nadgniłe "autorytety moralne"

nadgniłe "autorytety moralne"

Dymitr

Na marginesie: i pomyśleć, że ten sam Konstanty Gebert odmawia nazwania Wołynia ludobójstwem, ponieważ według niego OUN-UPA chciała jedynie… usunąć Polaków (vide artykuł Geberta „Co tojest ludobójstwo” w nr 45 „Polityki”). Gdybym chciał być złośliwy, powiedziałbym, że Holokaust nie był ludobójstwem, ponieważ Hitler również chciał „jedynie” „usunąć” Żydów. Jednak już sam fakt, że Gebert musiał sporą część artykułu poświęcić rzezi wołyńskiej (notabene skandalicznie nazywanej przez niego „wzajemną czystką”), świadczy, że „elitom” już nie udaje się udawać, że nie ma sprawy.

Rozumowanie takich “elit” jak Gebert, Michnik, Blumstein czy Cała jest wbrew pozorom dość proste.

1. holocaust był “jedynym w swoim rodzaju” i “nieporównywalnym” ludobójstwem XX w.
2. nikt nie ma prawa stawiać swojej historii na równi z w/w
3. “elity” mają moralne prawo zostać recenzentem i cenzorem całej reszty
4. kto sie z nimi nie zgadza, ten rasista i faszysta, więc nie ma prawa głosu

Dość obrzydliwe było np. ujadanie takich michniczków jak Stanford Shaw czy Bernard Lewis o “rzekomym ludobójstwie Ormian” (“The alleged Armenian genocide”). Tak jakby do k***y nędzy istniały lepsze i gorsze ludobójstwa, słuszne i niesłuszne ofiary. No cóż – niektórzy nie znają granic zeszmacenia, w obronie własnej “wyjątkowości”.


Karta się odwraca By: KriSzu (12 komentarzy) 16 listopad, 2009 - 08:12