Stary

Stary

Trzeba zacząć od podstaw. To czego UE naprawdę potrzebuje, to klasa polityczna na określonym poziomie intelektualnym, która zastąpiłaby zgraję pętaków. Kiedy Irlandia powiedziała “nie” w Brukseli rozległ się lament. Mi utkwiło w pamięci zdanie, jakie wypowiedziała jedna z naszych eurourzędniczek (niestety nie pamiętam nazwiska, taka blondynka, ale to nie była Hubner, ani żadna z europosłanek), że nie można sobie pozwolić na zmarnowanie kilkuletniej pracy. A ja czytałem ten efekt ich kilkuletniej pracy. Po prostu gniot złożony głównie z wyłączeń, oraz tworzenia stanowisk, którym nie określa się tak podstawowej zdawałoby się rzeczy, jak… zakres kompetencji. Dotyczy to nawet prezydenta UE.

To nie jest dzieło kilkugodzinnej pracy intelektualnej licealistów, tylko owoc kilkletnich wysiłków naszych liderów. To o to rozbija się sprawność UE, a nie o to, ile miejsc komuś gdzieś pzysługuje, czy ile ktośtam gdzieśtam ma siły głosu. Przyjęcie TL będzie tylko potwierdzeniem, że oni mają w sobie dość determinacji, by zagłuszyć elementarny zdrowy rozsądek. Ale w niczym niczemu nie pomoże.

Bo TL ustanawia wiele rzeczy, ale na pewno nie żadnego “ładu” (jak to określiłeś).


Ot, rzeczywistość By: Sylnorma (24 komentarzy) 16 sierpień, 2008 - 10:54