Poldku,

Poldku,

nie zauważyłem Twojego ostatniego komentarza; sorki, że nie wszystko chwyciłem, ale sam rozumiesz… pora kumaniu nie sprzyjała.:))

Na Biedronki jestem uczulony.
Nie dlatego, ze tanio, lecz dlatego, ze są one symbolem badziewnego postkolonializmu udrapowanego w szaty wolnej konkurencji.
Patka to może nie potrafimy zrobić, ale sprzedawać marchewkę...no bez przesady.

Nie wiem czy wiesz, ale najlepiej sobie radzącym krajem postkomunistycznym jest Słowenia, która nie wpuściła na swój rynek żadnej europejskiej sieciówki handlowej. Bo handel wielkopowierzchniowy jest prawdziwą żyłą złota.

Z drugiej zaś strony, co to za sklep, w którym nie można zapłacić, co jest standardem, kartą.

W związku z tym miałem mała przygodę. Pod szkoła syna w nowo wybudowanym biurowcu otwarto podczas mojej nieobecności Biedronkę.
Czekając na niego, zajrzałem by sprawdzić co to za cudo. W tak pięknym budynku…

A jak już wpadłem to kupiłem pompkę do roweru. Chińską za 9,99. Niestety zapomniałem, ze tu obowiązuje tylko gotówka.
Poszedłem więc do najbliższego bankomatu wypłaciłem stówkę, poczym okazało się że wraz z prowizją (za korzystanie z akurat tego bankomatu) (9 zł) za pomkę zapłaciłem 18,99.:))

A w takich sytuacjach staję się Cartmanem (O my God! They killed Kenny! You bastards!) – nie daruję im!:))

Pozdrawiam


Z biedronką do nieba… By: scroll (18 komentarzy) 14 kwiecień, 2012 - 18:06