Zgadza

Tagi:

 

W wolnych chwilach, kiedy nie robię na drutach i nie zastanawiam się, ile kalorii ma snickers, czytam książkę, co miała opowiadać o statkach, podróżach i bezdennym smutku, a która pomału okazuje się całkiem jajcarską historią z życia sąsiadów w małym portowym mieście blisko Polski. Zresztą nie wiem, czy blisko Polski, bo coś mi się wydaje, że takie miasto w ogóle nie jest do pomyślenia, a może właśnie tym bardziej jest do pomyślenia, skoro nie sposób w nie uwierzyć? Nie wiem…

Na stronie 14., czyli tuż tuż po karcie tytułowej i szykownej dedykacji, trafiłem na opis wojennego podniecenia, w sumie nic wielkiego, ale jak wiadomo — czasem im mniejsze tym bardziej cieszy. Cytuję z książki rozłożonej na kolanach:

"Jedni wykrzykiwali niezrozumiałe rozkazy, inni płakali i modlili się żarliwie. Gotowa do walki gromada maszerowała przez Markgade, uzbrojona w kosy, widły i z rzadka w strzelby. Młode matki biegały przerażone po ulicach z płaczącymi niemowlętami w objęciach, przekonane, że Niemiec nabije ich potomstwo na bagnety. Przy studni na rogu Markgade i Vestergade żona szypra kłóciła się ze służącą. Kobieta postanowiła, że ukryją się przed Niemcem w studni i kazała dziewczynie skakać w czarną otchłań.

— Pani pierwsza — upierała się służąca."

I o służącą mi oczywiście chodzi; tę co nie chciała skakać do studni. Na końcu języka mam złośliwość, że służąca jest podobna do niejakiej Wandy, co nie wiadomo jaki miała stosunek do studni, ale na pewno nie chciała Niemca, i która bez wątpienia spacerowała po Plantach i tak dalej, i tak dalej, ale tym razem sobie daruję, choć nie jest mi łatwo…

Wracając do służącej co nie chciała skakać do studni, jest mi ona potrzebna, bo wypisz wymaluj nadaje się na symbol niejednego referatu. Chaos, zamieszanie; kierownik złapał za pochodnię, choć wystarczyło ściągnąć zasłonę; sekretarka płacze — zapomniała do kogo miała oddzwonić; młodszy referent liniuje piątą ryzę papieru, bo nie usłyszał “spocznij”. I tylko dwóch, trzech, może czterech coś tam czai, i dzięki nim to wszystko w ogóle się kręci. Przy czym, żeby zaraz nie było, że referent narzeka! Otóż — nie narzeka! Referent robi co może, a że gówno (pardą) wychodzi, to już inna historia. Poniekąd sam sobie winien, prawda, a poza tym za mało robi.

Tekst miał być o niczym i moim zdaniem wszystko się zgadza.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A wie pan, panie Referencie

Kiedyś lubiłem haftować, w wieku dorastania.

Tyle że z tego okresu zostało mi tylko to:

http://www.budzy.art.pl/mp3.html

Tytuł: Idzie Wojna.


Igła,

zwracam Ci uwagę, że to ja mam te 1/12 etatu na komentowanie u Pana Referenta, no!


A to przepraszam

1/2 z 1/2giej to jest tylko 1/4ta.

Wycofuję się na z góry upatrzone pozycję.
Pawia.

I nie żebym jakim Słowackim był?
Albo Jareckim.
Chociaż.


Dobra dobra,

bo jeszcze kto nowy uwierzy, żeś taki delikates grzeczny.
Albo że się na krzyczących ptakach wyznajesz.
Akurat!
Czy Ty masz może 950 lat około?
Bo takie mam wrażenie.
Coś często?
No tak, grudzień, zima, te klimaty.
A ogrzewanie pewnie na gaz rosyjski?
To i nie dziwota że na termometr nerwowo zerkasz.
Jarecki i ja mamy na węgiel, a ostatecznie i chrust.
Trza wiedzieć, jak się w życiu ustawić :-)


REKORD!

Biję rekordy popularności na txt! Na liczniku po prawej wyświetla się siedmiu (7.) gości. Niedługo złapię dwucyfrówkę. Jak w hokeju.

——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny

Wiech, w Ekspresiaku też od parteru zaczynał.
Pan jeszcze wtedy na świecie nie było, Referencie.
Tak samo jak i liczników.
Nieprawdaż?


-->Igła

Ja, Panie Igło, byłem zawsze. Byłem nawet wtedy, kiedy Ekspresiaka nie było, bo referent, to referent. Coś jak: wuj, to wuj. I referent, proszę zauważyć, jest nie tylko po to, żeby zameldować się fikcyjnie pod Ostródą, a potem brać dopłaty w jewro. Referent, proszę Pana, gdyby go zabierano tam gdzie trzeba, nie pozwoliłbym żeby naszemu Małemu te skrzydła w samolocie zamarzły. Ale jak Pan, Panie Igło, będzie mierzył referenta po swojemu, to Pan, Panie Igło, nigdy prawdy nie dojdzie. A na tym blogu liczy się tylko prawda, prawda…

——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


Co prawda to prawda.

Oj Igła!


A czy ja gadam, że nie?

Prawda?
Bo widzisz Referencie, prawda, to una, znaczy ta prawda, jak oliwa jest.
I wypływa.
Prawda?

A Małemu, że niby zabawki zabierają?

A pieprzyć proszę pana.

Takimi zabawkami to medialne kurewki latają, i bez przetargu można se je kupić za jakie, małe 200 mln dolców, ze trzy sztuki.

Tylko odwagi brak. I nie tylko do tego.
Generalnie to nasz referat na psy schodzi.

Przyczyny zsobaczenia ogólne są.
I mnie już nudzą.


-->Igła

Mnie też nudzą. Ale innych warunków już nie będzie. W cuda nie wierzę. Trzeba rzeźbić w tym, co jest. Obniżyć próg zdziwienia i nie przejmować się sprawami nieistotnymi. Takimi jak skrzydła Małego. Tu się zgadzam.

——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


Referencie

czego się dziwisz ( nie mylić z TYM dziwisz(em)), że tylu gości masz skoro dobrym tekstem ich sprowadzasz w swoje progi.
Miło u Ciebie, bardzo klimatycznie przyznaję :)
Aż miło w zaciszu posiedzieć i czytać spokojnie, no może do “spokojnie” daleko, bo co chwila podziw mnie bierze i cholera też, że tak Referent, a taki otrzaskany… :)
ślicznie


Panie Referencie

A jak Pan znajduje tego nowego Zafona?
No i jaki jest tytuł tej książki o oceanach, studniach i niemcach, czy czym tam jeszcze?


Wygląda na...

“Sasiadów” czeskiego pisarza, co to o nich dopiero słyszałem a kupić zamierzam, ale pewnie nie trafiłem…


-->jotesz

Pudło. Chociaż to nie jest konkurs.

referent
——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


-->Griszeq

Zafona jeszcze nie czytałem. Ale Zafon, to zwykle Zafon. Proszę wziąć do pociągu; z faktu, że sprzedał kilka milionów sztuk nie wynika, że mamy do czynienia z drugim Prusem albo Cervantesem. Co to, to nie. :-)

Wkrótce podam tytuł, nawet zakończenie ujawnie (złośliwie). Tylko musze przeczytać...

Pozdr.,

——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


-->Marek Olżyński

No, dziękuję; wypada podziękować. Przyznam jednak, że moje teksty to zwykle oszustwo. Nic w nich nie ma, najwyżej kilka w miarę zgrabnie dobranych wyrazów, za co zresztą odpowiadają dwaj młodsi referenci, oddelegowani do słowników. Cały referat pisze moje notki :-) Tak jak kiedyś cały naród budował swoją stolicę.

Pozdrawiam,
referent

——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


"Topielcy" Jensena?

Jeszcze nie czytałem, ale podobno kawał niezłej powieści.
Tak mówią na mieście. W empiku nie zauważyłem.
Zanim zacznę poszukiwania, poczekam na referentową (referencką?) opinię, bo na razie jedyna wersja, jaką znalazłem online, jest po szwedzku.


Referencie

No ja do tego całego Zafona podchodze właściwie sceptycznie . “Cien wiatru” bardzo solidny i równy, ale tylko tyle. Znaczy, myśląc o tym co na półkach – aż tyle. Powiedzmy, niewystarczająco, by zachęcić do sięgnięcia po kolejne. Dlatego pytam o “Grę Anioła” – Podobna? Lepsza? Słabsza? Kotlet? Nowy powiew?

Ech, no to przyjdzie mi czekać na ten tytuł. Ale spojlerowanie Panie Referencie nie uchodzi Referentom.


Oszust1

Nie wiem, czy to jest dobry pomysł, żeby polegać na mojej opinii; wielu by Pana tu i nie tylko tu – zwyczajnie wyśmiało :-) Faktem jednak jest, że chodzi o tę powieść, że jest ona przyzwoicie gruba, i że nie wiem, kiedy ją skończę, bo referat zarzucił mnie robotą.

To i robię, prawda, skoro mnie referat zarzucił referencką robotą...

——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


-->Griszeq

Czytałem “Cień wiatru”. Mam słabość do Barcelony itd. Nową powieść przeczytam, ale nie jest na liście wysoko. O Zafonie mam dokładnie takie same zdanie – solidny i sprytny pisarz, skarb dla każdego wydawcy, a nawet księgarza.

Oszust1 już wszystko wyjaśnił, jak sądzę :-)

——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


Panie Referencie

Ano wyjaśnił. Poszukać przyjdzie, może się znajdzie.
Skarbem dla wydawcy w hiszpańskim wydaniu to jest moim zdaniem Perez-Reverte.

Nie wiem, czy widział Pan: “Alatriste”, bowiem film sam taki sobie, natomiast końcową scenę obejrzałem sobie z 10 razy.


Zafon i Barcelona?

Owszem, Cień wiatru czyta się świetnie. Niewymagająca lektura i w dodatku coś się dzieje. Najnowszej książki Zafona nie czytałem i nie sądzę, bym przed wakacjami zaczął. Miłośnikom Barcelony zdecydowanie polecam Mendozy Przygody fryzjera damskiego (najlepiej ze składanym planikiem). Należy mieć na względzie, że polecana literatura koncentruje się na dzielnicach mniej uczęszczanych przez turystów.

Jeśli zaś preferują Panowie przesiąkniętą bryzą/smrodem śledzi (niepotrzebne skreślić) mroczną atmosferę skandynawskiego nadbałtyckiego miasteczka, to zdecydowanie polecam perypetie komisarza Wallandera z książek Mankella (żeby nie było, że tylko ambitną literaturę Mendozy czytuję).

Tyle tytułem offtopika.


-->Oszust1

Polecam wszystkie przygody Fryzjera, całego Mendozę! Jestem wielbicielem Mendozy; nie chwaląc się kilka razy popłakałem się ze śmiechu w trakcie czytania. Świetne…

Mankell to już klasyka. Szkoda, że pisze zdaniami złożonymi z trzech wyrazów, ale faktycznie wciąga. Sama postać Wallandera jest nieźle pomyślana.

http://referent-bulzacki.blogspot.com/2008/03/mankell-chatwin-twain.html

——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


-->Griszeq

Filmu nie widziałem, a do samego Pereza-Reverte mam stosunek niepewny. Kiedyś czytałem wszystko, co wydawali, teraz przechodzę obok, nawet nie zaglądam. Przesyt, znudzenie? Choć “Szachownicę flamandzką” wspominam wyjątkowo dobrze.

Pozdrawiam,
referent
——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


Jeśli Mendoza,

to tylko pierwsza część, dwie następne to już popłuczyny.

Panie Bulzacki.


Mendoza

Tak mówił znajomy do swojej suki. Psa znaczy.

pomoc dla renaty


-->Pino

Skoro Pani tak twierdzi, to od dzisiaj i ja będę tego zdania.

——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


Subskrybuj zawartość