Będę okropnie politycznie niepoprawny

Będę okropnie politycznie niepoprawny

Z Panem Y zgadzam się w 97,3%.
Nowy dowód oszczędzał mi czas na granicy przedszengenowej. W porównaniu z paszportem lub książeczkowym dowodem przyjmijmy około 30 sekund na jedno przekroczenie granicy. Dwa lata to może 100 (razy dwa, bo wracałem tyle razy, ile wyjeżdżałem) przekroczeń granicy.
czyli jakieś sto minut zaoszczędzonych. Całość działań związanych z wyrobieniem nowego dowodu, gdzieś tak około 2005, zajęła mi mniej więcej tyle samo.
Czasowo zatem pero pero, wyszło na zero.
Finansowo? No dobrze, tu dołożyłem.
Inne korzyści - Pan policjant, ustalając kwotę mandatu nie będzie się wczytywał w listę posiadanego przychówku, czy też burzliwą historię zatrudnienia i zamieszkania z ostatnich trzydziestu lat.
A i portfel, z powodu mniejszego zgrubienia, jakby mniej się wycierał.

Ogólnie - sprawa niewarta wzmianki. Robiło się w życiu lepsze interesy, robiło gorsze.

Co mnie bezustannie do zadumy skłania, to ta skłonność Rodaków do zostawiania wszystkiego na ostatnią chwilę, z pełną świadomością kolejek i innych mniej lub bardziej dantejskich scen.

I ma to, Szanowni Komentatorzy, niewielki związek z rozmaicie pojmowaną wolnością. Mniej więcej taki, jak płacenie, czy niepłacenie podatków.

Czy sama operacja ma cechy postsowieckie? Chyba nie, to się odbywa na całym świecie. Można mówić jedynie o formie. Tak. Sposób jej przeprowadzenia można określić postsowieckim. Jak również obligatoryjne opłaty, będące de facto parapodatkiem.


Pan Y, identyfikowalny co do IP, długo dziwi się co poniektórym blogerom, a przy okazji składa Życzenia Noworoczne By: yayco (33 komentarzy) 29 grudzień, 2007 - 22:29