Zamieszki po cięciach w budżetowych wydatkach na edukację

Rząd w obliczu światowego kryzysu zdecydował się dokonać cięć w budżecie. Oszczędności poszukano w nakładach na edukację. W odpowiedzi uczniowie i studenci wyszli na ulice zaprotestować. Protesty uczniów spotkały się z poparciem nauczycieli.

Tak jest w Grecji. U nas pierwsze dwa zdania pasują jak ulał. Reszta jednak jak zwykle. Parę osób pomarudziło, ktoś popukał w głowę pani Hall i wszystko przeszło bez większego echa.

Polska w nakładach na oświatę zajmuje niechlubne końcowe lokaty spośród państw europejskich. W obliczu wielkiej zmiany jaką jest wprowadzenie obowiązku szkolnego dla sześciolatków wyasygnowano dodatkowo ok 350 mln złotych. Z tego minister rostowski chciał uszczknąć 200 milionów, ale zrozpaczona pani minister ponoć miała odstawić rejtanowską scenę i skończyło się na 50 milionach.

Niektórzy po cichu liczyli, że minister Rostowski się nie ugnie, a właściwie mógłby zabrać całe 350 milionów, może pośpiesznie robioną reformę by szlag trafił, czego jej życzę z całego serca. Niestety pani minister Hall miała poważny argument. Jak się nie zacznie realizować programu obniżającego wiek szkolny to Unia upomni się o pieniądze. Europejski Fundusz Społeczny pożyczył nam pieniądze na to, żebyśmy mogli zrealizować reformę. Pieniążki się rozeszły między konsultantów, projektantów i edukatorów. Reformę trzeba wprowadzić, bo to dla dobra dzieci, bo dla dobra przyszłych emerytów, bo takie są europejskie standardy i jeszcze kilka chwytliwych hasełek jest w zanadrzu.

Choć jestem za obniżeniem obowiązku szkolnego i rozumiem szanse dla dzieci poprzez upowszechnianie wychowania przedszkolnego to jednak jak wielu innych zastanawiałem się skąd to parcie ta ekspresowe wdrożenie programu. Dlaczego nie przygotuje się najpierw przedszkoli, dlaczego podstawa programowa jest robiona naprędce, dlaczego konsultacje społeczne to kpina gdyż ministerstwo ogłasza co zrobi i oczekuje tylko burzy braw. Dlaczego na tak poważne zmiany przeznacza się żenująco niskie nakłady? Pytałem tu i tam. Pytałem mądrzejszych od siebie. Nikt nie wiedział. Jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo o co chodzi gdy przy okazji korekty Rostowskiego wyszła sprawa EFS.

Co na to społeczeństwo? W dużej mierze śpi snem zimowych. Są ważniejsze sprawy, mikołajki, karpie i sylwestrowa kiecka. Obudzą się przed maturami albo w trakcie egzaminu gimnazjalnego. A w Grecji leje się krew.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Sajonara

to jest tak, że w tym przypadku reformę dałoby się odłozyć bez utraty grantów unijnych,

wystatrczyłoby np. w pierwszym etapie zająć się tylko dostosowaniem pomiesczeń, od 2009 szkoelniem a od 2010 wprowadzeniem pierwszego etapu (który ma byc teraz)

w tym przypadku rok nie byłby stracony, a tak zaczynam widzieć zbyt duzo mielizn żeby się to udało na już

prezes,traktor,redaktor


Subskrybuj zawartość