Życie jest piękne!!

Co Terlikowski wie o cudach?...

Zapytacie, dlaczego przywołuję nazwisko człowieka, którego nie znam? No, nie znam. Nie chadzamy tymi samymi szlakami, nie cieszymy się tym samym szczęściem, ale zdarzyło się nam spiąć w temacie in vitro i tego, jak dobrze pan Terlikowski zna Pana Boga, a jak reszta świata – nie. Choć mniejsza o tamtą rozmowę. Przypomniała mi się, ale nie jest ważna. Dziś piszę tylko po to, by wykrzyczeć światu cudze szczęście!

Kiedy człowiek nie ma dzieci, a chce je mieć, kiedy robi kolejne i kolejne badania, a nadal nie wie, czemu nie może cieszyć się ojcostwem i macierzyństwem, wtedy ma okazję poznać Osoby, które przeszły dużo więcej. Poznaje Je, zaczyna żyć obcymi zmartwieniami, wku….ia się na tezy różnych Terlikowskich.

Aż w końcu tamte Osoby piszą tak jak mój dobry znajomy, który od 6 lat BEZSKUTECZNIE walczył wraz z żoną o dziecko:

– - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – -

“ Cześć wszystkim!!!
Trochę za bardzo nie wiem jak to napisać... (...) nasz przypadek (6 lat starań, 2xICSI, niedrożność 1 jajowodu, beznadziejne plemniki nienadające się nawet za bardzo do ICSI, 2 laparoskopie [moja i żony], niby usunięcie żylaków powrózka, histero, 1xAID itp)... W następnum cyklu mieliśmy przystąpić do kolejnego AID’a tym razem w Salve… Merional już leży w lodówce, CLO zakupione, ale wystapiły problemy…

Miesiączka miała przyjść pomiędzy świętami a sylwestrem, ale jakoś nie chciała przyjść... od czasu do czasu tylko jakieś lekkie skurcze, czasami pojaiały się jakieś takie mikro plamienia, które napawały nas nadzieją, że za chwilę ten wstrętny małpiszon przylezie… ale szybko się kończyły… Kupilismy test ciążowy w celu wywołania no bo śmialismy się, że jest to najlepszy sposób na “małpę” – 1 krecha na teście kilka dni potem zawsze przychodziła na 100%. Dzisiaj rano Kasia zrobiła ten test… tu jest wynik: http://www.curie.edu.pl/pliki/test1.jpg

Sorry, że niewyraźny ale ręce mi drżały jak robiłem to zdjęcie i nawet statyw nie pomógł... zresztą – drżą mi do tej pory…

Pierwszy raz w życiu zobaczyliśmy 2 GRUBE CZERWONE KRECHY!!!!!!!!!!

Nie łykałem nic pod kątem poprawy nasienia. Zresztą – co tu poprawiać – skopana operacja usunięcia żylaków, w sierpniu 2007, 3 lata po operacji wyniki spermiogramu pokazały, że mam tylko 6,5 mln/ml, 0% w ruchu A, 0% w ruchu B, 5% w ruchu C a reszta nawet nie drga w miejscu… USG wykazało krążenie oboczne w jądrach – brak możliwości leczenia itp. Przy czym miałem inne problemy – bakterie, które dawały mi nieźle w kość... Najpierw poszedłem więc do zwykłego urologa bo ciągle mi te paskudy nawracały i poprosiłem żeby mi coś przepisał na ich likwiadację. Dostałem jakis antybiotyk – nie pamiętam nazwy, pakowany jest po 3 szt. i tylko tyle można połknąć. (...) Wyszło mi, że mam niski testosteron i wysokie FSH, tzn. obydwa poziomy mieściły się w zakresie ale testosteron za blisko dolnej granicy a FSH – górnej.
Dostałem Biosteron (10mg 1 x dziennnie) na podniesienie tego testosteronu – nie powiem – zadziałał hehe
Do tego połknąłem resztkę Salfazinu, która została mi po przygotowaniach do ICSI i jakoś tak szkoda mi to było wyrzucać. I tak już całkiem od siebie kupiłem sobie Centrum z luteiną bo praktycznie cały dzień pracuję przy komputerze i oczy mi łzawiły (też działa – na łzawienie)...

No i tyle…

Biosteron łykam może z 1.5 miesiąca i czekam aż się skończy opakowanie, to samo Centrum, Salfazinu było może z 20 tabletek… Oprócz tego kilka kaw dziennie, nieregularne posiłki, jakieś fast-foody itp – czyli standard jak codzień (...)

Teraz mamy tylko jedno marzenie – żeby się z tego snu nie obudzić przedwcześnie…

Jeszcze raz wszystkim dziękuję i idę się dalej wgapiać w test!”

– - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – -

Aż chce się biec do kościoła i wszystkich bliskich, i wszystkich dobrych, i krzyczeć, że życie jest szczęściem, a Pan Bóg wielki! Trzeba więc wybaczyć tym bez wyobraźni, tym, którzy wiedzą, komu cud się należy, a komu nie, i tym, którzy cud definiują miarą minionych czasów, zamiast pozapojęciową Miłością.

Wiecie:

ŻYCIE JEST PIĘKNE!!!!

..............................................................................................................

małpa – miesiączka
ICSI – Zapłodnienie pozaustrojowe metodą mikromanipulacji
AID – zapłodnienie nasieniem dawcy

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Agnieszko, Sosenko, przepraszam

Możecie wkleić swoje komenatrze raz jeszcze, bo poleciały przy grzebaniu w tekście :(


No Baszka

To teraz wszystkiego co najlepsze, ja np. zawsze jadłam ogórki kwaszone w dużych ilościach.

Buziaki!!

Ps. I niech się wam szczęści..:D


Dwa punkty

1. O ile dobrze rozumiem Terlikowskiego to gościowi nie zależy na tym żeby pozbawiać ludzi szczęścia, ani ludzi szczęściem obdzielać. Terlikowski zdaje się troszczy się o to, żeby przy okazji dawania szczęścia jednym nie zabijać drugich. Można spierać się z Terlikowskim ale raczej w kwestii tego, czy rzeczywiście przy okazji stosowania procedury in vitro zabijane jest życie ludzkie.

Co do kwestii definiowania cudu to wydaje mi się nadużyciem stawianie w opozycji miary minionych czasów i pozapojęciowej Miłości (ta pozapojęciowa Miłość to jakieś echo etyki sytuacyjnej, np. Josepha Fletchera?).

2. Nie wiem, gdzie “Osoby piszą tak”, niemniej jednak publiczne pisanie o swoich jajowodach, miesiączkach, plemnikach, żylakach i jądrach, jednym słowem o swojej fizjologii jest… i tu każdy może sobie odpowiedzieć na pytanie, czym to jest, albowiem każdy ma swoją miarę, swoje zwyczaje i swój smak.

Pozdro.


Wyrus,

naprawdę jesteś takim ignorantem?!
Wiesz, akapit pierwszy i drugi rzeczywiście podlega dyskusji, ale to, co napisałeś w akapicie trzecim, to CZYSTA I GROŹNA IGNORACJA!!!!!!!!!!!
Ciesz się, że nie wiesz, gdzie pisuje się o jajowodach, poronieniach, koszmarnych bólach. lękach itd. Tobie naprawdę wydaje się, że słowo nasienie musi odnośić się do walenia konia?! Naprawdę pochwę kojarzysz tylko z przyjemną penetracją?! Muszę Cię zaskoczyć. Istnieją tacy lekarze jak ginekolodzy i urolodzy, i istnieją też takie fora dyskusyjne.Lekarze ci są nadzieją ludzi, którzy chcą nie tylko kopulować, ale też szczęśliwie począć dziecko. Czasem bywa tak, że wieloletnie leczenie zwykłego śmiertelnika czyni go na tyle świadomym funkcjonowania organizmu, że może swoją wiedzą podzielić się z tym, którzy dopiero poznali diagnozę własnych problemów z zajściem w ciążę. Zapewniam Cię, z całą odpowiedzialnością, że ci ludzie miewają wiedzę, której brakuje nie jednemu przychodniowemu lekarzowi. Ale co ja ci będę pisać. wspólczuję Twojej żonie, dziewczynie itp. Może być tak, że korzysta z takiego forum tylko dlatego, że nie ma komu powiedzieć, że miesiączka była bolesna lub że czeka ją usunięcie polipa. Przyjdzie Twoja kolej – porobi się coś z prostatą i zgłupiejesz, bo ktoś Ci powie, że masz oddać badanie do nasienia. Potem odbierzesz wyniki i okaże się, że guzik z nich wiesz. Ale radź sobie wtedy sam i pamiętaj, że nie wolno nikogo o ich znaczenie pytać publicznie, bo to nieładne! Nieestetyczne! Podobnie jak pisanie o nowotwrze jelita grubego i innych takich świństwach!
P.S. I proszę zrezygnować z pseudonaukowości w stawianiu pytań dotyczących prostych kwestii.


Algo,

z nami wszystko będzie dobrze – to wiem. Mnie tylko irytuje mój brak cierpliwości ;)
Ściskam Cię serdecznie i dzięki za odwiedziny!


>Autor

1. Tekst, do którego się odniosłem przeczytałem nie na żadnych specjalistycznych forach, tylko na tekstowisku.com, a mówiąc precyzyjniej tutaj.

2. “Tobie naprawdę wydaje się, że słowo nasienie musi odnośić się do walenia konia?!”

Bez komentarza.

Żegnam.


Wyrus, oczywiście, że tutaj i że posłużyłam się cytatem!

Nie jest celem mojego postu zapraszanie innych do konkretnych forów dyskusyjnych!
Zresztą wyraziłeś swoją opinię o tych miejscach: “niemniej jednak publiczne pisanie o swoich jajowodach, miesiączkach, plemnikach, żylakach i jądrach, jednym słowem o swojej fizjologii jest… i tu każdy może sobie odpowiedzieć na pytanie, czym to jest, albowiem każdy ma swoją miarę, swoje zwyczaje i swój smak”
Co do mojego pytania ( sic!) – wiem – dosadne. Nie zwykłam takich pytań zadawać, ale czasem niewiedza tak przeraża, że człowieka ponoszą emocje.

TAK CZY SIAKMASZ RACJĘ – NIE JEST TO POZIOM DYSKUSJI I PRZEPRASZAM CIĘ ZA TO!


Bo pan Terlikowski

pan Paliwoda i jeszcze kilku panów to moraliści na czyjś koszt, głośno rozprawiają o morlaności, rzucają etykkietki, ferują wyroki, nie wnikając głębiej w problem kogoś.
Oni mają zasady, te zasady przesłaniają im zrozumienie drugiego człowieka.
No bo w imię ZASAD można zniczyć kogos albo przynajmniej nie pomóc.
Tym, co czekają od lat na dziecko, trza powiedzieć, że ,,in vitro” zniszczy ich jedność małżeńską.
Tak samo gościowi w depresji można powiedzieć, że to jego wina i niech się wexmie za siebie i stek innych banałów z zasadami zamiast pomóc.
Ktoś może zdychac z głodu, ale przecież to jego wina, bo może pracowac i każdy jest kowalem własbnego losu, a wo ogóle to jego wina.
Itd.

A mnie śmieszą jeszcze te wszystkie uzasadnienia, wstarczyłoby Terlikowskiemu napisać, że dla niego jako chrzescijanina in vitro jest be i to uzasadnić, bo się zabija zarodki/
Ale on musi dołożyc z pozycji moralisty banały, jak to małżonkowie ci nmiszczą swoją jedność, jak to nienarodzone dzieckoi ma prawo do naturalnego poczęcia (ciekawe jak się może począć, jak bezpłodny jest jeden z partnerów)
Tak jak pan Paliwoda musiał polemizując z Majorem napisac jak to Major nic wg niego nie przeżył głębokiego i takie tam.
Smieszy mnie to w sumie, choć i drażni.
Takie rzucanie etykietek, moralizowanie innych, choć samemu się nie ma takich dylematów, a nawet gdyby sie miało, to nie można wymagać od wszystkich tego, co od siebie.
Pozdrawiam.

P.S. Wyrusie, a publliczne pisanie np. o swoich marzeniach czy lekach jest czym…?
Bo czasem to są rzeczy bardziej intymne niż sprawy fizjologii…
A publiczne pisanie o swojej chorobie też jest złe?
Bo sa np. blogi chorych ludzi, którym pisanie pomaga.
I świadomość, że mają kontakt z kimś i że kogoś chocby wirtualnie obchodzą.


Grześ,

nie przygladałam się tamtym dyskusjom, więc nie mam prawa ich komentować. Powiem Ci tylko, że ze względu na niecierpliwe czekanie na dziecko zaglądam tu i ówdzie, poznaję fantastyczne osoby, dowiaduję się o tragediach życiowych, o którym nam się nie śniło o oby tak zostało. I potem trafiam na czyjesz bajania o moralności i o tym, że dziecko i ładowanie kasy w zabiegi, wiloletnie szpikowanie się lekami itp. to egoizm rodziców. Nie chcę rozpętywać kolejnej dyskusji o in vitro, ale nie zgadzam się na to, by ktoś udwał, że zna wolę Pana Boga i że Kościół w swoich interpretacjach nauki jest nieomylny. Nie zgadzam się też z tym, by ludziom spragnionym dialogu i pomocy odebrać prawo do tego, bo ich rozmowy są nieestetyczne, gdyż o chorobie.
Pozdrawiam i dziękuję za Twoje zdanie!


>autorka

hmm – ja tam całkowicie rozumiem tego człowieka :-)
Facet tylko nie wie, co go czeka po narodzinach – massakra ;-)

A pan Terlikowski, czy inni poprawni moralisci powinni w koncu zrozumiec conieco i zacząc sie martwic o swoja moralność a nie ciagle siedziec w rodzinie, łózku lub domu innych ludzi…

Przeciez jak ktos grzeszy to jego spotka kara a nie ich – czym oni sie do jasnej cholery przejmuja?

pozdrowienia


Jacek?

to Ty? gdzieś Ty był jak cie nie było???

:))

pozdro

Prezes , Traktor, Redaktor


Pani Baszko

Wszystko przed panią ( wami ), ja latałem po pomidory spod lady i śledzie.
Miałem ( żona ) też przygody z 5 miesięcznym, szpitalnym podtrzymywaniem a z 2jką maszerowałem przed pracą o o 6 do babci..
Teraz te stado wyrośniętych bachorów łazi po domu i urąga starym.
;)
Igła


No właśnie, syn marnotrwany jacek ka

tzn. jeden synów marnotrawnych wróci ł nam na ojczyzny łono…
A gdzie córki marnotrwane, Delilah i Magia , pytam…


>max

Mialem spore jazdy z Witkiem.

Okazalo sie, ze chłopak ma alergię pokarmową. Jednak zeby dojsc do tej diagnozy musielismy sie pomeczyc dwa tygodnie w szpitalu i sporo nadenerwowac.

Niestety mam wrazenie, ze wiekszosc lekarzy w naszym kraju ma swoją prace w głebokim powazaniu…

Ale teraz juz chyba sprawy sie unormowaly – wiec powoli wracam do zycia ;-)

pozdrowienia


>grześ

hmm – mam nadzieję, że powróciłem na stałe.
Niestety nie do końca jest to obecnie zalezne tylko ode mnie :-)

pozdrowienia


proste sądy i wyroki

Tak mi się przypomniało co wyczytałam niegdyś u Terlikowskiego (trzeci akapit http://blogrzeczpospolitej.salon24.pl/43434,index.html )

Jego tekstów raczej nie czytam, niekoniecznie się z nimi zgadzam, ale przed stwierdzeniem, że on i podzielający jego poglądy w sprawie in vitro to “moraliści na czyjś koszt, głośno rozprawiają o morlaności, rzucają etykkietki, ferują wyroki, nie wnikając głębiej w problem kogoś” warto zdać sobie sprawę, że to, co pisze, niekoniecznie wynika jedynie z czystej teorii.


JuIII,

przeczytałam. Przejmujący to wpis i chyba o nim myślała Agnieszka, kiedy pisała mi dziś, że Terlikowski wie, czym są cuda (niestety tak namieszałam z redakcją posta, że pogubiłam pierwsze komentarze innych i swoje). Przeczytałam i jestem pełna szacunku dla modlitwy i starań Terlikowskiegoi i jego żony. Ale tym bardziej nie rozumiem, dlaczego ten człowiek pisał, że zabieganie o dar macierzyństwa i ojcostwa to egoizm. Przecież ci, którzy się leczą i zadłużają na to leczenie, najczęściej jenocześnie gorliwie proszą w modlitwie o cud narodzin. Dlaczego ich modlitwy, ich pielgrzymowanie po sanktuariach, ale i po ośrodkach pomocy medycznej jest gorsze i jest egozistyczne. Dlaczego jego modlitwy i błagania nie są oznaką egozimu? Nie rozumiem tego.

Pozdrawiam Cię serdecznie!


Jacku Ka,

są zmartwienia, które chce się mieć! ;)
Pozdrawiam przyjaźnie i życzę zdrowia – zwłaszcza Pana Pociechom!


Panie Igło

dziękuję! Wierzę, że na mnie też ktoś nakrzyczy i pomarudzi, że ja już wapniak i w ogóle z innej bajki. ;)
Pozdrowienia dla Pana i Pana Rodziny!


Fajnie, że Pani to napisała.

Nam taki cud (choć calkiem cudownie, bo naturalnie) zdarzył się wiele lat temu, a ja nie przestaję za to Panu Bogu dziękować.


Yayco

Gratuluję i życzę wiele, wiele szczęścia! Zgadzam się – nie wolno zapomnieć o dziękowaniu za taki cud. :)
Pozdrawiam przyjaźnie!


Szanowna Pani Baszko

napisał Pani o czymś,co przecietnemu chłopu nie mieści się łepetynie.
I tu widzę jedyną różnicę pomiędzy płciami.
Tak pięknie i całą duszą potrafi cieszyć ktoś kto bardzo pragnie.
Śmieją się niektórzy gdy się mówi,że wiara góry przenosi,cuda czyni.

Niech Panią szczęście i radość nie opuszcza!

Pozdrawiam


>grześ

1. Zapewne są blogi chorych ludzi. Są rozmaite blogi. Nie mam nic przeciwko jakimkolwiek blogom.

2. Pisanie o swoich marzeniach i lękach jest pisaniem o swoich marzeniach i lękach. Problem nie tkwi w tym, czy są sprawy bardziej intymne od fizjologii. Problem tkwi w tym, że jakoś tak jest, iż publicznie pokazujemy swoje fryzury i nowe samochody i o nich rozmawiamy, natomiast raczej publicznie nie pokazujemy swoich genitaliów czy wnętrzności i o nich nie rozmawiamy. Jakby co, to oszczędź sobie pytania mnie o to, dlaczego publicznie nie rozmawiamy o swoich genitaliach bo już ta metagadka jest dość żenująca.

3. Z tekstu, do którego się odniosłem w żaden sposób nie wynika, że zacytowany fragment jest skopiowany z jakiegoś specjalistycznego forum.

4. Teraz pytanie do Ciebie – dlaczego pytasz mnie o to, o co pytasz? Co w moim komentarzu skłoniło Cię do zadania mi pytań, które zadałeś? Chodzi mi o to, że ja w żaden sposób nie wyraziłem swojej opinii na temat kwestii, którą poruszyłem w punkcie 2. swojego komentarza (podobnie zresztą jak nie napisałem niczego na temat tego, jak oceniam postawę Terlikowskiego oraz na temat tego, co sądzę o etyce sytuacyjnej).

Pozdro.


@ WYRUS

Ad. pkt 3 twej wypowiedzi:

Powiedziałbym, że już bardziej łopatologicznie nie można tego było zaznaczyć... ale widać niektórzy czytają po łebkach.

Trudno. Groch o ścianę.

Pzdr.


19zenek,

wielkie dzięki! Już naprawdę zaczęłam myśleć, że rozmowa o chorobie, cierpieniu i nadzwyczajnym cudzie to jakaś aberracja.

Rozumiem plastikowość dzisiejszego świata, ale przecież nie muszę się na taką poetykę godzić.

Naprawdę jestem Ci wdzięczna za zrozumienie, przede wszystkim ZA WOLĘ ZROZUMIENIA!
Pozdrawiam ciepło!


Wyrusie,

ad 3
3.,, Z tekstu, do którego się odniosłem w żaden sposób nie wynika, że zacytowany fragment jest skopiowany z jakiegoś specjalistycznego forum.”

No i co z tego? Ale wynika, że jest fragmentem tekstu czy tekstem osoby mającej problem, Baszka by ten problem opisac zacytowała ten tekst, tak w tekście o bezpłodności wystepuja fizjologiczne opisy, tak jak w tekście o narkomanii byłbyby tez, czy o alkoholizmie czy o jakiejś chorobie, czy w wielu innych rodzajach tekstów.
I to chyba naturalne…

4,,Teraz pytanie do Ciebie – dlaczego pytasz mnie o to, o co pytasz? Co w moim komentarzu skłoniło Cię do zadania mi pytań, które zadałeś?”
Ponieważ nie rozumiem twojego problemu z zacytowanym tekstem, ale że nie mogę mówić dlaczego należy czy dlaczego nie nalezy gadac o fizjologii (bo ty sobie tej metagadki nie zyczysz) wiec trudno mi to wyjasnić.
Może tak ten tekst był jakims tamn świadectwem, swiadectwem wymagającym użycia tych fizjologicznych opisów, co według ciebie ich być nie powinno.
A moje pytania zadałem jeszcze, bo zastanawiałem się dlaczego ci to przeszkadza i miałem wrażenie, że te pytania mi przybliżą sprawę, ale w sumie dalej nie rozumiem, bo twoją odpowiedź można podsumować:
,,no nie gada się, bo sie nie gada o tym”
albo, że nie wypada.
No widocznie wg tych dla których to jest problem, wypada i gadanie takie im pomaga…
Tak jak ludziom chorym na coś innego pomaga tez widocznie pisanie o tym.
A tak w ogóle to ja nie umiem gadać na jeden temat i zawsze robię dużo dygresjoi, czasem bez sensu, więc może i tym razem była to dygresja bez sensu?


>grześ

Napisałem w komentarzu, że moim zdaniem stawianie w opozycji miary minionych czasów i pozapojęciowej Miłości jest nadużyciem. I zapytałem Autorkę, czy owa pozapojęciowa Miłość ma jakiś związek z etyką sytuacyjną prezentowaną chociażby przez Josepha Fletchera (napisał “Situation Ethics” i chociaż nie był pionierem tej koncepcji to być zyskał największą populraność). Mnie takie rzeczy interesują, a tu mi się ta pozapojęciowa Miłość zrymowała z jedynym nakazem, jakiemu podporzodkowuje się etyka sytuacyjna – nakazem miłości. Nie ma w moim tekście ani słowa na temat tego, że mi się etyka sytuacyjna czy pozapojęciowa Miłość nie podobają.

Napisałem też o tym, że publiczne rozprawianie o swojej fizjologii może być oceniane różnie. Ani słowem nie wyraziłem natomiast swojej opinii w tej sprawie.

Wracam więc do Twojego pytania: “A moje pytania zadałem jeszcze, bo zastanawiałem się dlaczego ci to przeszkadza.”

I sam pytam raz jeszcze: Twoim zdaniem co mi przeszkadza (poza przeciwstawianiem pozapojęciowej Miłości miary minionych czasów, ale wydaje mi się, że nie o to Ci chodzi) i skąd wywodzisz to, że mi przeszkadza?

Pozdro.


Przeedmówco,

odniosłam wrażenie, że jednak nie o to się pokłóciliśmy. Nie będę pisała o czytaniu etyki wedle Twoich zainteresowań, bo są one Twoje i nie mam na ten temat wiedzy.
Kiedy intuicyjnie wybieram słowo “pozapojęciowa” Miłość, to mam na myśli, że istnieje coś , co wymyka się słowu – czyt.regule, czyt. zasadzie itp. Można by tu na siłę przywołać Platona, a może nawet Derridę. Ale wygłupiać się nie będę. Powiem tylko, że coś mi się wydaje, że Bóg jest dostępny nie tylko tym okurzonym książkami, ale i tym, którzy zwyczajnie czują. Nie wiem, czy poznanie historii zakazów, które do tej pory Kościół lansował jako naukę Pana Boga, zbliżyłoby mnie do odczucia, czym jest Miłość. Tyle tytułem sprostowania.
Podkreślam jednak, że i Grześ i ja dobrze zauważyliśmy o co spór poszedł. Odwracanie kota ogonem jest jakąś figurą, ale nie o tańcu rozmawiamy.


>Autorka

Oczywiście, że zasadnie możemy mówić o czymś, co wymyka się zasadzie czy regule. Jak najbardziej tak właśnie myślę. I bardzo dobrze jest przywołać Platona (co do Derridy to zachowują najdalej posuniętą ostrożność :-). Jasne, że Bóg dostępny może być tym, którzy zwyczajnie czują. Tak właśnie myślę.

O tym właśnie, mniej więcej, traktuje etyka sytuacyjna, w której miłość jest centralnym punktem (żeby nie powiedzieć jedynym). I dlatego, czytając o pozapojęciowej Miłości zapytałem o to, o co zapytałem. W odpowiedzi przeczytałem: “I proszę zrezygnować z pseudonaukowości w stawianiu pytań dotyczących prostych kwestii.”

OK. Aczkolwiek nie rozumiem co pseudonaukowego jest w prostym pytaniu o ewentualną zbieżność Twoich przemyśleń z koncepcją Fletchera, mogę zrezygnować. W związku z tym, że nie wiem z czego miałbym rezygnować, zakładam, że najlepiej, jakbym zrezygnował z komentowania Twoich przemyśleń.

***

Stwierdzenia:

“Podkreślam jednak, że i Grześ i ja dobrze zauważyliśmy o co spór poszedł.”

oraz:

“Odwracanie kota ogonem jest jakąś figurą, ale nie o tańcu rozmawiamy.”

nie są żadną odpowiedzią na pytanie, które zadałem grzesiowi, ale poczekam na to, co napisze grześ.

***

Przy okazji – zestawienie tych Twoich wypowiedzi:

“Życie jest piękne”

oraz:

“Dziś piszę tylko po to, by wykrzyczeć światu cudze szczęście!”

ładnych wypowiedzi, z także Twoimi słowami:

“Tobie naprawdę wydaje się, że słowo nasienie musi odnosić się do walenia konia?!”

słowami, które kierujesz do kogoś, kto przeczytał Twój tekst, zastanowił się nad nim i odpisał Ci, jest zdumiewające.

Pozdro.


Wyrus

1 cytat z Ciebie:
“Przy okazji – zestawienie tych Twoich wypowiedzi:

“Życie jest piękne”

oraz:

“Dziś piszę tylko po to, by wykrzyczeć światu cudze szczęście!”

ładnych wypowiedzi, z także Twoimi słowami:

“Tobie naprawdę wydaje się, że słowo nasienie musi odnosić się do walenia konia?!”

słowami, które kierujesz do kogoś, kto przeczytał Twój tekst, zastanowił się nad nim i odpisał Ci, jest zdumiewające”

2 cytat ze mnie:
“Co do mojego pytania ( sic!) – wiem – dosadne. Nie zwykłam takich pytań zadawać, ale czasem niewiedza tak przeraża, że człowieka ponoszą emocje.

TAK CZY SIAKMASZ RACJĘ – NIE JEST TO POZIOM DYSKUSJI I PRZEPRASZAM CIĘ ZA TO!”

Wydawałoby się, że jak ktoś chce, to zauważy, co napisałam. Ale trzeba by chcieć...

Jeżli mam raz jeszcze ten wulgaryzm skomentować, to to zrobię. Bez martyrologii i ekshibicjonizmu powiem tak: są we mnie emocje, które zarażają szczęściem, są też te, które potrafią obrazić. Owszem znam słowo “metafizyka”, ale znam też słowo “kurwa”. Pisanie publiczne może być kreowaniem siebie, ale nie nadaję się do tego. Jak napisałam – nie często pozwalam sobie na wulgaryzmy. Kiedy się zdarzają, jak tutaj, próbuję ustalić, czy powinnam za to przepraszać...

Co do tego fragmentu Twojej wypowiedzi:

“Stwierdzenia:

“Podkreślam jednak, że i Grześ i ja dobrze zauważyliśmy o co spór poszedł.”

oraz:

“Odwracanie kota ogonem jest jakąś figurą, ale nie o tańcu rozmawiamy.”

nie są żadną odpowiedzią na pytanie, które zadałem grzesiowi, ale poczekam na to, co napisze grześ.”
powiem, że żadne ze stwierdzeń, którym się podzieliłam, nie miało pretendować do miana odpowiedzi na pytania skierowane do Grzesia. Powołałam się na wpis Grzesia, bo m.in. on zauważył to, co i ja w Twoim wpisie.
Pozdrawiam i ja.


>Autorka; grześ

No, to teraz tylko grześ może nas uratować :-)

grześ, dawaj! Czas mi sie kończy!

Pozdro.


Wyrus, Grześ!

ech… No tośmy poniedziałek spędzili! ;)

Chyba że Grześ namiesza, bo jemu poniedziałek jeszcze się nie skończył.
Pzdr.


Baszko

nie czytałam dużo tekstów Terlikowskiego (tamten właściwie przypadkiem ale jakoś mi utknął), nie znam dokładnie jego opinii i argumentacji. Jeśli chodzi o leczenie bezpłodności, to ja to widzę jak w tej anegdocie o Żydzie, co to siedział na dachu podczas powodzi modląc się o pomoc. Odmówił łódce, która chciała go zabrać, odmówił wysłanemu po niego helikopterowi mówiąc, że Bóg go uratuje. Woda podeszła tak wysoko, że Żyd utonął. W Niebie zaczął wypominać Bogu, że go nie uratował: “Jak to? – usłyszał – Przecież wysyłałem po ciebie łódkę i helikopter, a ty z tej pomocy nie skorzystałeś.”

Problem zaczyna się przy kwestii samego zapłodnienia in vitro które zakłada likwidację części embrionów. I tu można się zgadzać z Terlikowskim (nauczaniem Kościoła) i albo uznać embrion za żywego człowieka, albo nie. Jeśli tak, to decyzja o zapłodnieniu in vitro będzie egoistyczna, bo aby powołać nowe życie do istnienia, unicestwia się inne życia.

To tak próbując zrozumieć Terlikowskiego. A druga strona też nietrudna do zrozumienia. Mam nadzieję, że takie wybory zostaną mi oszczędzone, czego i wszystkim życzę.


Baszko

Znajomym gratuluję i trzymam kciuki. :)
Jeśli chodzi o wątek poboczny, który z czasem stał się “głównym” to zadziwiające jest oburzanie się na “boskie dzieło”, czyli anatomię i fizjologię człowieka. Zupełnie nie rozumiem dlaczego “godzi się” pisać o sercu, kości piszczelowej czy plamce żółtej a “niesmaczne” jest wypowiadanie się o nasienowodach czy jajnikach? :)
Pozdrawiam.


komentarz

Czekam na kolejnu Cud ;)

Żeby Wam stado wyrośniętych chodziło po domu i urągało, co najmniej tak, jak urągają staremu Igle ;)

Kłaniam się zielono


JuIII

dowcip – mniam! :D
Co do in vitro mam nadzieję, że i ja nie będę musiała go planować. Nie chcę tu rozpętywać dyskusji na temat zabiegu. Wiem tylko,że warto przed zabiegiem poznać możliwości lekarzy, biologów, laboratorium. Ważne to, kiedy miałoby się pojawić więcej embrionów i trzeba by je zamrozić. W końcu zwykle pary wracają po nie. Można też zdecydować się na “podarowanie” swoich embrionów parom całkowicie bezplodnym (na tej samej zasadzie, na której kobiety podarowują swoją komórkę jajową). Oczywiście i to nasuwa szereg pytań. Ale chyba każdy z potrzebujących chciałby mieć swoje szanse.
W rozmowie z Terlikowskim pojawił się głos:
“Tomasz Terlikowski
Witam, czy słyszał Pan o zapłodnieniu in – vitro bez zamrażania zarodków ? W Niemczech nie wolno mrozić embrionów, a państwo refunduje – o ile się nie mylę – do trzech prób zapłodnienia.
Czy skoro sposób w jaki żyjemy (zanieczyszczenie, hormony – także w mięsie, stres) skutkuje tym, że odsetek osób bezpłodnych jest coraz większy, nie byłoby roztropnym pomysłem usankcjonowanie in-vitro w sposób taki, który nie budzi moralnych dylematów ?
Pozdrawiam

2007-11-27 14:55Tomasz Rożek6895
Szkiełko i oko
www.tomasz.rozek.salon24.pl”

No własnie…

Pozdrawiam Cię, Julio! I dziękuję, że zajrzałaś i podzieliłaś się opinią.


Magio,

zdaje się, że widzimy rzeczy podobnie:) Dobrze, że są osoby, które rozumieją intencje! Dzięki! Pozdrawiam ciepło!!


Sosenko,

bardzo liczę, że to prorocze słowa! :) Ale bój się – bo będą do ciotki Sosenki na wakacje jeździć! ;)
Ściskam mocno!


@Baszka

A proszę bardzo :) Może mnie też kiedyś będzie cały zagajnik? :) He, a jak nie będzie, to przynajmniej będę miała dla nich więcej czasu. I to też jest dobre.

Kłaniam się zielono


Baszko

Dzięki za informacje, głos Rożka wydaje się zupełnie rozsądny.
I do życzeń Sosenki się dołączam :-)


Sosenko,

wespół zespół otworzymy Tekstowiskowe Przedszkole, a już na pewno zorganizujemy kolonie letnie! Będziesz kerownikiem ;) od atrakcyjnych wędrówek po torach kolejowych! Ja nauczę pieśni patriotycznych – zacznę od “Bogurodzicy”. Serio, serio!
Buziaki!


JuIII,

widzisz – mamy z Sosenką plan. Mam nadzieję, że w to wchodzisz! :D
barabasz – baszka


pewnie

to ja mogę przygotować pogadankę jak to drzewiej bywało :-)


JuIII,

i to na każdy dzień! Świetnie! To jesteśmy umówione!:)


No ładnie

A ja? Czy mogę być przedszkolakiem?
Ja w przedszkolu i w szkole, wiele opuszczałem.

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


Jacku - oczywiście!

Tylko proce, igły i inne groźne sprzęty musisz zostawić w szatni. Tam nic nie zginie, bo Misqot z bejsbolem będzie stał na bramce, a i może Nicpoń pokręci się po okolicy…


Nicpoń

Też się nadaje na przedszkolaka.
Teraz stoi w kącie na przykład.
Tylko ja do starszaków a Nicpoń do Muchomorków małych!

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


Jacku,

poczyniłam notatki. Niebawem nabór.
barabasz – baszka


No pięknie,

to ja się przebiorę z przytulankę, dobrze?

darmowy hosting obrazków

To jest ulubione zwierzątko mojego dziecka. Cthulhu. To co, może bym się nadal? Jako znany przyjaciel dzieci?

A dla Pana Nicponia mam nawet zdatny pojazd przedszkolny:

darmowy hosting obrazków


Yayco

no, ja tu umarłam centralnie w fotelu! Wszystkiego się spodziewałam po tym, jak dyskusja zaczęła nabierać rumieńców, ale w życiu nie przyszło mi do głowy, że my tak sprawnie zorganizujemy przedszkole!
Dobra – Yayco jesteś odpowiedzialny za zabawki i gimbusa!


tyle ze yayco

to nie ten w blekitnym ino ten w brazowym
Igła


Igło,

ważne, że Chłopak umie się poświęcić dla innych! Takich nam trza!


Prosze, jaki cwany!

Po białych kamaszach mnie poznał. Cwaniak, kurde…

A Pan Panie Igło, jak się pani Baszka zgodzi, to może obejmiesz odpowiedzialne stanowisko w stołówce.

Wiemy, że masz Pan kwalifikację i chęci, a na dodatek zdobyłem cenne, rzec by można, że stepowe, zdjęcie fragmentu Pańskiej Szanownej Osoby, na tle stołówki, w której byłeś Pan dawniej zatrudniony:

darmowy hosting obrazków

Kim są pozostałe osoby, historia milczy.


widze

ja to jestem ta onomatopeja z pretu zbrojeniowego fi/12 rozpieta na scianie.
szczerze powiedziawszy nawet sie sobie podobam.
a co, moze nie?
Igła


o matko! No, ja Panów uwielbiam!

najpierw ta Jewropa, potem na onomatopeja!! Kurde! Życie jest piękne!


To nie są żadne peje... tylko takie "cyko"

Kumpel w wojsku rozbierał majorowi starodawny motor z przyczepą, czyścił, malował i ogólnie doprowadził do użytku. I mu takie coś zostało, jakby blaszka wygięta z otworami na śruby, nawet spora.
I ten major, taki kapryśny, co to jest? do czego służy i czy bez tej blaszki będzie bezpiecznie jeździć? ale głównie go męczyło: co to jest?
Tak pod słońce oglądał, po łysinie się drapał, aż ten go objaśnił w ten deseń: – Obywatelu majorze, to jest takie “cyko” To sobie pan major może powiesić na ścianie. Otwór jest, nie trza wiercić.
Pozdrawiam Przedszkolanki i sajdaków maluchów!

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


:D Jacku Cyko Jarecki,

odpowiadasz za logo placówki! I żeby była to blaszka z otworami na śruby, żeby już wiercić nie trza było!
Czuwaj!


barabasz Dziś piszę

barabasz

Dziś piszę tylko po to, by wykrzyczeć światu cudze szczęście!

Baszka i powiez co dalej. Niemcy ponoć byli też bardzo zadowoleni ze swoich osiągnięć przez kilkadziesiąt miesięcy swojej ofensywy wojennej – a jacy dumni!!!

Mam w komuterze znakomity tekst do książki o adopcji o macieżyństwie – szkoda, że nie mogę go wkleić. Jest to świadectwo pary młodych ludzi którzy zaadoptowali dwóch chłopców – świadomie zrezygnowali z In vitro ze względu na komplikacje jak i niejasną kwalifikację moralną -> ryzyko zabijania zapłodnionych komórek jajowych.

Rozumiem, że radość tych rodziców jest potwierdzeniem za “In Vitro”.

A przysłowie mówi, “ten się śmieje, kto się śmieje ostatni…”. Zamiasta “śmieje” można wpisać “cieszy”... .

No cóż będziemy się różnić w kwestii in vitro i nie oznacza to, że ja albo Ty nie znasz się na cudach albo Terlikowski. Po prostu tego typu argumenty są głupie..

Pozdrawiam.


Poldek - zawsze ten sam problem.CZYTAJ, CHŁOPIE, ZE ZROZUMIENIEM

I jeszcze jedno – brzydzę się tym Twoim odgrażaniem!
Co chcesz powiedzieć, czego im życzysz: “ przysłowie mówi, “ten się śmieje, kto się śmieje ostatni…”. Zamiasta “śmieje” można wpisać “cieszy”... . “
Co to ma być?!!

Dziwne jest też, że mój i Twój tekst były ostatnio obok siebie na stronie głównej. I jakoś wtedy, kiedy pisałam o cudzie uratowanie mojego męża, o łaskawości Pana Boga, nie znalazłeś do mnie drogi… No, ale teraz możesz na mnie pogrzmieć. WIesz, chyba nie stać Cię na miłość bliźniego. Jest w Tobie wiele złośliwości i jakiejś przykrej małości. Dziś dobitnie tego dowiodłeś.


Baszko

Najpierw: gratulacje dla szczęśliwych rodziców.
Tak, to cud najwyraźniej.

barabasz

Przeczytałam i jestem pełna szacunku dla modlitwy i starań Terlikowskiegoi i jego żony. Ale tym bardziej nie rozumiem, dlaczego ten człowiek pisał, że zabieganie o dar macierzyństwa i ojcostwa to egoizm. Przecież ci, którzy się leczą i zadłużają na to leczenie, najczęściej jenocześnie gorliwie proszą w modlitwie o cud narodzin. Dlaczego ich modlitwy, ich pielgrzymowanie po sanktuariach, ale i po ośrodkach pomocy medycznej jest gorsze i jest egozistyczne. Dlaczego jego modlitwy i błagania nie są oznaką egozimu? Nie rozumiem tego.

Zacznę od tego, że nie lubię Terlikowskiego. Jako publicysta mnie irytuje. Ma manierę wszechwiedzącego, dobrotliwego pouczacza. A w wywiadach wmawia rozmówcy swoje tezy.
Ale w kwestii In vitro Terlikowski jedynie stara się prezentować stanowisko Kościoła. Ponieważ to stanowisko jest też i moim, postaram Ci je objaśnić.
Pewnie, że nie ma nic złego w leczeniu. Ale – In vitro jest protezą, nie terapią. I w protezach nie ma nic złego jako takich. Ale…
Po pierwsze (nie najważniejsze): tu “traci się” “nadliczbowe” embriony. A w kontekście obecnej wiedzy i technologii najbezpieczniej jest uznać początek życia człowieka w chwili zapłodnienia.
Po drugie (w nauczaniu Kościoła równie ważne): życie jest darem. Nie mamy prawa tym darem rozporządzać. Możemy o niego prosić. Możemy w Boskim planie stworzenia współdziałać. Ale nie mamy do drugiego człowieka prawa . Choćbyśmy nie wiem jak go chcieli kochać.
Kościół mówi, że każde dziecko ma prawo począć sie z miłosnego aktu rodziców. Nie z technologii. Nie z aktu służącego jedynie zapłodnieniu. Lub jedynie przyjemności. Kościół potepia wszelkie praktyki oddzielające trwale płodność i seksualność człowieka. Potępia praktyki wyłączające płodność człowieka czasowo czy trwale. Po prostu: tu ma być, wedle Kościoła, miejsce na relację człowieka z Bogiem. Na ujete ludowo “człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi.”

Jaka jest różnica między wypraszaniem w modlitwach dziecka (i leczeniem), a In vitro? A taka, że modląc się, prosząc, dopuszczasz, że spełnienie prośby nie od ciebie zależy. I nie od technologii. Modlitwa może nie być wysłuchana. I Bóg, który jest Miłością wiel lepiej kiedy wysłuchanie twojej modlitwy jest dobre dla ciebie.
Owszem, i modlitwy mogą wypływać z egoistycznych pragnień. Ale pokora, która towarzyszy temu kto zawierzył modlitwie, jest skutecznym lekiem na egoizm.

Polecam historię Abrahama. Ktoś na S24 słusznie kiedyś zauważył, że narodziny Izmaela to jakby antyczne In vitro. Tyle, że Panu Bogu się to nie spodobało. I nie Izmael był dzieckiem Obietnicy, a Izrael.

Pozdrawiam

PS. Proszę, nie traktuj mnie równie emocjonalnie co Wyrusa. Już lepiej wykasuj.

odys: W drodze


Odys,obawiam się, że Biblii nie przeczytam o większości ,

zabiegów, które dziś zrobią w każdym szpitalu! Zatem z Abrahamem dobry przykład, ale… Na szczęście Pan Bóg okazał swą miłość, dając życie poprzez cud. Maryja była dziewicą! Czyżby więc Jezus nie był dowodem miłości???????????????????????
“Kościół mówi, że każde dziecko ma prawo począć sie z miłosnego aktu rodziców. Nie z technologii. Nie z aktu służącego jedynie zapłodnieniu. Lub jedynie przyjemności. Kościół potepia wszelkie praktyki oddzielające trwale płodność i seksualność człowieka. Potępia praktyki wyłączające płodność człowieka czasowo czy trwale. Po prostu: tu ma być, wedle Kościoła, miejsce na relację człowieka z Bogiem. Na ujete ludowo “człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi.” Co ja mam ci tłumaczyć, że nie masz abonamentu na miłość?? Kim jesteście, że mówicie innym kto kocha, a kto nie? Kościół, kośćiół, kościół, a Bóg???!!!!!!! Macie takie kompetencje, by Jego wolę nagiąć do Waszych praw????
Kościół miał pomysł na na wszystkie odmienności, na szczęście kościół z czasem przeprasza.
I jeszcze jedno – tylko jedno, bo nie warto – dlaczego zacytowałeś z mojej wypowiedzi do JuIII tylko to, co ci pasowało? Dlaczego resztę zignorowałeś??
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Nie potraktowałam cię tak, jak Wyrusa, którego przeprosiłam. Choć nie umiem nieemocjonalnie rozmawiać z osobami, które nie znają tego środowiska i ich tragedii. Nie wiem, co mnie czeka, ale wiem, że mogę zaufać Panu Bogu! Kościół pewnie mnie zawiedzie – nie pierwszy i nie ostatni raz – ale Pan Bóg nie! To wiem.

Odysie, zrozum innych.
Pozdrawiam!


Odysie

ze wstydem przyznaję, że mam mniejsze pojęcie o nauczaniu Kościoła, niż powinnam, może będziesz potrafił odpowiedzieć jakoś na moje wątpliwości co do stwierdzenia że “Kościół potępia wszelkie praktyki oddzielające trwale płodność i seksualność człowieka.”

Czy Kościół nie przyjmuje że seksualność służy nie tylko płodności, ale i umacnianiu miłości małżeńskiej i zezwala na, a nawet promuje naturalne metody planowania rodziny? Czy konsekwencją tego oddzielenia seksualności i płodności nie powinna być zgoda na to oddzielenie i w drugą stronę, na poczęcie z miłości, ale bez seksualności? Oczywiście metodę in vitro można wykorzystać i poza kochającym się związkiem kobiety i mężczyzny, ale to samo tyczy i poczęcia naturalnego. Bardziej bym się spodziewała, że kwestia nie w tym oddzieleniu, ale we “władzy stwórczej” którą “przywłaszcza” sobie człowiek (zdolny do tego dzięki zdolnościom otrzymanym od Boga).

pozdrawiam


Baszko

Długo myślałam, co tu napisać....

Znam takie historie: kilka lat starań, wyniki badan do d…, kolejne próby różnymi metodami. Wreszcie jest umówiony zabieg in vitro na wrzesień, więc ludzie pakują się, żeby na ostatnie “wolne” wakacje do Chorwacji sobie skoczyć. Ale nie jadą, bo tydzień wcześniej okazuje się, że… JEST! Bez wspomagania. Wtedy, gdy odpuścili.
Znam kilka takch historii. Znam takich, któzy wybrali adopcję. Nie znam nikogo , kto miałby dziecko “ze wspomagania” – może obracam się w nie takim środowisku.

Nie wiem, jak to napisać, żebyście nie poczuli się oceniani, odpychani czy coś tam. Ja zasadniczo wyznaję poglądy takie jak Staszek, Odys i T. Terlikowski. NIe byłam nigdy – dzięki Bogu – w podobnej sytuacji, ale potrafię wyobrazić sobie (chyba), jak jest ona trudna. Wiem tylko, że ja, z powodu wątpliwości moralnych, sterowałabym w kierunku adopcji.

Pomyślałam sobie, że zamiast Wam tutaj się wymądrzać, mogę jedynie obiecać, że poproszę moje dzieci, by modliły się za Was i Wasze oczekiwanie. Teraz wyjeżdżają, ale po powrocie możemy się za to zabrać. Wierzę głęboko, że modlitwa dzieci jest szczera i czysta. Czy jesteście w stanie tyle od nas przyjąć?

PS. A do tego przeszkola czy na kolonie nas też przyjmiecie? Będziemy parzyć herbatkę...


Baszko

barabasz

Na szczęście Pan Bóg okazał swą miłość, dając życie poprzez cud. Maryja była dziewicą! Czyżby więc Jezus nie był dowodem miłości?

Jezus jest jednak, zważ, dzieckiem Bożym. Maria poczęła z Ducha Świętego. Wobec osobistego zaangażowania Boga, współudział małżonków w akcie tworzenia nie był konieczny. A w zasadzie, tutaj współmałżonkiem Dziewicy stał się sam Bóg.
Przykład ten jest perfekcyjny, jeśli chodzi o kwestię życia jako daru. Jakaż sytuacja bardziej niż Zwiastowanie jest obrazem przyjęcia Boskiego daru przez człowieka? Mimo, że dar ten zdaje się bardzo nie w porę. Jakby Pan Bóg nie mógł poczekać tego miesiąca, nim zamieszkają razem z Józefem… Wstydu by nie było, nie?

Co ja mam ci tłumaczyć, że nie masz abonamentu na miłość? Kim jesteście, że mówicie innym kto kocha, a kto nie?

Baszko, ja nie odmawiam [parom decydującym się na zabieg in vitro] miłości. Ja piszę jedynie, że dziecko ma prawo począć się w wyniku miłosnego aktu rodziców. Przepraszam, ale nie uwierzę nigdy, że przez probówki i z pomocą ludzi w białych kitlach dokonuje się miłosny akt zjednoczenia małżonków. No nie da rady. Tutaj dwoje kochających się (kto mówi że nie?) ludzi postanawia począć dziecko poprzez zabieg technologiczny, nie akt miłosny.To jest ewidentny przykład rozdzielenia prokreacji i seksu. A Biblia mówi, by nie rozdzielać. Ani dla samego seksu, ani dla samej prokreacji.

Kościół, kośćiół, kościół, a Bóg?! Macie takie kompetencje, by Jego wolę nagiąć do Waszych praw?

Baszko, my, katolicy wierzymy, że Kościół jest żywym ciałem Jezusa Chrystusa. Że przez Kościół objawia się Bóg. Więc nie my naginamy Go do swych praw, podobnie jak Mojżesz nie zmusił Go pistoletem do sygnowania 10 przykazań. To JEGO prawa. Jedynie koślawo przez człowieka notowane.

Kościół miał pomysł na na wszystkie odmienności, na szczęście kościół z czasem przeprasza.

To bardzo brzydka wypowiedź. Wolę nie rozwijać tego wątku, jest mocno off topic. Acz łatwo mozna by z tej wypowiedzi, jak mawia p. Kleina, zrobić wiatrak.

I jeszcze jedno – tylko jedno, bo nie warto – dlaczego zacytowałeś z mojej wypowiedzi do JuIII tylko to, co ci pasowało? Dlaczego resztę zignorowałeś?

Baszko. Nie sposób odnieść się do wszystkiego co zostało tutaj napisane (przez wszystkich). Oczywiście odniosłem się jedynie do jednej kwestii. I napisałem dlaczego. A każdy może zajrzeć do wypowiedzi Twoich, Julll, Terlikowskiego, do Katechizmu Kościoła Katolickiego i doczytać co kto kiedy napisał. Jeśli jakkolwiek zmanipulowałem twoją wypowiedź, wskaż jak a chętnie się pokajam.

Nie potraktowałam cię tak, jak Wyrusa, którego przeprosiłam. Choć nie umiem nieemocjonalnie rozmawiać z osobami, które nie znają tego środowiska i ich tragedii.

To kłopot, bo zapewne większość ludzi nie zna tego środowiska. Ja również. Ale wierz mi, dramatów ludzkich jest wiele. Znam ludzi co nie mogli mieć dzieci. Znam takich, którym dziecko umarło. Znam takich, którym zginął ojciec. Jedni pogodzili się z Bogiem, drudzy dotąd się z Nim o to gryzą. Każdy ma swój krzyż.

Nie wiem, co mnie czeka, ale wiem, że mogę zaufać Panu Bogu! Kościół pewnie mnie zawiedzie – nie pierwszy i nie ostatni raz – ale Pan Bóg nie! To wiem.

Kościół, to jednak ludzie. A ludzie zawodzą. Tak już mają. I mimo to Bóg ich nie zawodzi. Ja trzymam się Kościoła, bo to w nim otrzymałem Dobrą Nowinę. A w nauczaniu Kościoła nie znalazłem jak dotąd błędów logicznych, ani mnie nie zawiodło. Choć wygodne nie jest, oj nie. Szczególnie w “tych sprawach”. I też miewam swoje bunty i szemrania.
Mam podstawy, by mówić: Wierzę w Boga (...), wierzę w Kościół...

Ufaj Bogu. Nie zawiedzie Cię, to pewne.
Nawet, gdyby Ci kiedyś zdarzyło się w to zwątpić.

Odysie, zrozum innych.

Baszko, staram się. Ale nie każde zrozumienie musi oznaczać przyznanie racji.

Dobrej nocy
odys: W drodze


Baszka

barabasz

I jeszcze jedno – brzydzę się tym Twoim odgrażaniem!
Co chcesz powiedzieć, czego im życzysz: “ przysłowie mówi, “ten się śmieje, kto się śmieje ostatni…”. Zamiasta “śmieje” można wpisać “cieszy”... . “
Co to ma być?!!

Dziwne jest też, że mój i Twój tekst były ostatnio obok siebie na stronie głównej. I jakoś wtedy, kiedy pisałam o cudzie uratowanie mojego męża, o łaskawości Pana Boga, nie znalazłeś do mnie drogi… No, ale teraz możesz na mnie pogrzmieć. WIesz, chyba nie stać Cię na miłość bliźniego. Jest w Tobie wiele złośliwości i jakiejś przykrej małości. Dziś dobitnie tego dowiodłeś.

Baszko, nie to miałem na myśli aby kogokolwiek straszyć ale to, że nią zawsze radość subiektywna jest radością obiektywną... . Dlatego to co jest radością PRAWDZIWĄ okaże się “na końcu”.... .

Radość z macierzyństwa to niespotykana i szczególna radość, jednak radość z życia dziecka które żyje kosztem innego żyjącego dziecka to nie to samo… . Brzmi dosyć drastycznie ale życie człowieka ma swój początek i koniec, nie prawda?

Więc jeśli ten początek już zaistniał.. – to zaistniał.

MOja opinia w tej sprawie nie zmieni ani radości Rodziców o których piszesz ani twoich poglądów – tak sądzę. Dlatego też nie wydaje mi się aby radość z tego, że coś budzi wątpliwości moralne usprawiedliwiała tę drogę macierzyństwa.. – dla mnie.

Co innego radość a co innego moralność – > czasami tak w życiu bywa… . tak jak nastolatka albo nastolatek zażyje “zakazanego owocu…” .

Gratulował nie będę Twoim znajomym.

Pozdrawiam.


jull

odys: W drodze
Króciutko bo kładę się spać:

KKK

2363 Przez zjednoczenie małżonków urzeczywistnia się podwójny cel małżeństwa: dobro samych małżonków i przekazywanie życia. Nie można rozdzielać tych dwóch znaczeń, czyli wartości małżeństwa, bez naruszenia życia duchowego małżonków i narażenia dobra małżeństwa oraz przyszłości rodziny.
Miłość małżeńska mężczyzny i kobiety powinna więc spełniać podwójne wymaganie: wierności i płodności.

2370 Okresowa wstrzemięźliwość, metody regulacji poczęć oparte na samoobserwacji i odwoływaniu się do okresów niepłodnych 112 są zgodne z obiektywnymi kryteriami moralności. Metody te szanują ciało małżonków, zachęcają do wzajemnej czułości i sprzyjają wychowaniu do autentycznej wolności. Jest natomiast wewnętrznie złe “wszelkie działanie, które – czy to w przewidywaniu aktu małżeńskiego, podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków – miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego” 113.

http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkIII-2-2.htm

Kościół więc nie godzi się na trwałe oddzielenie seksu i płodności, a jedynie zaleca czasową wstrzemięźliwość. Swoją drogą ma ona i inne pożytki dla małżonków – nie idzie tu jedynie o regulację poczęć.
Warto wiedzieć, że traktowanie NPR jako “katolickiej antykoncepcji” jest takim samym błędem jak używanie antykoncepcji, nazwijmy ją, nienaturalnej. O czym zapaleni głosiciele NPR z ramienia polskiego Kościoła jakby zapominają...

Pozdrawiam


Łyżeczko Droga,

póki co pisałam posta w imieniu tych, którzy żyją wokół nas, choć w jakiejś niszy. Znam ich dobrze – pracują w szkołach, w bankach, w potęznych firmach, są gospodyniami domowymi. Nie rozmawiają o tym, bo próbowali, a ludzie gardzą, współczują lub zasłaniają się niewiedzą. Ile osbów wie np to, co napisał Rożek do Terlikowskiego:
“Tomasz Terlikowski
Witam, czy słyszał Pan o zapłodnieniu in – vitro bez zamrażania zarodków ? W Niemczech nie wolno mrozić embrionów, a państwo refunduje – o ile się nie mylę – do trzech prób zapłodnienia.
Czy skoro sposób w jaki żyjemy (zanieczyszczenie, hormony – także w mięsie, stres) skutkuje tym, że odsetek osób bezpłodnych jest coraz większy, nie byłoby roztropnym pomysłem usankcjonowanie in-vitro w sposób taki, który nie budzi moralnych dylematów ?
Pozdrawiam

2007-11-27 14:55Tomasz Rożek6895
Szkiełko i oko
www.tomasz.rozek.salon24.pl”

Słaba jest nasza wiedza. Póki co nie jest to moim/ naszym problemem. Najprawdopodobniej nigdy nie będzie – sądząc po wynikach badań.
ALE BOLI MNIE NASTAWIENIE INNYCH DO TAMTYCH LUDZI. NIE ZNAM PAR, KTÓRE RÓWNIE CIERPLIWIE, UFNIE I BLISKO SIEBIE PRZESZŁY AŻ TYLE, CO TAMCI. NAPRAWDĘ MAŁO JEST TZW. RODZIN KATOLICKICH, KTÓRE TAK NA BIEŻĄCO, TAK POPRZEZ WYRZECZENIA, ZROZUMIENIE I CIĄGŁĄ OBECNOŚĆ KOCHAŁYBY SIĘ. TAMTYCH WIDZĘ, KATOLIKÓW NIEWIELU, BARDZO, BARDZO NIEWIELU.
Kiedy piszesz, że nie rozumiesz położenia par starających się o dziecko, to – uwierz – nie rozumiesz.
Ja też znam pary, które miały szczęście i niespodziewanie zaszły, i tym bardziej są szczęśliwe. Tak też bywa.

Łyżeczko, pewno nie trzeba nam aż szczególnej modlitwy, ale naprawdę przyjmę ją ze wzruszeniem, bo przecież darujesz mi ją z serca.:)
A w przedszkolu przyda się doświadczona przedszkolanka, zwłaszcza, że słynie z parzenia herbaty!
Pozdrawiam!


Odysie,

coż skoro mam próbować rozumiec Biblię, to spróbuję. Zdaje mi się, że Jego drugie przymierze z ludźmi miało być dowodem Jego miłości. A znakiem tej miłości był Syn Boży. Miarą tej ofiary jest fakt, ze Bóg stał się Człowiekiem. Gdyby nie było w JEzusie pełni człowieczeństwa, wówczas Jego ofiara i śmierć na krzyżu nie byłaby prawdziwa. Jezus jako człowiek jest prawdziwy. I tylko w takiej postaci wzbudza mój podziw. Czym byłaby śmierć póboga? Eposem? Dlatego dar Ducha Świętego musiał być darem życia, które widzimy ludzko, a nie bosko. Wydaje mi się, że treścią snu Józefa była zapowiedź tego, co się stanie i polecenie, by Józef zabrał Maryje do siebie. Nic więc nie zostało uprzedzone, a jedynie się dopełniło.
Dar życia jest wolą Boga. BÓG DECYDUJE, CZY ZARODEK ZOSTANIE W CIELE KOBIETY CZY JE OPUŚCI (w 1, 2, 3 itd miesiącu ciąży). BÓG DECYDUJE, CZY EMBRION SIĘ PRZYJMIE, CZY TEŻ OBUMRZE. (dlatego niektórzy dają na mszę w tych intencjach!)

WYBACZ, ale nie jestem na tyle ufna wobec kościoła, by przyjąć wszystko, co mądre głowy spiszą i uznają za Słowo Pana Boga. Nie trzeba wnikliwych studiów, by wiedzieć, że tych feudalnych fizycznie i mentalnościowo praw było nadto i dziś już nie są Słowem Bożym.

Piszesz: “Przepraszam, ale nie uwierzę nigdy, że przez probówki i z pomocą ludzi w białych kitlach dokonuje się miłosny akt zjednoczenia małżonków. No nie da rady. Tutaj dwoje kochających się (kto mówi że nie?) ludzi postanawia począć dziecko poprzez zabieg technologiczny, nie akt miłosny”

Wiesz, powiem Ci, że mało rzeczy możne tak zdumieć. Naprawdę sądzisz, że przyjemność fizyczna jest najwyższą z moąliwych, by okazać sobie miłość??? Jeśli tak by miało być, Maryja powinna być – delikatie mówiąc – bardzo świadoma momentu zapłodnienia.
A tak na poważnie. NIGDY nie przekonasz mnie, że te pary, które z bólem muszą decydować się na ostateczność, które wielbią się i z nadzieją czekają na powodzenie, nie mają w sobie miłości. Nie znam par, które kochają się bardziej!! Zresztą napisałam to już u Łyżeczki. Zacytowałam też to, że wszyscy przeoczają, a racjonalnie odnosi się do in vitro.

Bóg się objawia. Jego przywilejem jest Słowo. Ono było na początku. Ono jest boskie. Cokolwiek człowiek z nim zrobi, nie będzie to boskie. Dobrze by mieć w sobie tę pokorę. Bóg jest Łaską, nie paragrafem.

Pozdrawiam Cię, Odysie.


Poldku,

we mnie budzi wątpliwości moralne poczęcie większości katolików, gdyż mam świadomośc, z jakich domów pochodzą i ile w tych domach hipokryzji i wzgardy dla drugiej płci.
Nie gratuluj im. Oni mają osoby, które ich kochają, matki, ojców, rodzeństwo, przyjaciół – wszystkich tych, którzy z nimi szli tą krzyżową drogą przez ostatnie lata, którzy się za nich modlili, a dziś cieszą się ich szczęściem.
BO ŻYCIE JEST PIĘKNE, A BÓG ŁASKAWY.

P.S. poczytaj in vitro, o embrionach ofiarowywanych bezpłodnym parom – wiesz taka adopcja, o której pisałeś, tylko bardziej z serca, niż z porzucenia, czyli musu!


Baszko,

wyjechałam wczoraj na cały niemal dzień (ferie!), więc tutaj się nie udzielałam. Cieszę się teraz, bo dyskusja tak się rozwinęła.
Julll podała linka do wypowiedzi, o której myślałam.
Dziękuję Ci, Julll.

Jako osoba wierząca zazwyczaj zgadzam się z poglądami Terlikowskiego i jestem przekonana, iż prowadzi on w ten sposób swoistą ewangelizację. A wynika z tego uogólnianie i jest to naturalne. Każdy z nas ma wolną wolę i, jak wierzę, rozliczani będziemy z miłości.

Napisałaś u mnie: “Nie rozumiem tylko nadal, dlaczego pisał on, że staranie o dziecko
(z wszystkim konsekwencjami tego) to przejaw ludzkiego egoizmu”.
Ja to rozumiem tak (do teologii mi, jak wiesz, daleko): człowiek wierzący uważa Boga za Stwórcę, Dawcę życia i Kogoś, kto przygotował plan zbawienia właśnie dla niego. Stawia mu zadania, czasem nie daje tego, co ofiarował innym – to wszystko jest darem. I kiedy mówię: “niech będzie wola Twoja”, poddaję się temu planowi.
Albo wybieram swoją drogę. Mam wolą wolę, jestem wszak najdoskonalszym ze stworzeń – ale taki czyn to mój własny plan, a nie Boży pomysł na nie tu i teraz.

Zauważ, że T. Terlikowski naucza. I cenię go za to, bo głosi niewygodne prawdy – a każdy z czytelników, jeśli chce, może sobie je na spokojnie przemyśleć.

Przypomniała mi sie teraz historia mojej koleżanki, też polonistki :) Najpierw spotkałam ją gdzieś na stacji benzynowej – tankowali samochód przed wyjazdem w góry z maluśkim adoptowanym synkiem, rok później wyjeżdżali we czwórkę, z rodzonym młodszym dzieciątkiem. Dziś opowiada między jednym arkuszem a drugim o szaleństwie swoich dzieci. I tego szaleństwa życzę Ci serdecznie.

PS Mam nadzieję, że napisałam w miarę zrozumiale – ferie!


Aga, dzięki!

Prawda jest taka, ze niewielu teologów po ulicach chodzi, większość zebranych w kościele próbuje rozumieć, czuć i myśleć tak, by być bliżej Boga. Dlatego nie musisz mi tłumaczyć, że to, co piszesz, nie jest teologiczne. Widzisz, widzę to tak: Pan Bóg ma plan człowieczego zbawienia, daje różnym ludziom różnie, czasem większość ma coś, czego nie mają inni. Ale- jak słusznie napisałaś – jesteśmy najdoskonalszym dziełem stworzenia, więc wydaje mi się, że Bóg byłby zawiedziony, gdyby człowiek nie szukał, nie doskonalił i nie pomagał sobie. W przciwnym razie każdą chorobę trzeba by przyjąc jako dar, z którym nie wolno polemizować. NIE ROZUMIEM DLACZEGO LUDZIE NIE CHCĄ PRZEJRZEĆ NA OCZY I ZOBACZYĆ, ŻE BEZPŁODNOŚĆ JEST CHOROBĄ CYWILIZACYJNĄ? TO BŁĘDNE KOŁO – LUDZIE NIE MÓWIĄ GŁOŚNO, ŻE ICH CIĄŻA JEST WSPOMAGANA, A INNI SĄDZĄ, ŻE TE RZECZY SIĘ NIE DZIEJĄ. Wiesz Twoja koleżanka być może też skorzystała z pomocy lekarzy. Kiedyś rozmawiałam ze starszą znajomą z pracy – opowiadała, jak po wielu, wielu latach cudownie przyszły na świat jest dzieci. Wtedy nie miałam pojęcia o tym, o czym dziś mam pojęcie. Uwierzyłam jej w każde słowo. Dziś jestem prawie pewna, że tamten cudzik był cudzikiem, ale głownie dzięki geniuszowi medycyny. I oczywiście nie mam żalu do niej, że mnie oszukała, ale przykre jest to, że takich jak ona wokół nas wielu, naprwdę wielu, jednak nie mają odwagi powiedzieć ile przeszli. Może dlatego – że jak pisze Odys – ich dzieci nie są dowodem miłości…

Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję, że wróciłaś!:)


Baszko Kochana

Moja Babcia mówi, że Pan Bóg chętnie wysłuchuje modlitwy dzieci, bo jest pawdziwa i bezinteresowna. Zajmiemy się więc tą działką.
Niech to będzie mój głos w dyskusji nad darem od Boga.


Baszko,

nie wiem, jak z nią było. Wydaje mi sie jednak, że ta adopcja była reakcją na to, że “tylko to pozostało”, a jej własne dziecko okazało się najprawdziwszym cudem, o którym nawet już przestała marzyć.

Najważniejsze jednak, że dzieci są szczęśliwe a rodzina się kocha. W końcu o to chodzi – Jemu też.


Łyżeczko Kochana,

a pewno że! Podobno za modlitwę się nie dziękuje, więc powiem tylko: myślę i będę myślała ciepło o Was. :)barabasz – baszka


Aganieszko Kochana,

czytałam o podobnych historiach. Ważne, że ich bohaterami są szczęśliwe rodziny. Bardzo podoba mi się Twoja puenta!! Myślę, że jest w niej wszystko, co powinno być powiedziane.
Ściskam Cię bardzo serdecznie!
barabasz – baszka


Baszko, po raz ostatni

Przeczytaj jeszcze raz co napisałem wcześniej. Jeśli to niewyraźne, powtarzam tu jeszcze raz.
Nie twierdziłem, że pary decydujące się na zapłodnienie in vitro się nie kochają.
Nie twierdziłem, że się nie kochają.
Nie twierdziłem, że się nie kochają.

Napisałem, że technologiczny zabieg nie jest aktem miłości małżeńskiej.
W chrześcijaństwie człowiek jest istotą duchową i cielesną. Nierozłącznie. Dlatego wyznajemy ciała zmartwychwstanie. Dlatego mamy namacalne sakramenty. Więc i akt małżeński nie może być pełen jeśli jest niefizyczny.

Inerpretację Zwiastowania jako boskiego in vitro słyszę po raz pierwszy. Przyznam, że odnieść się to tak karkołomnego pomysłu nie umiem; jak będę umiał, to się zgłoszę.

O Kościele (nie budynku, a wspólnocie, dlatego wielką literą, jak poucza PWN):
Bóg działa nie tylko przez Słowo, ale i przez ludzi.
Nie widzę powodu, by twierdzić że taki św. Mateusz ewangelista był bardziej godny zaufania jako natchniony posłaniec Boga niż żyjący dwadzieścia wieków później Jan Paweł II.
Można odrzucić i Biblię – spisaną przez zawodnych ludzi – i czekać na osobistą iluminację. Tylko to może być jak z tym tonącym co nie chciał helikoptera…

Pozdrawiam

odys: W drodze


Przepraszam, że się wtrącę...

Odys napisał:
“Napisałem, że technologiczny zabieg nie jest aktem miłości małżeńskiej.”
A następnie dodał:
“Bóg działa nie tylko przez Słowo, ale i przez ludzi.”

Jakoś to mi się kłóci, jedno z drugim…


Odysie,

Cytat z Ciebie: “Napisałem, że technologiczny zabieg nie jest aktem miłości małżeńskiej.” Jak więc rozumiesz słowo akt? Podaj synonim, proszę!
To jedno. Drugie, kiedy decyduję się na słowo kościół z małej litery, to robię to świadomie – licentia poetica. Kryje się za tym mój stosunek to tego, co wielkim nie jest.
Ty nie napisałeś nic na temat tego, że tamte pary się nie kochają, ja zaś nie napisałam nic, że Zwiatsowanie to boskie in vitro…
A dowcip już JuIII przywołała, rzeczywiście jest w nim sens, np taki, że nie wolno przeoczyć szans, które daje Pan Bóg, np poprzez medycynę.
Pozdrawiam


Magio,

popatrz jaki zbieg okoliczności – obie zauważyłyśmy to samo zdanie jako wątpliwej prawdziwości…
Pozdrawiam Cię!
barabasz – baszka


Baszka

barabasz

we mnie budzi wątpliwości moralne poczęcie większości katolików, gdyż mam świadomośc, z jakich domów pochodzą i ile w tych domach hipokryzji i wzgardy dla drugiej płci.

Baszka, zupełnie nie rozumiem co ma do rzeczy to, że wśród wierzących zdarzają się przypadki patologiczne. Piszesz o większośći????? Czyli o ilu -> których znasz i poznałaś, znasz. Jesteś w stanie określić ich morale?

Tu jest mowa o IN VUItro – o metodzie poczęć. I moje wątpliwości pod względem moralnym odnosi się do tej metody a nie do ludzi którzy ją stosują. Więc nie potępiam ani nie straszę ludzi. JA nie pochwalam tej metody “zrodzenia” dzieci.

“Nie gratuluj im. Oni mają osoby, które ich kochają, matki, ojców, rodzeństwo, przyjaciół – wszystkich tych, którzy z nimi szli tą krzyżową drogą przez ostatnie lata, którzy się za nich modlili, a dziś cieszą się ich szczęściem.
BO ŻYCIE JEST PIĘKNE, A BÓG ŁASKAWY.”

Bóg jest łaskawy, ale Jego łaskawość chyba nie jest zachętą do większego grzeszenia….. – bo Jest Łaskawy ale zobowiązuje do większej wierności mu( tak jak Jego łaskawość odbieram do siebie).

P.S. poczytaj in vitro, o embrionach ofiarowywanych bezpłodnym parom – wiesz taka adopcja, o której pisałeś, tylko bardziej z serca, niż z porzucenia, czyli musu!

O czym tutaj piszesz Baszko. Kwestia poczęcia to nie zabawa w mieszanie – jak w maszynie losującej – komórek jajowych z plemnikami ludzkimi a potem ich rozdawnictwo i zabawa w św.Mikołaja… .


odys

odys

Polecam historię Abrahama. Ktoś na S24 słusznie kiedyś zauważył, że narodziny Izmaela to jakby antyczne In vitro. Tyle, że Panu Bogu się to nie spodobało. I nie Izmael był dzieckiem Obietnicy, a Izrael.

Rozumiem, że ten kto na tym buduje uzasadnienie dla IN Vitro uważa, że każdy chrześcijanin jest obrzezany jak Jezus oraz tak jak on wszyscy chrześcijanie uczęszczają do synagogi oraz składają ofiary ze zwierząt w świątyni jerozolimskiej. Nad to wierzą, że Swiat powstawał 6 dni a Pan Bóg własnoręcznie ulepił człowieka z gliny…. .

Nie jest to takie proste Odysie jakby się chciało wiedzieć. Gdyż tym argumentem można byłoby uzasadnić rozwody -> Mojżesz pozwalał na list rozwodowy dla niesfornej żony i spokojna głowa…. .

Kluczem i soczewką dla czytania Starego Testamentu jest Ewangelia gdyż Jezus powiedział o sobie, że “nie przyszedł znieść prawa ale je wypełnić”. A więc Miłość jest duszą prawa Starego Testamentu – ale wypełnić to Prawo mógł tylko Syn Boży a nie słaby człowiek.

Więc dziwią mnie takie argumenty z Abrahama dla uwiarygodnienia i podparcia In Vitro… .

p.s.
nie czytalem wszystkich wpisów gdyż nie mam na tyle czasu.


Poldek

wyjdź z kościoła i idź do ludzi, sam policzysz i sam zobaczysz, jacy są ci, którzy poczęli “po Bożemu”.
Bóg nie chce, byśmy grzeszyli, dlatego daje nam trzy narzędzia: wolną wolę, sumienie i rozmowę z Nim.
Nigdzie nie napisałam, że to zabawa w mieszanie i że rozdawnictwo. Ale coś mi się wydaje, że nie znasz tematu. Powiedz, kiedyś zasugerowałam ci, byś poznał środowisko choć jednego takliego portalu, byś pośiwęcił im kilka tygodni, nie mówię miesięcy czy lat (bo tyle zawzyczaj tam są). Zrobiłeś to??? ...


Poldek,

ale mnie ubawiłeś!!!!! Ty naprawdę nie czytasz ze zrozumieniem. Aleś pojechał po Odysie! :D Dobre!


baszka

barabasz

wyjdź z kościoła i idź do ludzi, sam policzysz i sam zobaczysz, jacy są ci, którzy poczęli “po Bożemu”.

Sugerujesz, że połowa albo więcej poczęta “in vitro”

Bóg nie chce, byśmy grzeszyli, dlatego daje nam trzy narzędzia: wolną wolę, sumienie i rozmowę z Nim.
Nigdzie nie napisałam, że to zabawa w mieszanie i że rozdawnictwo. Ale coś mi się wydaje, że nie znasz tematu. Powiedz, kiedyś zasugerowałam ci, byś poznał środowisko choć jednego takkiego portalu, byś pośiwęcił im kilka tygodni, nie mówię miesięcy czy lat (bo tyle zawzyczaj tam są). Zrobiłeś to??? ...

Nie napisałaś o rozdaewnictwie ale twierdzisz, że In Vitro i adopcja zapłodnionych embrionów to piękne…. ????

Ech Baszka. NIe wiem na czym opierasz wiedzę o swoim “Bogu” ale nie jest to ten Bóg o którym mówi Biblia. To jest “Bóg” którego sobie stwarzasz podług siebie i na swoją miarę. Z Bogiem Chrześcijan może ma coś wspólnego ale tylko niektóre cechu.

Twój “Bóg” jest na Twoją miarę i oczekiwania. A WIara w Boga Objawionego w Jezusie Chrystusie polega nie na “stwarzaniu go sobie” ale na przyjęciu Jego nauki.

Polecam fragment z Ewangelii:

“Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie.” (Mt 16, 13-23)

NIe tak trudno napisać “Swoją ewangelię..” – co pokazuje powyższy cytat.

A tak nawiasem szatan w raju przecież też jawił się jako “zbawca” który im objawił nowe możliwości – poznania dobra i zła i decydowania o nim. Co z tego wyszło…???

Ale to takie BIblijne gadanie nie dla każdego cenne i rozsądne.. .


Poldek.

Z ciebie tu powyżej:
“barabasz
wyjdź z kościoła i idź do ludzi, sam policzysz i sam zobaczysz, jacy są ci, którzy poczęli “po Bożemu”.

Sugerujesz, że połowa albo więcej poczęta “in vitro””

Zastanów się, czy to sugeruję.... Czy“po Bożemu” = in vitro? O tym mówiłam w tym zdaniu?... Przweczytaj to jeszcze raz. Na spokojnie.

Piszesz, cytując Ewangelię: “Polecam fragment z Ewangelii:

“Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie.” (Mt 16, 13-23)

Schodzę Ci z oczu. Nie Bogu, tobie!


@ poldek34

Stąpasz po bardzo grząskim gruncie. Podobne do twoich argumenty nt. Boga mógłby tobie w kontrze napisać KAŻDY. Szczególnie fragment o tym, że “twój Bóg” to ten, którego naukę pokornie przyjmujesz, w odróżnieniu od Baszki, ktora jakoby “tworzy Boga na miarę swoich oczekiwań”.

Tymczasem ty wydajesz się bardzo nie po chrześcijańsku uzurpować sobie prawo do twierdzenia, iż “znasz Boga”, tego PRAWDZIWEGO.

Domyślam się, iż nie muszę tobie – osobie chyba dobrze obeznanej z Biblią – przytaczać fragmentu Pisma (z Mateusza 11:27)...

Życzę ci więc pokory wobec Bożych dzieł i zamierzeń. Niejednego pycha zaprowadziła na faryzejskie manowce.

Tymczasem „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.”(Łukasz 6:37) Proste, biblijne zasady, zrozumiałe nawet dla dziecka. I chyba tylko dziecko rozumie je we właściwy sposób. Dorosły człowiek bardzo często i w łatwy sposób wpada w koleiny własnych przekonań, umacniany doświadczeniami. Ciekawe, że ten problem najczęściej mają ci, którym Los oszczędził cierpienia…

Dedykuję wszystkim słowa:

“Czemu widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Jak możesz mówić swemu bratu: “Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego. Nie ma drzewa dobrego, które by wydawało zły owoc, ani też drzewa złego, które by dobry owoc wydawało. Po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia, ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta.”

To właściwie wystarczy za komentarz do całej dyskusji.

Pzdr.


>Baszko

Są na świecie rzeczy o których sie filozofom nie śniło, a Bóg dociera do człowieka drogami których istnienia nie domyślają się teologowie.

Pięknie jest widzieć kogoś, kto potrafi cieszyć się radością innych:)


Poldku,

to co napisałeś:
,,Ech Baszka. NIe wiem na czym opierasz wiedzę o swoim “Bogu” ale nie jest to ten Bóg o którym mówi Biblia. To jest “Bóg” którego sobie stwarzasz podług siebie i na swoją miarę. Z Bogiem Chrześcijan może ma coś wspólnego ale tylko niektóre cechu.

Twój “Bóg” jest na Twoją miarę i oczekiwania. A WIara w Boga Objawionego w Jezusie Chrystusie polega nie na “stwarzaniu go sobie” ale na przyjęciu Jego nauki.”
i dalej jeszcze jest dowodem twojej arogancji.
Jakie masz prawo mówic komuś jaki jest jego Bóg i w co on wierzy?
I dlaczego uważasz, że ty znasz Boga, a inni nie? Masz pewność, kogo wiara i zycie i postępowanie będzie kiedyś ,,lepiej” ocenione?
To tak jak z WOŚP, wiesz, co się dzieje we wnętrzach tych co kwestują.
Tu z kolei wiesz, co się dzieje w duszy tych, co nie mogą miec dzieci.
Więc jak wiesz wszystko, to po co gadać?
Pozdrówka.


Delilah,

witaj i rozgość się, proszę! :) Dzięki za dobre słowo!
barabasz – baszka


Powiem tak:

Baszka wymiata!
Poldek walczy.
Dobrze się czyta taką rozmowę.

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


@ GRZEŚ

Indeed – chciałoby się zacytować klasyka…

Pzdr.


Staszku

poldek34

Więc dziwią mnie takie argumenty z Abrahama dla uwiarygodnienia i podparcia In Vitro… .
p.s.
nie czytalem wszystkich wpisów gdyż nie mam na tyle czasu.

Widać, że nie miałeś czasu na przeczytanie i tego. Przeczytaj jeszcze raz i zauważysz, że twoja polemika ze mną jest chybiona. Jesteśmy po tej samej stronie.
Proszę, czytaj uważniej, bo nie pierwszy raz ci się to zdarza.
odys: W drodze


Subskrybuj zawartość