Muzyka z Wolnego Świata
Nie zawsze mamy możliwość, żeby wyjechać poza granice Unii Europejskiej, czyli rodzącej się na naszych oczach federacji. Im jest ona większa, tym trudniej wyrwać się z jej ramion i znaleźć skrawek ziemi niezależny od jej wpływów. Na szczęście, nie musimy z niej uciekać w sensie fizycznym – wystarczy, że udamy się na emigrację w sposób mentalny. Słuchając utworów muzycznych spoza UE, duchowo odwiedzamy miejsca, do których cień tego tworu nie dosięga. Pozwólcie, Czytelnicy, że zaprezentuję Wam kilkanaście interesujących piosenek z Wolnego Świata. Poza terytorium Stanów Zjednoczonych Europy żyją przecież utalentowani artyści, których twórczość może nas zachwycić.
1. Rosja
Svarga – “Duren”
Piosenka nagrana z gościnnym udziałem Mashy Scream, czyli wokalistki zespołu Arkona. Ikona słowiańskiego pagan metalu odzywa się już w pierwszym refrenie, a później, w drugiej zwrotce, można usłyszeć jej ostry growl, przywodzący na myśl syberyjską wilczycę. Jeśli chodzi o wokalistę Svargi, to śpiewa on czystym, dosyć wysokim, lekko operowym głosem, a więc w sposób typowy dla folk/pagan metalu. W utworze “Duren” występuje bardzo mocna perkusja, śmiała gitara elektryczna oraz wzbogacający dzieło akordeon. Warto wiedzieć, że istnieje również wersja piosenki “Duren” grana wyłącznie przez Arkonę. Jest ona zupełnie inna od omawianej, choćby dlatego, że pojawiają się w niej elektroniczne dźwięki.
Arkona – “Po Syroi Zemle”
Utwór, który – według mnie – jest jednym z największych dzieł formacji Arkona. Ta świetnie skomponowana piosenka prezentuje słuchaczowi to, co w Arkonie najlepsze, czyli rodzime (słowiańskie) brzmienia, drapieżne gitary oraz folkowe śpiewy przeplatające się z dzikimi rykami Mashy. Kawałek jest niesamowicie rytmiczny i posiada chwytliwy refren, przy którym trudno pozostać w bezruchu. Pod koniec utworu wokalistka ucieka się do przejmującej melorecytacji, podobnej do tej, która występuje w pieśni “Liki Bessmertnykh Bogov”. Przy piosence “Po Syroi Zemle” po prostu nie można się nudzić. Co więcej, zaraża ona odbiorcę miłością do słowiańskiej tradycji i przenosi go na chwilę do czasów przedchrześcijańskich.
Lena Katina – “Yugoslavia”
Ten, kto zna Lenę Katinę wyłącznie z występów w duecie t.A.T.u., na pewno będzie zaskoczony tym utworem. Odkryje bowiem, że rudowłosa wokalistka jest zdolna nie tylko do wykonywania prostych śpiewek i prowokacyjnego zachowywania się na scenie, ale także do śpiewania utworów głębokich i zaangażowanych politycznie. W pieśni “Yugoslavia” Lena staje się poważnym bardem, składającym hołd ofiarom wojny bałkańskiej. Jej słodki, dziewczęcy głos brzmi niezwykle smutno i wzruszająco. Tekst utworu “Yugoslavia” jest bardzo poetycki, a jego refren kończy się pokorną prośbą: “Przebacz mi, siostro moja, Jugosławio” (tłum. Renata Miłosz). Pieśń wyraźnie potępia wojnę, która przynosi ludziom cierpienie oraz dzieli spokrewnione ze sobą narody.
2. Norwegia
Theatre of Tragedy – “A Rose for the Dead”
Nadzwyczajnie piękna piosenka gotycka, małe dzieło sztuki, które powinno poruszyć każdego wrażliwego melomana. Utwór, jak przystało na gothic metal, jest ciężki, spokojny, melodyjny i wypełniony emocjami, a doskonała gra muzyków sprawia, że te emocje z łatwością udzielają się odbiorcy. “A Rose for the Dead” brzmi po prostu bajecznie – odnajdziemy tu zarówno mrok, jak i pełną niewinności słodycz. Śpiewająca w piosence kobieta posiada cudny, wysoki, delikatny głos, a mężczyzna używa demonicznego growlu. Wprawdzie taki kontrast nie jest niczym nadzwyczajnym (możemy się z nim zetknąć w wielu utworach gotyckich), ale robi na słuchaczu pozytywne wrażenie. Krótko mówiąc: polecam!
Sirenia – “The Mind Maelstrom”
Monumentalny, dramatyczny i dynamiczny utwór, który można zaliczyć do nurtu zwanego symfonicznym metalem. Wieloosobowy chór, spokojne fragmenty wypełnione operowym śpiewem wokalistki, klasyczne instrumenty odzywające się tuż obok gitar i perkusji – to wszystko jest obecne w tym jednym kawałku. Podobnie jak w “A Rose for the Dead” zespołu Theatre of Tragedy, znajdziemy tutaj męski growl będący przeciwwagą dla wysokiego, kobiecego śpiewu. Ten, kto lubi dramatyzm i patetyczne klimaty, powinien się zainteresować omawianą piosenką. Tym bardziej, że dorównuje ona twórczości takich grup jak Within Temptation czy Nightwish. Wiem, o czym piszę, gdyż słucham wspomnianych formacji już od kilku lat.
Burzum – “Ansuzgardaraiwô”
Muzyka bardzo mroczna, a zarazem głęboka (w tym znaczeniu, że odbiorca ma wrażenie, jakby powoli się zanurzał w ciemnym, zimnym i niebezpiecznym jeziorze). Brzmienie tego utworu jest ponure i – jeśli wolno mi użyć tego słowa – złowrogie. Kompozycja wprowadza słuchacza w specyficzny nastrój, a na dłuższą metę jest po prostu hipnotyzująca. Mnie ten utwór kojarzy się z nagraniami „Black Sun”, „Forgotten Father” i „As for the Fools” Boyda Rice’a (amerykańskiego muzyka, socjaldarwinisty i wysoko postawionego kapłana w Kościele Szatana). Z działalnością zespołu Burzum wiąże się przykry fakt: lider grupy, Varg Vikernes, w 1993 roku zabił człowieka. Parafrazując słowa ks. Piotra Natanka: „Jeśli Twoje dziecko słucha Burzum lub Boyda Rice‘a, to wiedz, że coś się dzieje!”.
3. Turcja
maNga – “Hayat Bu Iste”
Poruszająca piosenka, w której oprócz ciężkich, metalowych brzmień można usłyszeć pianino – szybką, skomplikowaną melodię, nawiązującą do muzyki poważnej lub filmowej (mnie przywodzi ona na myśl ścieżki dźwiękowe z filmów „Twilight” i „Love Story”, aczkolwiek jest to skojarzenie bardzo dalekie i swobodne). Co więcej, utwór zawiera subtelne aluzje do tradycyjnej muzyki tureckiej oraz wzmiankę o Stambule. „Hayat Bu Iste” jest dziełem emocjonalnym i dynamicznym, da się w nim wyczuć silną tęsknotę i dojmującą rozpacz. Wokalista śpiewa w sposób niezwykle przejmujący, a refren piosenki brzmi katastroficznie i patetycznie. Dzieło formacji maNga udowadnia, że turecki metal ma się bardzo dobrze. Gratulacje!
Kirmizi – “Uyan”
Utwór, którego początek wyznaczają tajemnicze, lekko niepokojące i “zaczarowane” dźwięki, kojarzące się z pozytywką lub dziecięcymi cymbałkami. Po tych dźwiękach odzywają się ostre gitary i ciężka perkusja, później zaś wkracza do akcji wokalistka, obdarzona mocnym, donośnym, rockowym głosem. Gdy mamy zwrotki, artystka śpiewa nisko i intrygująco. Gdy mamy refreny – kobieta udowadnia, że potrafi krzyczeć na całe gardło. Piosenka kończy się tak, jak się zaczęła: do uszu odbiorcy docierają niepokojące dźwięki rodem z preludium. Warto wiedzieć, że nazwa zespołu, Kirmizi, to turecki wyraz oznaczający czerwień. Rzeczywiście, może on się kojarzyć z naszym słówkiem “karmazyn”.
4. Szwajcaria
Lacrimosa – “Sanctus”
Niewiarygodnie monumentalna i bogata brzmieniowo kompozycja, o której trudno powiedzieć, czy bardziej przypomina muzykę poważną, czy rozrywkową. W tym patetycznym, wyjątkowo emocjonalnym i dramatycznym utworze, trwającym ponad czternaście minut, główną rolę odgrywają popisy Londyńskiej Orkiestry Symfonicznej. Znajdziemy tutaj chóralne śpiewy, mnóstwo klasycznych instrumentów, ale również elementy typowe dla muzyki metalowej (drapieżne gitary i śmiało odzywającą się perkusję). Jak przystało na dzieło formacji Lacrimosa, w utworze jest obecny charyzmatyczny śpiew Tilo Wolffa – człowieka będącego jednocześnie wokalistą, kompozytorem i autorem większości tekstów. Klękajcie narody! “Sanctus” to klasa sama w sobie i najprawdziwsza Sztuka! Ekstaza estetyczna gwarantowana!
Celtic Frost – “Drown In Ashes”
Mroczna i pełna grozy piosenka, która – zupełnie jak dobry film – trzyma w napięciu do samego końca. Ciekawym rozwiązaniem, zastosowanym w utworze, jest połączenie ciemnych, ciężkich, elektronicznych dźwięków z wysokim, metafizycznym, nieco egzotycznym kobiecym wokalem. Oprócz głosu przedstawicielki płci żeńskiej, mamy tutaj głos mężczyzny – w śpiewie tym słychać jakąś namiętność i szaleństwo. Wraz z upływem czasu, emocji jest coraz więcej, niepokój wyraźnie się nasila. Później dosyć niespodziewanie następuje uspokojenie, po którym piosenka dobiega końca. Utwór “Drown In Ashes” jest odrobinę hipnotyzujący, co wynika z jego monotonnego rytmu oraz kojącego zawodzenia kobiety.
5. Ukraina
Fleur – “Carousel”
Dziełko w sam raz na długie, jesienne i zimowe wieczory. Ta lekko melancholijna piosenka, wypełniona nastrojowymi dźwiękami gitary klasycznej/akustycznej i przejmującym śpiewem jednej z wokalistek, ma szansę poruszyć każde wrażliwe serce. W utworze słychać niekiedy smętny instrument smyczkowy, który sprawia, że kompozycja staje się jeszcze bardziej wzruszająca i urocza. Moim zdaniem, “Carousel” to coś w rodzaju poezji śpiewanej. Piosenka odznacza się poetyckim, rosyjskojęzycznym tekstem, w którym podmiot liryczny opowiada o tym, jak bardzo czuje się samotny, opuszczony i niepotrzebny. Występują tutaj niezwykle oryginalne porównania, np. “Jestem żółtymi liśćmi na szachownicy, pozostawionej przez kogoś w chłodnym parku”.
6. Islandia
Múm – “The Ballad of the Broken Birdie Records”
Kompozycja psychodeliczna, która nie nadaje się do słuchania w każdej sytuacji. Jest to utwór, który powinno się słuchać w wolnym czasie, najlepiej w pozycji leżącej i z zamkniętymi oczami. W piosence zastosowano dużo elektronicznych dźwięków, a także odgłosy przypominające nakręcanie jakiegoś mechanizmu (wiem, że to głupie skojarzenie, ale przywodzą mi one na myśl opowieści o kontroli umysłu – projekcie MK-ULTRA i programowaniu Monarch). Słodki, senny, rozchodzący się w przestrzeni śpiew wokalistki ma działanie relaksacyjne, aczkolwiek może też wprowadzać w trans. Zabiegiem artystycznym, który zasługuje na uwagę, jest wykorzystanie w utworze głosu dziecka. Múm to dobry zespół, o czym świadczy fakt, że współpracowała z nim znana i ceniona piosenkarka Björk.
Zakończenie
Piosenki, które wymieniłam, to tylko garstka naprawdę dobrych utworów spoza Unii Europejskiej. Nie jestem w stanie wymienić i scharakteryzować wszystkich ciekawych nagrań oraz zespołów z Wolnego Świata. Celem niniejszego artykułu jest tylko napomknięcie o istnieniu kilkunastu ciekawych kompozycji i grup muzycznych, a także zachęcenie Czytelników do rozpoczęcia własnych poszukiwań. Mam nadzieję, że mój tekst okaże się dla kogoś przydatny. Pozdrawiam i życzę radości przy poznawaniu kultury nieunijnej!
Natalia Julia Nowak,
19-20 grudnia 2011 r.
komentarze
Natalio,
“Parafrazując słowa ks. Piotra Natanka: „Jeśli Twoje dziecko słucha Burzum lub Boyda Rice‘a, to wiedz, że coś się dzieje!”.”
You made my day:)
Acz z wydźwiękiem oczywiście się nie zgadzam, jaka muza spoza UE?
np. w przypadku mojej ukochanej Lacrimosy, to przecież Tilo Wolf ze szwajcarii, ale wokalistka już z Finlandii.
a zespól wspólpracuje z chórami i orkiestrami z UE:)
No i czemu takie różnicowanie ma służyć, ale opisujesz zacną muzę, więc się nie czepiam.
acz z “Elodii” to Sanctus zawsze mnie nudził, ale np. to jest piękne:
P.s. czemu bez jutubków albo linków?
Chętnie bym posłuchał, a tak se muszę szukać.
P.P.S aaaa, i nie wrzucaj tak tekstów tylko, ale odpowiadaj na komenty:)
grześ -- 20.12.2011 - 21:53A co do Theatre of TRagedy,
to normalnie łza mi się kręci:), jeden z pierwszych gotyckich zespołów jaki poznałem, pamiętam w czasach liceum (kurde, jak to dawno było) tłumaczyłem i słuchałem namiętnie tegoż utworu:
grześ -- 20.12.2011 - 21:58Tfu, ale skleroza
to tym utworem sie pasjonowalem
grześ -- 20.12.2011 - 22:11Grzesiu!
Po co różnicowanie na “z Unii” i “spoza Unii”? Zajrzyj do mojego artykułu “W sprawie federalizacji UE” (dostępnego na Tekstowisku) i przeczytaj te pięć porad na końcu…
Pozdro!
NJN
Natalia Julia Nowak -- 20.12.2011 - 23:10Zajrzę, a ze Szwajcarii
pochodzi jeszcze jeden z najbardziej znanych metalowych zespołów.
Samael.
Grają np. tak:
http://www.youtube.com/watch?v=C7HFwGaRseA&feature=related
grześ -- 21.12.2011 - 14:10