Rondo Wałęsy

Dość krygowania się – gdy trzeba bić pokłony, to trzeba. Dwa dni temu entefuhrer podesłał mi linka do tekstu, który wisi już od niedzieli. Dzięki, entefuhrerze, inaczej bym przeoczył najlepszą jak dotąd analizę polityczną ostatnich 19 lat RP.

Zawodowo dotąd jakoś za Robertem Krasowskim nie przepadałem (prywatnie go właściwie nie znam), jego teksty niezbyt do mnie przemawiały. Ty większe moje zdziwienie, bo ten powalił mnie na kolana. Wywołał też błysk klasycznej zawodowej zazdrości: dlaczego to nie ja napisałem? Za późno ;)

Gdybym potrafił tak napisać, napisałbym pewnie troszeczkę inaczej. Zróznicowałbym nieco motywy działania głównych aktorów, podkreśliłbym, że im niższy szczebel politycznej drabiny, tym więcej było i jest ludzi robiących to, co robią, z pełnym przekonaniem, a nie z wyrachowania.

Ale trudno się nie zgodzić z główną tezą, że oś sporu od początków RP jest czysto ambicjonalna, a idee albo grają drugorzędną rolę, albo są wręcz dorabiane, dostosowywane do sytuacji. Długo jeszcze nie będzie więc w Polsce klasycznej prawicy, a monopol na udawanie lewicowości będą mieli postkomuniści.

W ostatnim zdaniu Krasowski okazuje się optymistą: twierdzi, że sztuczny podział skończy się dopiero, gdy zejdą ze sceny jej główni dziś animatorzy. Kłopot w tym, że zdążyli już oni wychować gromadkę towarzyszy, którzy prawie nie pamiętają PRL, ale równie zajadle jak bossowie bronią tej reguły politycznego podziału. Wątpię więc, by dane mi było kiedyś na rondzie Wałęsy skręcać z al. Kaczyńskiego w ul. Michnika.

PS. Nie szukam pracy w “Dzienniku”, a złośliwości na ten temat na razie nie przeczytam, bo idę na spotkanie klasowe. 30-lecie matury, pora umierać...

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Widać sam

siedziałeś w środku sporu.
Ciekawe?
Przecież nie jesteś zaszufladkowanym łże-politykiem.
Jesteś bystrym obserwatorem i reporterem z dostępem do najlepszych źródeł.

Widać już kiedyś dokonałeś wyboru i nie potrafiłeś z nim skończyć?


Panie Krzysztofie,

dzieki za te rekomendację. Umysł działa mi ostatnio jak na wojnie – informacji strasznie duzo, wybieram często jak popadnie, w zaleznosci od tego co i gdzie głosniej wybuchnie. Wiec rekomendacja kogos kogo – w zasadzie wirtualnie – znam, ułatwia przytomne zycie.

Ominełam ten tekst, kiedy sie ukazał, przeczytałam teraz – rzeczywiście dobra, całosciowa analiza. Az strach zobaczyc, że tacy jestesmy.

A komentarze pod tekstem Krassowskiego jeszcze bardziej tę analize potwierdzają.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Tekst Krasowskiego rzeczywiście świetny

A końcówka powalająca.
Ale nie mam pewności, czy książka o Wałęsie musi być elementem wojny na górze.

dawniej KriSzu


Jak na razie artykul Krasowskiego to

jedyny rozsądny tekst analizujący sytuacje Polski od ’89 roku (a chyba i nawet wczesniej). I pisany z pozycji neutralnych. A swoją drogą, gdy Fredro pisal “Zemstę”, to już też tacy byliśmy? Czyli przyczyny maja jednak juz po kilkaset lat.


Krzysztof Leski

I ten tekst uważa Pan za najlepszą analizę polityczną ostatnich 19 lat? No cóż, Pańskie zdanie.

Wedle mojego, sam fakt, że taki tekst może uchodzić za bardzo dobrą, a nawet najlepszą, polityczną analizę jest wystarczającym dowodem słabości debaty publicznej w Polsce.

No bo o czym jest ta “wybitna” analiza? O kwestiach trzecio-, czy może nawet czwartorzędnych – o pałacowych przepychankach. Nic zatem dziwnego, że w konkluzji Krasowski dochodzi do wniosku, że istota sporów ostatnich dwóch dekad sprowadza się praktycznie do kwestii ambicjonalnych.

Nie mogło być zresztą inaczej skoro dla autora polityka sprowadza się wyłącznie do tego kto kogo, kiedy i w jaki sposób. Ot, takie zawodowe skrzywienie wynikające z uniwersalizacji stosunków międzyludzkich panujących we współczesnych redakcjach.

Bo proszę zwrócić uwagę na to czego w tej “najlepszej” analizie nie ma. A nie ma w niej takich rzeczy jak:

- hiperinflacja, – NATO, – upadek ZSRR, – bezrobocie, – zjednoczenie Niemiec, – plan Barcelowicza, – rozdział Kościoła od Państwa, – giełda, – przestępczość zorganizowana, – wojna w Zatoce, – wymienialność złotego, – pucz Janajewa, – upadłość, – blokada, – strajk, – demonstracja, – spółka, – Wspólnota Gospodarcza, – rozporządzenia z mocy ustawy …

i jeszcze wiele, bardzo wiele innych bez których nie można wyobrazić sobie zwyczajnie poprawną analizę polityczną tamtych lat.


tekst udany, ale...

analizą to bym go nie nazwał. Raczej publicystycznym poszukiwaniem/dorabianiem klucza do rzeczywistości. Dlatego wolę oceniać tekst Krasowskiego w innych kategoriach niż analityczne.

Dla mnie na przykład ten tekst podziałał inspirująco, bo parę rzeczy mi się naraz skojarzyło, które razem wzięte i w czyn przekute mogą z czasem jakoś przyczynić się do podniesienia jakości debaty publicznej, a zwłaszcza wyleczenia nas z pułapki pamięci krótkotrwałej.


@

Tak jeden jak i drugi tekst nie jest ani odkrywczy, ani prawdziwy, ani ciekawy.


Ależ Panie Arturze

tekst Krasowskiego nie jest o tym, o co Pan ma pretensje. Krasowski po prostu pokazal motor dzialania polskich polityków tuż przed (a może i wcześniej) i po ’89 roku. Zagadnienia czy problemy, o których Pan wspomnial, dzialy sie i dzieją mimo wydarzeń z zakresu rozgrywek ambicjonalnych reprezentantów naszej polityki wewnetrznej, choć oczywiście te gry mają na nie duży wplyw.
.
Oczywiści ambicje sa zawsze i wszędzie motorem dzialań ludzi chcących zdobyć wladzę, ale dzieje sie to niejako na różnych etapach rozwoju. My byliśmy i jesteśmy jeszcze na dośc wstępnym etapie. To troche tak jakby do Poloneza wlożyć silnik mercedesa i dziwić się, że to nie dziala.

Rzeczywiście będziemy musieli po prostu poczekać kilka lat na pojawienie się nowych, niezwiązanych ze starymi, elit politycznych. Co zresztą można bylo przewidzieć już dość dawno: jesli można sobie wyobrazić relatywnie szybkie przemiany w sferze gospodarczej, to w mentalnościowej już nie.

Pozdrawiam serdecznie

PS Zaletą tekstu Krasowskiego jest pokazanie tego mechanizmu z pozycji niejako neutralnych. Gdyby napisal to przedstawiciel którejkolwiek ze stron konfliktu, bylaby to po prostu propaganda jednej z partii, obciążająca blędami drugą (lub inna/inne) stronę/y.


Jako ciekawostkę

pozwolę sobie zalinkować jak do tekstu Krasowskiego odniósł się FYM

http://freeyourmind.salon24.pl/81596,index.html


O FYMie

można wiele powiedzieć ale głównie to, ze jest nierozerwalnie przyspawany do swojego stołka.
Tyle, że inteligentnie.

Krasowski nie pisze tekstu politologicznego, skupia sie raczej na kontekście osobowościowo/psychologicznym.
Ja tak go odczytałem i uważm tekst za dobry.


Panie Lorenzo

Pan strasznie optymistyczny z rana jesteś.
Skąd te nowe elity jeśli stare są też młode.

I na dodatek, to o co zahacza Krasowski, te elity są tak nieliczne, że znają się jak stare, wytarte buty w przedpokoju.
Poza sceną sobie pomagają, żenią sie i robią biznesy.

Młodych ma pan w SLD, bo tam starzy najbardziej się skompromitowali.
Chciałby pan takich Napieralskich więcej?


Szanowny Panie Iglo

Krasowski napisal tekst o czyms, co jest w miarę od dawna wiadomo. Natomiast FYM natychmiast wyczul zagrożenie dla nowej polityki historycznej oraz tworzonych przez jedną z grup nowej mitologii i rozacząl atak dezawuacyjny. Teraz kolej na inne ugrupowania. I tak sie to będzie dalej turlalo, aż przyjdzie leśniczy i wraz z biologią posprzatają.

Odnoszę tylko wrażenie, że zarządzanie tym sprzątaniem nie będzie się odbywać u nas. Z kolei jesli będzie sie tym procesem zarządzać u nas, to może sie okazać, że nie będzie czego sprzatać.

Uklony niedzielne


Ja jestem bardzo optymistycznie dziasiaj nastawiony, Panie Iglo,

bo niebawem udam się na brydża z ekipą lekarzy (Pan rozumie, w moim wieku trzeba miec odpowiednie/dobre relacje z tą grupa zawodową:-)). Grać bedziemy na świeżym powietrzu, co teź jest plusem.

Co do mlodych ekip. Zna Pan zapewne anegdotę o tym, skąd Anglicy mają tak doskonalą trawę? Nie ma w tym nic odkrywczego i nadzwyczajnego. Po prostu nalezy trawę przycinać odpowiednio, podlewać i walować co tydzień. I tak przez 600 lat.

Z kolei Chińczycy twierdzą, że jak się chce mieć dobry las, to należy drzewa zasadzić ze 100 lat wcześniej; w przypadku narodu trzeba ten proces rozpocząć 500 lat wcześniej.

A Napieralski to jednak tylko klon.

Tu idzie o system, który w Abendladzie ksztatować się zacząl kilkaset lat temu, a mysmy wtedy utwardzali wladzę pewnej instytucji oraz bezwlad innych.

Pozdrawiam serdecznie


Trochę tak, trochę inaczej

Tekst Krasowskiego przeczytałem z zainteresowaniem malejącym w trakcie czytania do znużenia.

Dobra diagnoza przyczyn wojny na górze – mniej więcej tak ją postrzegałem wtedy, podobnie widzę ją dzisiaj.

Wiele tez, z którymi się zgadzam, wiele etykietek, które uznaję za absurdalne (Mazowiecki-lewica, Kaczyński-prawica), a pod koniec stawianie obok siebie i porównywanie Wałęsy, Michnika i Kaczyńskiego.

Chyba żyłem w innym kraju. I dlatego dostrzegam w tym tekście subtelną (na miarę subtelności obecnej polityki) manipulację. Cóż takiego dokonał Kaczyński, by stawiać go w jednym szeregu z tymi, którzy wtedy rzeczywiście (lepiej lub gorzej) działali?

Choć w sumie rzeczywiście jest to próba w miarę (bardzo w miarę) bezstronnej analizy. Może za przykładem Krasowskiego pójdą inni, nie kojarzeni jednoznacznie z tą lub inną stroną sporu.


WSP Lorenzo

Ja się w żarty już więcej nie daję wciągać, bo zawsze zbieram gromy albo opier…

Przypominam jednak nieśmiało, że przy brydżu to trza serce mieć jak dzwon a nerki jak oczyszczalnię ścieków.
Wojewódzką co najmniej.

Więc myślę, że ci koledzy co to są od kart, wróć to od romantyzmu bardziej?


Szanowny Pan Lorenzo

Krasowski po prostu pokazal motor dzialania polskich polityków tuż przed (a może i wcześniej) i po ’89 roku. Zagadnienia czy problemy, o których Pan wspomnial, dzialy sie i dzieją mimo wydarzeń z zakresu rozgrywek ambicjonalnych reprezentantów naszej polityki wewnetrznej, choć oczywiście te gry mają na nie duży wplyw.

Z tego co Pan pisze wynika, mniej więcej, to samo o czym napisałem w swoim komentarzu – że Krasowski nie napisał żadnej analizy politycznej, a tym bardziej nie napisał „najlepszej analizy politycznej ostatnich 19 lat”. Dla mnie osobiście ( i w tym jest między nami różnica) to co redaktor „Dziennika” popełnił, to nie żadna analiza polityczna tylko polityczna kronika towarzyska.

Co do FYM, to jakkolwiek bym tego blogera nie znosił, jak bardzo prezentowane przez niego poglądy byłyby mi obce, to jego postawa wydaje mi się o wiele bardziej uczciwa niż takiego Krasowskiego. Tak się bowiem ostatnimi czasy złożyło, że w przestrzeni publicznej pełno jest mędrków co to wobec „obu stron sporu” rozsądnie zachowują jednakowy dystans.

Takich, jak ktoś to słusznie zauważył, domorosłych Salomonów, dla których posiadanie, a już szczególne wypowiadanie, własnego zdania, jest czymś nieomalże kompromitującym. Sami własnego zdania nie mając, niczego nam swoimi „analizami” nie objaśniają, są irytujący jak ci prymusi co to wyrywają się do głosu przez nikogo nie proszeni, bo nie mając nic tak naprawdę do powiedzenia zawracają tylko innym głowę swoimi poprawnymi, neutralnymi, obiektywnymi i kompletnie jałowymi przemyśleniami. Letni są.


Panie Arturze

Pan robisz to samo co Krasowski. ( i Leski )
On pojechał analizą psychologicznych kleszczy wśród brydżystów.

Pan nazwał to, za Leskim, politologiczną analizą i jedziesz pan po własnej-Leskiego tezie.

Tymczasem Krasowski napisał obraz uwikłań osobistych.
Ciązących nad tym, co w Polsce nazywamy polityką.


Panie Igło

Nie nazwałem tekstu Krasowskiego analizą polityczną tylko polityczną kroniką towarzyską. Tak złośliwie to było.

A mój komentarz jest pod tekstem Leskiego a nie Krasowskiego i z tym pierwszym się spieram, że to nie analiza polityczna tylko plotki.

A spieram się także dlatego, że tekst Krasowskiego uważam za powierzchowny.


Subskrybuj zawartość