Kriskul

Kriskul

A ja tam lubię japońskie horrory, właściwie to podobał mi się pierwszy “Ring” i “Dark water”, dosyć fajne było też “Widmo”. Amerykańskie przeróbki to nietrafiony pomysł, ale oryginały wniosły coś do horroru jako gatunku.
Może właśnie dzięki nim filmowcy pomyślą, że przerażanie krwią bryzgającą gardeł się przejadło.
Pozdrawiam
P.S. Gnioty to są filmy typu “Halloween 12 i 1/10” czy “Candyman”.

Sunrise. Sunset.


"Lśnienie" By: angie861 (8 komentarzy) 11 marzec, 2008 - 11:25