Flashback (1)

Słuchając „Wonderlust King” Gogol Bordello- gwiazdy tegorocznego Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu- wróciły flashem chwile związane ze słuchaniem winyli.

Dziwne? Może. Jest jednak coś w muzyce, której brzmienie sprawia, że pamięć przywołuje pozytywne chwile z przeszłości.

Sporo ich było, ale tylko nieliczne zapadają w pamięć. Na pewno Kapela Czerniakowska, w której zasłuchiwałem się dziecięciem będąc, podczas każdej wizyty w Ostrowcu u Babci Pelagii. Znałem tę płytę na pamięć, ale wciąż jej słuchałem. Jej brzmienie przypomina mi nawet układ mieszkania Babci.
Stara kamienica, kiedyś przy ul. Poniatowskiego, za nowej Polski Mikołajczyka stała niedaleko trakcji kolejowej, za którą za kolei przepływała rzeka Kamienna.
Wchodziło się w ciemny korytarz, a potem skręcało w prawo, by wejść do klatki. Było zimno jak cholera, co miało swoje zalety latem. Wiadomo, stare budownictwo. Potem trzeba było wejść na pierwsze piętro, na którym były trzy wejścia do mieszkań. To pośrodku, jak sięgam pamięcią nigdy nie było otwierane, nigdy. Wysokie drzwi, ciężkie zamki. Otwierało się drzwi z lewej. Ubikacja z lewej strony zaraz za wejściem do mieszkania. W prawym rogu, też za drzwiami pralka, okrągła. Duże lustro. Jeszcze dwa kroki i na lewo do kuchni i łazienki w jednym. Nie było gazu, trzeba było palić, co lubiłem szczególnie. Kwiaty na parapetach. Dochodzące w słojach syropy, zdaje się z aloesu, młodych końcówek sosny, cebuli. Nawet nie pamiętam, czy było to sporządzane osobno, czy te razem. Ale było.

Naprzeciw kuchni był duży pokój, w rogu którego stał piec kaflowy, a na ścianie wisiał obraz słoneczników. Po prawej stronie był gustowny stary mebel, nawet nie wiem teraz jak się nazywa. Leżały na nim karty. Między szybkami małe, czarnobiałe zdjęcia. Potem wysoka, masywna szafa, a zaraz za nią balkon.

Pod oknem telewizor oraz gramofon. To z niego rozbrzmiewała Kapela Czerniakowska.

Kilka lat potem, gdy co jakiś czas do Lubina przyjeżdżały polskie gwiazdy, a raczej ulubieńcy mas, przyjechała właśnie Kapela Czerniakowska. Pamiętam grę na pile, pamiętam to, czego zacząłem słuchać w Ostrowcu. Pamiętam Ostrowiec.

Był też Lady Pank, a raczej singiel „Raport z N.”, którego również namiętnie słuchałem tak, że wyciągałem z kuchennych mebli garnki, rozstawiałem je w dużym pokoju, z szuflady wyjmowałem druty, na których babcia robiła swetry, no i jechana, perkusja.

Lata poźniej to czasy, gdy dziadek Edward przywiózł z RFN gramofon. Taki dla dzieci. Różowy, z wbudowanym radiem. Maszyna wylądowała na działce. Z czasem płyta Kapeli Czerniakowskiej zapodziała się. Na szczęście były inne.
No i było leciało: arie operowe w dancingowych aranżacjach, rosyjskie pieśni ludowe na podobną modłę. Przeboje 40- lecia, a już szczególnie „Zabawa podmiejska”.

Dobry był ten gramofon, bo raz, że skutecznie zagłuszał sąsiada, który nocą nagrywał audycje Radia „Maryja”, by je odtwarzać pozostałym działkowiczom. A dwa, bo był to czas, gdy nie było wesoło i każda chwila pracy na działce pozwalała zapomnieć o syfie.

No proszę, co potrafi zdziałać zwykły „Wonderlust King”.

Oto on, prosto z Wrocławia:

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No i sami widzicie

Na kiego pisac?

Human Bazooka


Znaczy to jest twoje

interaktywne wejście w kontakt z czytelnikiem?
Moderowanie bloga, zaangażowanie i aktywność?

Hmm?


nie łapie

Human Bazooka


Mad

ja mam gdzieś “Live after death” na winylu Maidenów, tylko gdzies adapter się zapodział:))

a pomijając koncert gwiazdy to reszta przeglądu to podobno kicha i wtórność

Prezes , Traktor, Redaktor


Mad

:)))

Ja tylko zaznaczę jedynie, że w tym samym Ostrowcu odwiedzałem (i wciąż odwiedzam) swoją babcię – Sabinę, zamieszkującą od czasów jeszcze przedwojennych Kolonię Robotniczą. A ma babcia juz 93 lata…

a co do winyli – wstyd sie przyznac ale jeden z pierwszych, kupionych w warszawskiej ksiegarni to bylo toto:

i tego samego dnia kupilem pamietam tez to: (taki maxisingiel sie podówczas w Polszcze ukazał)... no to juz bylo nieco lepsze…


Ha!

Ja też pamiętam moją pierwszą płytę długogrającą – kupiłem ją w przeddzień zakupu gramofonu Bambino! Niedawno ktoś mi ją przyniósł w niezłym stanie – to teraz rzadkość. The Original London Beats. Z angielską wokalistką, co nie dziwi, bo i zespół angielski. W Anglii kariery nie zrobili – u nas wyszła płyta i była chyba trasa…


Subskrybuj zawartość