Redaktor Terlikowski w swoim najnowszym poście wyraża głębokie oburzenie z powodu decyzji sądu, przyznającej państwu Wojnarowskim odszkodowanie za odmowę badań prenatalnych. Jest to w jego mniemaniu swoista finansowa nagroda za odmowę „zgodnego z polskim prawem zabicia ich dziecka”.
Okazuje się, że na domiar złego, sąd przyznał jeszcze stałą rentę dla dziecka (1100 złotych) i matki (1100 złotych), co dla Terlikowskiego oznacza ni mniej ni więcej tylko „klęskę i finansową dyskryminację dla tych wszystkich, którzy nigdy nie chcieli zabić swojego dziecka”.
Terlikowski zapewne nie ma nic przeciwko przyznawaniu pomocy finansowej upośledzonym dzieciom i ich opiekunom. Jego oburza fakt przyznania renty akurat temu dziecku i tym akurat rodzicom. Dlaczego? Ponieważ, by ponownie posłużyć się retoryką dziennikarza, rodzice mieli zamiar „je zlikwidować”.
Pomińmy już pytanie, na czym w tej sytuacji ma polegać wina samego dziecka, którego jak rozumiem, w imię walki z dyskryminacją Terlikowski stałej renty by najchętniej pozbawił. Wszak redaktor zaraz stwierdzi, że nie o samą rentę czy skrupulatnie przez niego wyliczaną wysokość mu idzie, tylko o uzasadnienie jej przyznania.
Maszyna Cyfrowa przypatrując się Terlikowskiemu – z taką troską pochylającemu się nad losem tych rodziców i ich dzieci, którzy zachowali się „moralnie, godnie i heroicznie”, co zapewne oznacza według redaktora, że w swoim sumieniu możliwości aborcji w ogóle nie brali pod uwagę (jak to stwierdzić – tego zupełnie nie wiem) – otóż Maszyna, przypomniała sobie niedawną sprawę Agaty. Wypada się bowiem po raz kolejny zastanowić, co by się stało, gdyby Agata – uwierzywszy w zapewnienia deklarujących hojną pomoc „obrońców życia” – na urodzenie dziecka jednak się zdecydowała?
Komputerowa symulacja takiej sytuacji wygląda tak.
Nastolatka rodzi dziecko i od tych, którzy ją do tego heroizmu namawiali otrzymuje nie tylko książki czy czekoladki, ale realną pomoc finansową. Zaraz pojawia się jednak redaktor Terlikowski, który powodowany świętym oburzeniem grzmi:
Jakże to tak. Wszak swoją pomocą promujecie zachowania „niegodne i niemoralne”. Przecież akurat ta matka chciała akurat to dziecko zabić. Jej zamiary były w pewnym momencie dla wszystkich zupełnie jednoznaczne. Dlaczego w takim razie pomagacie właśnie jej, dyskryminując te wszystkie nastolatki, które nigdy swoich dzieci zabijać nie chciały?
A jak wyglądałby komentarz dzielnie Terlikowskiemu sekundującej blogerki Kataryny? Może i tak:
Szkoda tego dziecka, które chciała zabić. Całe życie ze świadomością, że matka go nie chciała i domaga się pomocy od tych, którzy go nie dali zabić. Koszmar.
Maszyna Cyfrowa nie ma pojęcia, czy ostatni felieton redaktora Terlikowskiego jakimś cudem do Agaty dotrze. Jeśli tak, znajdzie się ona w sytuacji Orgona, który ukryty pod stołem całą prawdę o moralności Tartuffe’a poznaje. Nam widzom pozostaje się tylko cieszyć, że kolejny obłudnik nieroztropnie ukazał swe rzeczywiste oblicze. Ale jak już w pierwszej odpowiedzi na komentarz Terlikowski zaznacza: „Roztropność nie ma tu nic do rzeczy…”
komentarze
Pececie
Przesadzasz.
Igła -- 05.07.2008 - 13:36Ale akurat w tej sprawie – to dobrze.
Drogi Igło!
To nie jest przesada. To tylko i aż opis.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 06.07.2008 - 20:55Pececie,
pan T.T. to moralista na czyjś koszt i misjonarz , któryc hce nawracać ludzi wbrew ich woli.
W sumie stężenie głupot , które od pewnego czasu wypisuje jest coraz większe, chyba, skzoda czasu na niego.
A miałem czasem wrażenie, że to cąłkiem rozsądny człowiek, ale w swym fanatyzmie się zapętlił chyba.
pzdr
grześ -- 12.07.2008 - 22:19Panie Grzesiu!
Każdy moralista, to zaraza. Żeby było śmieszniej, to gadanie o tym jak się należy zachowywać ma praktycznie zerowy wpływ na moralność człowieka. Więc nie ma się co moralistami zajmować.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 12.07.2008 - 23:11