No cóż

No cóż

rzeczywiście masówki zawsze mi się nie podobały. PAmiętam, że w naszej szkole mieliśmy swój nauczycielski opłatek z kolędami i nawet szampanem – bo połączony z życzeniami noworocznymi.

BYł tez apel z częścią artystyczną i szopką zrobioną na dużym szkolnym korytarzu. Z tym, ze to była szkoła licząca sobie niespełna 500 uczniów a więc nawet wspólne spotkanie w holu nie było masówką... .

Czy potrzebne takie spotkania? To zależy od tego jakie jest grono pedagogiczne i wogóle model wychowania(jeśli jest) w danej szkole.

Tam gdzie grono wspołpracuje ze sobą i walczy o dzieciaki taka “impreza” może się wpisać w krajobraz wychowawczy szkoły. Gdyż opłatek to wybaczanie sobie, podawanie ręki oraz życzenie sobie dobrych rzeczy zamiast nienawistnego spojrzenia…. .

Dla tych kilku rzeczy warto taką “imprezę” przeprowadzić. Jeśli zaś samo grono pedagogiczne jest skłócone i podzielone – co uczniowie i tak zauważą trzeba by uważać aby nie-stało się to anty-świadectwem.. .


Barszczyk integrujący czyli zakładowy opłatek By: sajonara (8 komentarzy) 23 grudzień, 2007 - 12:08