Panie Dymitrze,

Panie Dymitrze,

pańskie noty są miejscami pamięci, której nawet nie przywracamy sobie, tylko poznajemy po raz pierwszy. Jakoś w czasach, gdy człowiek się uczy, to nikt tej wiedzy nie przekazywał, pewnie dlatego, że była zakazana.

Mój ojciec urodzony był w Buczaczu, w województwie tarnoploskim. Jako dwudziestolatek w samoobronie AK służył, głównie jako łącznik miedzy wsią a lasem. Cała jego rodzina przeniosła się na Dolny Śląsk, gdy repatriowano stamtąd Polskę. Nigdy mi nie opowiadał niczego o tamtych czasach. Był ostrożny – moim zdaniem za bardzo. Pozostało mu to do śmierci.

Jego stryj opowiedział mi historie różne. Ojciec nigdy! Nawet tego, gdy podczas likwidacji niemieckiego oficera zaciął mu się pistolet i życie uratował mu kolega, ubezpieczający za oknem, przez które zastrzelił Niemca, wyszarpującego broń z kabury. O potyczkach z Ukraińcami nawet stryj ojca niewiele mówił. Raz tylko wyszło z niego, że odwet bywał taki, jak to, co go wywoływało…

Dlatego Pańskie noty są dla mnie tymi wiadomościami, których z domu nie wyniosłem, choć mógłbym częściowo…
Dzięki!


Historia z perspektywy żaby By: KriSzu (5 komentarzy) 23 marzec, 2009 - 22:56