Panie Zbigniewie

Panie Zbigniewie

Pana zdaniem ja lewacko utyskuję?

No dałby Pan spokój.

Po wojnie można się spodziewać, że się umrze. To sprawa oczywista. Nic innego po wojnie spodziewać się nie można.

Ja nie wiem czy “nasi chłopcy” giną po coś, nie wiem czy oni wiedzą po co ewentualnie mieliby zginąć. Nie znam odpowiedzi.

Ale coś mi tu pachnie z Pana wypowiedzi luzaczkiem kanapowym.

Powiedziałby żonie tego chłopaka, albo dajmy na to matce: Pani kochana, co się tu dziwić! Pojechał na wojnę to zginął?

Jasne WOJNA! Oczywiście WOJNA!

Opowiadajmy sobie baśnie znad klawiatury.

Może mi Pan zarzucać lewactwo albo co tam Pan chce.

Nie utyskuję Panie Zbigniewie, zwyczajnie pochylam się nad śmiercią człowieka.

Może to są pacyfistyczne dyrdymały, może świat lubi wojnę, może są mężczyźni którym wojna jest potrzeba, walka jest potrzebna – taka, która większości bezsensownie dywagujących z perspektywy domu, wyda się potrzebna lub niepotrzebna. Może… może… może…

Wie Pan ja jestem dziwnie przekonana, że oni tam nie chcą umierać. Mają nadzieję, że wrócą. Są pewni niemal, że wrócą.

Tymczasem giną. Bo wojna.

Ja się zawsze zastanawiam co ON myśli w ostatniej setnej sekundy… Czy oddając to czego już nie będzie żałuje, czy nie?

I tak się nad tą śmiercią pochylam. Nad zagadką. Nad bólem bliskich pozostających bez tej najważniejszej odpowiedzi.

Nie przyjmuję, że coś jest jak jest. Przyjmuję niezbywalne prawo mężczyzny do wyruszenia na wojnę. Przyjmuję swoją refleksję nad jej konsekwencjami.

Jeśli nie był Pan na żadnej wojnie, jeśli nawet się Pan do niej nie zbliżył to nasze zdania są boleśnie równouprawnione, prawda?


Gruba skóra powstaje bardzo szybko By: maddog (16 komentarzy) 22 czerwiec, 2008 - 22:39