Grześ

Grześ

jakoś tak, to umieranie dla mnie jest czymś naturalnym i w gruncie rzeczy dobrym. Nie kojarzy mi się ze smutkiem czy przygnębieniem.
Przecież zegar naszego życia puka i stuka i odejście jest jedyną pewną rzeczą jaka spotka mnie.

Więc najmądrzej jest chyba żyć tak, jakbym chciał każdą chwilę wykorzystać jak niepowtarzalną szansę.. . Niepowtarzalną szansę, gdyż nic dwa razy się nie zdarza.. .

No, a jak adwentować – oczekiwać, to nie bzdurnych świąteczno-adwentowych świecidełek ale rzeczywiście oczekiwać tego co realne i godne oczekiwania.

Myślę, że Adwent jest szkołą oczekiwania.. . Wszak śmierć to tylko przejście do tego właściwego życia dla którego stworzeniśmy.

Więc, warto porządkować relacje z sobą, innymi by ten cel nie został zastawiony ścianą o której dzisiejsza Ewangelia mówi: “uważajcie aby serca wasze nie było ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa, itd..” – czyli generalnie wskazówka by zbytnio nie przywiązywać się ani fizycznie ani psychicznie do “używek” gdyż będę je musiał i tak kiedyś zostawić.. .

Fajnie jest żyć ze świadomością śmierci, ale takiej która jest źródłem radości – takiej, jak wtedy gdy oczekuję prezentu na gwiazdkę.. .

I fajnie jest żyć: śmiać się i płakać, tak, jakby już było się jedną noga na tym drugim świecie. Takim właśnie życiem jest chrześcijaństwo. Jedną nogą “tam” ale jeszcze tutaj.. – napięcie wiary i “zasysanie” ducha który przywołuje jak wiosna przywołuje budzące się ze snu zimowego zwierzęta.. .

Jakoś refleksyjnie mi się napisało.

Pozdrawiam

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Adwent - co pozostawisz bliskim na odchodne.. . By: poldek34 (6 komentarzy) 28 listopad, 2009 - 19:18