Na szczęście...

Na szczęście...

...prezydent stał za samochodem. Jeśli ten samochód był opancerzony, to prezydent miał podwójną ochronę, o ile nie podskakiwał...

Zakładam, że w języku rosyjskim zasłyszanym podczas incydentu, można było rozpoznać akcent moskiewski czy petersburski, w odróżnieniu od osetyńskiego czy nawet gruzińskiego. Z 30 metrów chyba łatwo takie niuanse rozpoznać, zwłaszcza, jeśli się rosyjski skończyło przyswajać w roku 1968 – tak mi wychodzi z moich obliczeń...


Co wiadomo? By: Sylnorma (11 komentarzy) 23 listopad, 2008 - 19:31