Grzesiu,

Grzesiu,

z jednej strony – to syn był bardziej przydatny do pracy. Z drugiej zaś – jak już dzieci z domu wyszły, to syn o rodziców się troszczyć musiał (znowu tradycja), dziewczyna zaś zyskiwała nową rodzinę i to o nią musiała się w pierwszej kolejności martwić, nie zaś o swoich rodziców – którzy zostawali niejako na lodzie.


O dzieciach w Chinach By: maydox (3 komentarzy) 15 kwiecień, 2009 - 13:02