Grzesiu

Grzesiu

I jedno, i drugie, a po trzecie kontekst możesz sobie wybrać sam.

Ten tekst się pojawił, bo zobaczyłam jego nieprawdopodobną aktualność. Uniwersalny mi się wydał.

Te same wojny toczą się od stuleci, tylko temat się zmienia. Przeplatanki i przerzucanki są nieodmiennie obecne, a ludzie chętnie mieszają w nie Boga.

Trochę mi się skojarzyło z wojną o in vitro.

Książka jest fascynująca, bo pokazuje w pierwszym planie, jak straszliwą i trudną drogę przeszła chirurgia. Dzisiaj nikt się nie zastanawia nad znieczuleniem przy rozmaitych medycznych zabiegach, dla nas to oczywistość.
Jeszcze właściwie niedawno żadną oczywistością to nie było operacje chorzy przeżywali w pełni świadomie, albo nie przeżywali ich wcale.

Nie istniało coś takiego jak dezynfekowanie narzędzi chirurgicznych.

Wielu zabiegów nie dokonywano wcale, tak silne były przekonania o niemożliwości ich wykonania. Dotyczyło to choćby otwierania jamy brzusznej.
Za próby dokonywania takich zabiegów grożono lekarzom linczem zrównując je z morderstwem.

Niezwykła lektura, wymaga jedynie odporności na obrazy, które pojawiają się w głowie.


Cudzym słowem: O zmienności w niezmienności By: Gretchen (2 komentarzy) 11 wrzesień, 2009 - 10:06