Delilah

Delilah

Przeczytałem tekst – uważnie – i właśnie tekst mówi o tym, że “stado” nie może wpływać na “ja”. Jeśli “ja” to “ja”.

Na tym buduję swój sens istnienia w blogosferze, będąc nawet odbierany tak jak mnie określiła Magia w swoim wpisie. Ja to ja, i wiem kim jestem. Im wiecej wiec ludzi takich własnie tym ciekawsza wspólnota.. .

Gorzej jak każdy ja się schowa w swoim kącie i udaje, że nikt poza nie istnieje. Ba! Czy może być coś lepszego i pięknego, jak podzielić się swoim “ja” w dobrym tego słowa znaczeniu?

I z drugiej stronym czy może być coś gorszego i niegodnego jak, apriori próba zniszczenia czyjegoś “ja” dla jakiejś urojonej tezy ?

Wszystko zależy z czym “ja” wychodzi do ludzi. Czy z pozycji “ja” – jak tego w tej knajpie z piosenki Gintrowskiego czy “ja”, które nie musi z nikim walczyć. Ono gdy istnieje i daje się poznać jako dobre, zawsze zwycięża. Ba! Nie musi o nic walczyć. Dobre ja, wystarczy że jest a już zwycięża ze stadem. Wpływa na stado.

Ale takie “ja” musi wyjść z kąta i stanąć trochę bezbronnie na środku knajpy.. – by zwyciężyć. A przecież sam w sobie samym ocalam swoje dobre ja codziennie.. . A we mnie nie ma stada.

Pozdrawiam.

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


""przynależność do jakiegokolwiek stada wyjatkowo ogłupia""" - prawda czy fałsz? By: poldek34 (11 komentarzy) 20 marzec, 2010 - 21:04