Gerrrymandering to coś jak potwór z Loch Ness, który głównie straszy w polskich podręcznikach akademickich, aby studentów przekonac, że “tam bezrobocia, nędza i głód…”
Takie uogólniające opinie o “realiach polskiej prowincji” można sobie wypisywać. Nie wiem skąd Pan zna te realia, ale ja wyjkatkowo dużo jeżdżę po Polsce i przyglądam się tym realiom, żeby na takie opinie wzruszać ramionami. Polecam wywiady z burmistrzami i wójtami, o których piszę. Oczywiście, może Pan napisać, ze to wszystko kłamcy i hochsztaplerzy. Ale ja akurat mam w tej materii inne zdanie.
Artur Kmieciak
Jerzy Przystawa
Gerrrymandering to coś jak potwór z Loch Ness, który głównie straszy w polskich podręcznikach akademickich, aby studentów przekonac, że “tam bezrobocia, nędza i głód…”
Takie uogólniające opinie o “realiach polskiej prowincji” można sobie wypisywać. Nie wiem skąd Pan zna te realia, ale ja wyjkatkowo dużo jeżdżę po Polsce i przyglądam się tym realiom, żeby na takie opinie wzruszać ramionami. Polecam wywiady z burmistrzami i wójtami, o których piszę. Oczywiście, może Pan napisać, ze to wszystko kłamcy i hochsztaplerzy. Ale ja akurat mam w tej materii inne zdanie.
Jerzy Przystawa -- 04.09.2008 - 22:33