej porze, to rolnik wychodzi w pole. Ktoś siać musi, aby zbierać mógł ktoś! Wcale nie jest pewne, czy wnerwiony rolnik się nie poderwie… rejsem z Okęcia na zagraniczne saksy, aby sprawdzić, jak z rzepaku robią olej w Irlandii. A jak zasmakuje życia w irlandzkim pubie, to nie wróci tutaj wcale…
A bank? Bank niech sobie weźmie tę ziemię piątej klasy, pod którą kredyt wziął rolnik bez wyobraźni.
Już niedługo wszystko zabiorą banki, co to w nazwie mają polskie nazwy!

Czas wziąć intercyzę z polskim infantylizmem…

A w moim mieście ruch wielki się zaczął! Nie to, że komuś się przyśniły rewolucyjne ruchawki , nie! Powodem jest fakt zrywania z przeszłością.

Zrywają ze starej „Berlinki” równiutką kostkę, po której jeździły niemieckie i ruskie czołgi. Berlinkę kładli alianccy jeńcy. Tuż obok, gdzie mieszkam, był ich obóz pracy. Nie ma nawet tablicy pamiątkowej na tamtą historyczną okoliczność!
Zrobili objazd. Przed oknami domu przejeżdża wszystko co tylko może przejechać.
I tak ciągną się kolumny pojazdów dużych i małych, jadą ze wschodu na zachód, z południa na północ i odwrotnie. Dzień cały i noc, łoskot wybijanych studzienkowych krat; każda nierówność odlicza, kolejną zaliczoną parę kół. (...)

Jak już skończą remont, tego ostatniego kawałka drogi krajowej w moim mieście, to będzie beautiful. Przemykać będą sprawnie, jeden za drugim, po nowiutkim asfalcie, trasą z Królewca na Berlin zagraniczni goście: stary Mazur z aktem własności, przemytnik staroci, handlarz opium, złodziej zagranicznych aut…
Znak objazd zniknie do następnego remontu nowego odcinka.

Póki co zachłystuję się wielkomiejskim ruchem, wysłuchuję muzyki silników diesla: zaciągam się oparami blindowanej benzyny.
Na przejściu dla pieszych gromadka dzieci! Znak stop zatrzymuje sznur pędzących aut. Wtedy symfonia zaczyna się naprawdę: pisk opon, łoskot wybitych resorów, metaliczny hałas amortyzatorów , trzask pustych przyczep wielkich ciężarówek! Mózg przenika strach, czy zdążą się zatrzymać?! Uf, tak.
Pod oknem zatrzymuje się wypasiona fura, z niej basy nie z tej ziemi dają czadu, ze hej.
Dziewczyny z zazdrością powłóczystym zaczepiają wzrokiem. Gościu, z czarnymi okularami na oczach wydaje się być niewzruszony. Wciśnięty w skórzane siedzenie klimatyzowanej bryki, podkręca na całą parę muzę:

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No, Panie Marku,

wbrew pozorom, przy odrobinie wysiłku, i się udało:-)) A jakby było mało, to proszę spojrzećna kwitnące wokół kwiecie. Tylko alergeny rozsiewa, cholera jedna! A ludzi potem dusi.

Pesymizm siłą przewodnią Narodu.

I w tym sensie pozdrawiam

PS. Tylko ta Kubica się wyrodziła nie wiedzieć czemu. Chyba dlatego, żebyśmy mieli punkt odniesienia.


No, to troszkę poprawił mi Pan

humor, Panie Lorenzo. A już miałem zamiar się od uzależnić od pisania (też usprawiedliwienie swojej przypadłości – od pisania! trzeba mieć tupet, co nie?) zawiesić klawiaturę na gwoździu na strychu, monitor wykorzystać jako lustro, albo akwarium, a tu masz ci los, WSP Lorenzo mówi że się udało…
Punkt odniesienia musi być. Dla rewizjonistycznych zapędów, tych co to ich Pan raczył u siebie wymienić , Mazury są dokładnie. Aby było szybciej i ciszej, dlatego zapewne zrywają kostkę i zdejmują płyty betonowe (dziś już nie trzeba czołgów) aby po asfalcie za unijne pieniądze, do których my wnosimy myto, mogli jechać komfortowo do siebie…
Ale co tam może mieć gadanie, że historia lubi się powtarzać, że niby co? – wtedy Mazowiecki i potem też ? Eee tam


A i jeszcze to

to kwitnące Panie Lorenzo, to .. gosPOdarka i interNACJONALIZM


Szanowny Panie Marku

Ja sie obawiam, że my tu mamy do czynienia z lepszymi numerami niż nam sie wydaje. I wcale mi nie idzie o to, co sie dzieje w Polsce (choć po trosze również). Jesteśmy bowiem chyba na etapie fundamentalnych zmian, ktorych jeszcze nie pojmujemy. I z tego powodu większość z nas trzyma sie kurczowo tego, co zna, czyli np. historii.

Zasady obowiązujące przez ostatnie sto lat powoli zaczynają się zmieniać, i to zarówno w sferze społecznej jak i gospodarczej, a tym samym i politycznej. Taka nowa rewolucja przemysłowa.

Skończyły się już typowe podziały na prawicę, lewicę i centrum. Kończą się pomału panstwa. Globalizm w natarciu, a to oznacza także zmianę w podejściu do teorii państwa, dalej – do pojęć, które kształtowały naszą edukację, jak np. patriotyzm. Do tego dochodzi coraz silniejszy konflikt między religiami, bogatymi a biednymi, sytymi a głodnymi etc.

I teraz mamy problem – czy te zmiany zajdą w sposób ewolucyjny, czy też będzie bęc. Jeśli przyjmiemy wersję łagodniejszą, to jaką należy przyjąć strategię: jako ludzie, jako obywatele konkretnego państwa, jako obywatele zrzeszenia państw, kontynentu, rasy (?). Bronić tego, co było i jest, czy też zastosować manewr ucieczki do przodu?

Oj będzie się działo. A właściwie już się dzieje.

Pozdrawiam


K44

lubię lubię ... jeden z niewielu polskich hiphopów który nie jedzie osiedlową wiochą na kilometr

“won’t get fooled again”


Docencie

w “moim” mieście wszystko zalatuje wiochą!
Tych co nie wierzą – zapraszam
A co do Chłopaków – otóż... myślę podobnie


Lorenzo

Oczywiście!
Tutaj mamy szansę aby coś więcej napisać na ten temat. Tylko co to wszystko znaczy wobec skali tych zmian? Kiedy pisałem o układaniu świata na wzór “gry wojennej” większość atakowała, że widzę spisek.
Kiedyś sporo na ten temat i podobne pisałem na www.zaprasza.net . To Kraków!


Marek Olżyński

ja mam lepiej bo mieszkam na 100% wiosze .. ale nie narzekam :)

“won’t get fooled again”


Docencie

ja też nie narzekam, stwierdzam fakt.
Kiedy nazbyt mnie znudzi opuszczam to red miasteczko i już mnie nie nudzi, nie mierzwi język “jo, wejta, zróbta, idzim i zrobim” i wiele innych takich kwiatuszków jak: “wziąść, połończyć”!
Zaznaczam, że język tak używany jest nie tylko na ulicy, na grzędzie ale i w … urzędzie, każdym prawie

Ukłony


Wstawka muzyczna

mile mnie zaskoczyła. Nie wiedziałem, że pan w takich klimatach się odnajduje.

Co do wiejskich klimatów to ja się z chęcią karmię tym folklorem. Czasem dla zabawy sam używam, ale też coraz częściej zauważam, ze ta niby zabawa tak mi wchodzi w krew, że staje się normą. Czy to tak źle?

Źle gdy trzeba mówić nadymaną mową, bo notable się przysłuchują, a tu na język się ciśnie trza, ino, chyćki, tamej, najszło czy jo mom.


Sajonaro

cóż mam Tobie rzec
Powiem Ci tylko tyle, że mnie prosta mowa prostego człowieka wzrusza taka sama u tego co sam za yentyligenta uchodzi , odrzuca
Co do klimatów muzycznych.
Dobrą muzykę lubię, lubię też dobre teksty, a jeśli jedno i drugie znajdzie się w muzie, no to jak się nie odnaleźć lub jak się nie zagubić :))a


a ja tam czasami sobie tak mówię

np. uny, chceta itp. :) ale oczywiście to w ramach żartu i stylizacji

zagadka: “...A jak uny som niepijonce, te kosmity?”

skąd to cytat? albo: skund ta cytata? :P

“won’t get fooled again”


bajka o Mościckim

Mościcki?

- Mom, ino małe.


Docencie

podnoszę ręce do góry
Poddaję się, nie wiem.


Panie Marku!

Ładny kawałek.

Pozdrawiam


AnnaO no tak ładny kawałek

AnnaO
no tak ładny kawałek muzyczny i nie tylko.
Chyba nie jest tak źle z tym zwiększonym ruchem…..
Będzie przynajmniej po remoncie bardziej europejsko i może przestaniesz miasto to nazywać wiochą..


Subskrybuj zawartość