Jawna prowokacja

Tytuł sugeruje o prowokacji, sam też jest taki. Ale w miarę moich skromnych umiejętności postaram się co nieco odsłonić, a w zasadzie tylko opisać to, co już odsłonięte zostało.
Ciało.
Nie Boże Ciało, a boskie ciało boskiej istoty, jaką jest kobieta.

Słońce już ma to do siebie, że z największego nawet cienia potrafi wydobyć, to się ukrywa przed okiem ludzkim. Jego ciepłe promienie ożywczo działają na nasze ciała, te czując ich siłę chcą być wystawione na pokaz, nie tylko promieni. Nie bacząc na to co ludzie powiedzą wystawiamy swoje wdzięki. A że są różne, więc nie dziwi, że takie są też reakcje, zwłaszcza tej brzydszej części populacji . Mówi się trudno, patrzy się dalej. Cóż począć? My mężczyźni jesteśmy wzrokowcami! Jak dotąd nie ma zakazu oglądania tego, co na nasz wzrok wystawiają urodziwe panny i panie. Nawet chyba z podglądaniem sprawa nie jest aż tak prosta.
Jedni chcą podglądać, a inni chcą być podgadywani.

Taka prawie wzajemna usługa kuszenia, polega na umiejętnym wystawianiu swoich wdzięków na podziw. Utwierdza posiadaczki tych wdzięków, że są czegoś warte. Tym czymś jest zachwyt nad zgrabnym ciałem, krągłościami figury i takimi tam.

Słońce przygrzewa; na niemalże każdym kroku wyłania się wykreowana kusząca postać w spódnicy, lub obcisłych przykusych dżinsach z których prowokująco wychodzi to i owo. Tu niby od niechcenia kawałek wybujałej piersi się wymyka, tam niewidoczny niby zefirek podrywa minispódniczkę, ukazując zgrabną pupę. A gdzie indziej patrzysz na postać prawie nagą, a że prawie czyni różnicę więc dla przykrycia nagości prowokatorka ma na sobie coś co bardziej przypomina fragmenty strzępów dzianiny, na dodatek, dla uzyskania jeszcze większego efektu, poszarpanej tu i tam.

No i fajnie; no i ciekawie, no i niebezpiecznie.
Nietrudno o wypadek – wszak kierowcy mają oczy do patrzenia na fragment drogi przed sobą, a nie na chodniki po których prowokacja okazale sobie kroczy.

A i przechodniom niełatwo w tym prawie ubranym ‘tłumie’.
Nie raz, zagapiwszy się na pulsujące życiem wdzięki, wpierw wpadniesz, w nieudawany zachwyt, a zaraz potem na innego przechodnia, lub słup stojący na chodniku.

I cóż począć z tak jawną prowokacją?
Zdaje się, że zostaje nam udawanie, że nas nie działa…Ale po co? – lub, co jest prawdą najszczerszą – podziwiać, nie wydziwiając, że w domu troszkę mamy inaczej.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Prowokująco erotycznie

się zrobiło.


Panie Marku,

a taka prowokację Alibabek sprzed 100 lat “Przeleć mnie”, to Pan pamięta…?
Pozdrawiam…


Panie Andrzeju,

a jakże nie miałbym pamiętać. tylko że wtedy nie miałem zielonego pojęcia o przeleć mnie zresztą i dziś nie mam
> Grzesiu, powiadasz erotycznie. Hm, jak ja się nasłucham tego pieprzenia w mediach, to z wielką ochotą przyjmuję taką sobie erotykę

Pozdrawiam serdecznie


>Panie Marku

Może Pana zaskoczę, lecz ja też jestem wzrokowcem. Ale dziwna rzecz, nie mogę się dopatrzeć żadnych skierowanej ku mnie prowokacji. Bo przecież różnych godnych politowania widoków nie można nazwać prowokacją, prawda?


Właśnie w słup!

s__up_wypadek.jpg
Walnął kierowca samochodu widocznego w głębi. W ten słup wiaduktu, widoczny z przodu. Nie wiadomo, co było powodem. Może jakaś zbyt przewiewnie odziana. Ledwie odziana…


Delilah

Delilah

Może Pana zaskoczę, lecz ja też jestem wzrokowcem.

Nie czuję się zaskoczony, wręcz przeciwnie :)

Delilah

Ale dziwna rzecz, nie mogę się dopatrzeć żadnych skierowanej ku mnie prowokacji. Bo przecież różnych godnych politowania widoków nie można nazwać prowokacją, prawda?

Prawda, dlatego z litości nie wspominam o widokach godnych politowania


Joteszu

Dziękuję za foto. Skąd masz to zdjęcie? Fragment tego auta po prawej, to przód mojej alfy! Gdbym jeszcze wiedział gdzie zostało wykonane to ujęcie…
Widać “przewiewy” w okryciu czasem potrafią zdziałać cuda

Pozdrawiam serdecznie


Wrocław, 2 VI 2008 15:55

wiadukt na ulicy Zielińskiego, skrzyżowanie z Kolejową...


No właśnie

bliskie, znajome.
Dziękuję


Subskrybuj zawartość