Ja się mogę zgodzić

Ja się mogę zgodzić

że tam były elementy i konfliktu narodowościowego, wojny chłopskiej i domowej, ale nazywanie tego wojną zaciemnia obraz, bo rozmywa winę i daje pole do popisu takim jak Smoleński.
Jeśli napadnie mnie jakiś bandyta w ciemnej uliczce i ja z nim walczę, to prawo nie klasyfikuje tego jako bójki (gdzie wina jest obopólna) ale jako obronę konieczną, a czyn bandyty jako rozbój, pobicie, zabójstwo itp.
Tłumaczenie tego historycznymi zaszłościami (II RP itd) przypomina mi usprawiedliwianie przestępcy “trudnym dzieciństwem”. Notabene zauważyłem ostatnio nieco inną metodę – “na romantyzm” (vide wywiady GW z Hrycakiem i Swerstiukiem). Znaczy – romantyczni buntownicy to byli, a któż nie lubi romantyków.
Oczywiście na poziomie zbiorowości jest to bardziej skomplikowane, ale na prostych przykładach najlepiej pewne rzeczy wytłumaczyć.

@ Artur Kmieciak: “pojednanie a następnie sojusz polsko-ukraiński jest sprawą na dzisiaj absolutnie priorytetową”
Tylko że Smoleński nie robi tego od dzisiaj.
Niech będzie, napiszę to: gdzieś czytałem, że Smoleński wywodzi się z mniejszości ukraińskiej. Jeśli to prawda, jego postępowanie jest łatwe do zrozumienia. Prawdopodobnie uważa, że OUN-UPA powinno być ukraińskim mitem założycielskim, a więc obwinianie jej o zbrodnie uważa za oskarżanie państwa i narodu ukraińskiego.
To jeszcze można zrozumieć, ale jest jedna paskudna rzecz w dorobku Smoleńskiego w GW (a dobrze mam to przejrzane): nie widać w jego tekstach ani cienia współczucia dla polskich ofiar, zero, null. To najbardziej mi podnosi ciśnienie, gdy o nim myślę. To jest zły człowiek.


Wołyń/Galicja Wsch. - sierpień 1943 By: KriSzu (8 komentarzy) 2 wrzesień, 2008 - 10:44