Drugi Keynes nie jest potrzebny

Nerwowa sytuacja na rynkach finansowych budzi od razu demony przeszłości wśród Amerykanów. Wprawdzie od Czarnego Czwartku, krachu roku 1929 i Wielkiego Kryzysu minęło prawie osiemdziesiąt lat, ale jest on takim samym mitem amerykańskim, jak Supermen, Batman, czy amerykańska wolność wypowiedzi.

Sekretarz skarbu rządu amerykańskiego, Henry Paulson, nie jest jednak Franklin D. Rooseveltem, jego działania nie są podyktowane solidną podbudową teoretyczną, nie są też spełnione warunki, które by sugerowały, że nastąpi lada moment wielki krach gospodarczy.

Wielki Kryzys to przede wszystkim był spadek produkcji, PKB, wielkie bezrobocie, które było spowodowane lawinowym i gwałtownym upadkiem amerykańskiej giełdy i bankructwami – dopiero to spowodowało kryzys finansowy. Teraz natomiast mamy do czynienie z kryzysem bankowym, i to w dość ograniczonym zakresie, która pełza już od co najmniej roku. Nie jest to nawet kryzys strukturalny całego systemu bankowego, lecz tylko jego części, związany z kredytami hipotecznymi. Jest oczywiście faktem, że tego rodzaju kryzys wymaga działań, ale nie na zasadach pełnej interwencji w całą gospodarkę. Sfera produkcji jest w niezłym stanie, zadaniem nowej administracji będzie konieczność odbudowy sfery usług i konsumpcji, która napędza amerykańską gospodarkę.

Ciekawe jest to, że za zażegnanie kryzysu musi się wziąć ta cześć polityków i urzędników, która jak do tej pory hołdowała liberalizmowi. Pailson to były prezes banku inwestycyjnego Goldman Sachs znany z poglądów, że państwo nie powinno ingerować w mechanizmy rynkowe i instytucje finansowe. I to on właśnie podjął decyzję o wielkich dotacjach dla dwóch banków hipotecznych,, Fannie Mae i Freddie Mac, a także znacjonalizowaniu towarzystwa ubezpieczeniowego AIG.

Propozycja przekazania wielkiej transzy pomocy dla instytucji finansowych, bez praktycznie żadnych zabezpieczeń, a za to za cenę zwiększenia deficytu budżetowego z kwoty 10,6 bln USD do kwoty 11,3 – nie spodobała się nie tylko obywatelom, ale również politykom. Wszyscy odebrali to jako skok na kasę, prywatną kasę każdego amerykańskiego podatnika. Zwracanouwagę, że plan ratowania finansów nie daje żadnych gwarancji, że pieniądze zostaną kiedykolwiek odzyskane – więcej – że plan będzie rzeczywiście skuteczny. Paradoksalnie, jego odrzucenie zostało dobrze przyjęte przez giełdy światowe.
Obliczono, że przeciętnego Amerykanina projekt rządowy będzie kosztować około 2.000 USD...Wprawdzie i tak koszty tego kryzysu będzie ponosił obywatel amerykański, czy to w formie zwiększonych podatków, czy zwiększonego procentu kredytu, ale zawsze to poczucie wolności wyboru jest dla niego ważne. Plan Paulsona zostanie po dyskusjach i wprowadzeniach zabezpieczeń przyjęty, ale już dziś wiadomo, że nie wpłynie to na działania Wall Street znacząco.

Na dziś ciekawe jest pytanie – jak kryzys zostanie rozegrany przez kandydatów do stanowiska prezydenta. Jak na razie przyniósł on punkty sondażowe Obamie, który wstrzemięźliwie – lecz jak donoszą media, fachowo, interesował się metodami i i działaniami administracji Busha. Z kolei McCain, który chciał ustawić się w roli męża opatrznościowego, otrzymał prztyczek ze strony własnej partii, która plan Paulsona odrzuciła w Izbie Reprezentantów. Może się okazać jednak, że wyborcy, szczególnie ci zachowawczy, bardziej konserwatywni, stwierdzą, że w ciężkich czasach lepiej jest postawić na kogoś bardziej nobliwego i doświadczonego, niż na tego “młokosa” Obamę. Paradoksalnie, jeżeli kryzys w ciągu października by się pogłębił – może to działać na korzyść kandydata republikańskiego.

Azrael

Tekst opublikowany na portalu mojeopinie.pl

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Azrael

Demokraci tez dołożyli swój kamyczek do uwalenia tego planu, nie tylko Republikanie tak głosowali,

faktem jest natomiast że Demokraci propogandowo to wykorzystali, a McCain się podłożył

prezes,traktor,redaktor


A kto jest potrzebny?

Bo mam wrażenie, że byle kto, byle demokrata.
Nie musi mieć racji, wiedzy, doświadczenia, zasług ani umiejętności.
Byleby był nasz.

To jest takie pisanie pod tezę.
Jak się pisze o Polsce, to teza jest jasna i jej rzecznikiem jest niejaki Żakowski.
za diabła robi Kaczyński w 2 osobach
Jak się pisze o Ameryce, to teza też jest jasna, dokopać Bushowi.

A problem?
A w czym problem?

Dla ułatwienia.
Niejaki Greenspan siedział na swoim stanowisku, i u demokratów, i u republikanów przez ponad 20 lat.
Dlaczego jego nikt się nie czepia?
Niewinny?
A może bo Żyd?
A może biedny miś?
Albo przypadkiem se tam siedział?


O Greenspanie...

... wspomniałem w poprzenim poście…

Co do tez – tak, tezy trzeba stawiać. A o tym, że K. jest diabłem, pisze już nie tylko Żakowski… rozejrzyj się trochę, to zobaczysz, że jego zakon już się posypał...


Ludwiku, do rondla!

W Rzepie interesująca rozmowa z Ludwikiem, który z sympatią o zakonie ale z dezaprobatą o opacie!


@Azrael

Tezy stawiać, jak najbardziej.
Byle nie zawsze jedną i tę samą.


@Igła

Pamiętasz Katona?

“Ceterum censeo Carthaginem esse delendam”


@Azrael

No co ty?
Ja ze wsi jestem.

A Kartaginę pokazują teraz na Discovery jako miasto liberalnej gospodarki oraz postępu społecznego.
W porównaniu z rzymską soldateską.

To po jakie cholere ja mam czekać 2 tys lat aby ktoś wpadł na pomysł aby Kaczory albo Tuski zostały świętymi?

Kiedy ja mam ich osobiście, na dnie…, a z wyznawców/czyń się mogę pośmiać?


Korekta

Leszek Balcerowicz w GW:

Natomiast dostrzega się, że pewien model sektora finansowego poszedł za daleko, ale nie przyniósłby on takich skutków, gdyby nie polityka łatwego pieniądza w USA po 2003 r., a może i wcześniej. Model ten polegał na tym, że ryzyko próbowano dywersyfikować za pomocą złożonych instrumentów finansowych. Okazało się, że ryzyko zniknęło z pola widzenia, ale jakoś nie zginęło z rzeczywistości. Następuje teraz rynkowa korekta owego modelu. Innowacje finansowe nie zanikną, ale będą stosowane ostrożniej.

Rynkowa korekta. Hmm…

Dariusz Rosati wyrażą to bardziej dobitnie:

Natomiast dostrzega się, że pewien model sektora finansowego poszedł za daleko, ale nie przyniósłby on takich skutków, gdyby nie polityka łatwego pieniądza w USA po 2003 r., a może i wcześniej. Model ten polegał na tym, że ryzyko próbowano dywersyfikować za pomocą złożonych instrumentów finansowych. Okazało się, że ryzyko zniknęło z pola widzenia, ale jakoś nie zginęło z rzeczywistości. Następuje teraz rynkowa korekta owego modelu. Innowacje finansowe nie zanikną, ale będą stosowane ostrożniej.

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33204,5749127,Rosati__Gdy_rynek...

Tak sobie myślę, że cały sektor finansowy w kapitalizmie działa na specyficznych zasadach, które nie dotyczą nikogo innego. Jeśli chodzi o zyski to mamy wolny rynek. Jeśli chodzi o straty to zawsze możemy powetować je sobie odwołując się do bardzo prostego szantażu: jeśli nie pomożecie nam to sami na tym stracicie.

To dosyć komfortowa sytuacja.


@

>Artur Kmieciak: wkleił Pan 2 takie same cytaty. Rosati chyba nie powiedział tego samego, co Balcerowicz.
W rynkach finansowych nie siedzę już z 10 lat, więc nic oryginalnego nie napiszę, ale od dawna trąbiono na alarm, że Amerykanie zapożyczają się na potęgę i kiedyś to musiało tąpnąć.
Politycy jak zwykle chcą wszędzie wciskać łapy, więc wymyślili ten program Poulsona, w wyniku którego – jak napisał Azrael – i tak Amerykanie dopłacą. Ogół zrzuci się na bankową oligarchię. Szybciej i zdrowiej będzie się nie zrzucać – gospodarka w końcu jakoś sobie poradzi.
Nowy Keynes rzeczywiście nie jest potrzebny.


Poprawka

Rzeczywiście wkleiłem dwa razy to samo. Jakiś chochlik binarny bądź inne licho…

Cytat z Balcerowicza:

“Czy pana zdaniem nie jest to jakaś forma kryzysu kapitalizmu?

- Kryzys kapitalizmu oznaczałby kryzys prywatnej własności i rynkowej konkurencji. Tego nie widzę, przeciwnie – można mówić o kryzysie etatyzmu wszędzie tam, gdzie był dłużej praktykowany.

Natomiast dostrzega się, że pewien model sektora finansowego poszedł za daleko, ale nie przyniósłby on takich skutków, gdyby nie polityka łatwego pieniądza w USA po 2003 r., a może i wcześniej. Model ten polegał na tym, że ryzyko próbowano dywersyfikować za pomocą złożonych instrumentów finansowych. Okazało się, że ryzyko zniknęło z pola widzenia, ale jakoś nie zginęło z rzeczywistości. Następuje teraz rynkowa korekta owego modelu. Innowacje finansowe nie zanikną, ale będą stosowane ostrożniej.”

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,5754343,Balcerowicz__Nie_...


Subskrybuj zawartość