No ale były też problemy systemowe

No ale były też problemy systemowe

Nie ukrywajmy, że w pierwszej fazie prywatyzacji nie przywiązywano wiele wagi do staranności w wyborze inwestora. Naprawdę dość powszechne było zjawisko, które polegało na grabieży mienia przez nową kadrę menedżerską na zasadzie sprzedaży zapasów magazynowych i urządzeń do ad-hoc tworzonych spółek. Tak “wyssany” zakład upadał, załoga zostawała na lodzie i zostawały jedynie mury z dziurami po oknach.

Ja rozumiem, że na ogół rachunek ekonomiczny wręcz prowokował takie działania, gdyż zakład pierwotny był zupełnie nierentowny a menedżer lub nowy właściciel nie mógł zwolnić załogi, bo tak miał w kontrakcie, więc obejście problemu “przez upadłość” było najprostszym skutecznym rozwiązaniem, ale smród pozostał i czuć go aż do dziś. Naprawdę dla wielu tak zrobinych na szaro ludzi prywatyzacja kojarzy się wyłącznie ze złodziejstwem “w białych kołnierzykach”.


Głosowanie By: Sylnorma (11 komentarzy) 22 czerwiec, 2008 - 16:45