Gdyby dobry Bóg dał mi możliwość wygrania w dużego lotka, te marne 13 milionów złotych (dziś jest jeden z tych dni, w których Bóg ma szansę się wykazać) mógłbym wtedy nazwać go moim kumplem. Ale On nie jest idiotą. Nie dla mnie te nadziei płonnych ochłapy, nie dla mnie dobra doczesne, bo wszak wiara się liczy – nic więcej. A cuda, to zostawi Tuskowi.
On – znaczy Stwórca – woli inaczej, po swojemu rozdać karty. Nie da mi zapewne tej szansy. nie sfinalizuje metodą chybił trafił (rachunek prawdopodobieństwa wyklucza, abym w tym małym mieście to ja miał akurat szczęście…) moich marzeń – na przykład podróży w Alpy. Abym mógł sobie nie robić nic, tylko pisać te swoje wiersze nie wiersze, rymy nie do rymu, i inne takie tam.
Gdyby wszystko było bardziej proste, ale nie jest niestety, wtedy byłoby inaczej. Jak inaczej tego nie wiem. A tak, On w tej swojej nieruchliwości – co się odwlecze, to nie uciecze – ma czas: ma go aż tyle, że świat się od tego nadmiaru postarzał.
Zanim jednak doczekam się na swoją kolej wygranej, okazać się może, że w istocie jestem przegrany – jak zgrana talia starego szulera w podmiejskiej, kiepskiej karczmie na rozdrożu.
Zapewne prędzej stanę się, kolejny raz, niemym świadkiem wojny o demokrację! Czymże u licha jest ta d e m o k r a c j a, że aż tyle, i wciąż, trzeba zabijać ?! – najczęściej stare idee, które mnie nie wadzą wcale. Albo też stanę się świadkiem (choć nie chcę wcale) innej durnoty człowieczej.
Z przekazu na żywo ujrzę walący się jakiś wieżowiec, lub dwa nawet w parze; wybuch w metrze, lub zamach w Knesecie. Albo też ujrzę kolejny głośny rozpad związku małżeńskiego, pary siusiających na stojąco.
Więc co robię tu, w tym całym zgiełku? Nic szczególnego; gram w parku w kapselki – może tutaj szczęście mi dopisze? Wygrywają te z napisem „tyskie”. Ja gram innymi.
Siadam zatem na ławce przegranych w miejskim parku i słucham muzyki za darmo, która przygrywa parze zagubionych pośród życia, na ławce obok:
A cóż ja? Nic. Nic nie poradzę na to, że Bóg modlitw mych nie słucha. Narzekać nie mam prawa, bo pan ksiądz na mszy niedzielnej powiedział, że są tacy co mają gorzej a jeszcze sobie chwalą. Nie bardzo rozumiem co chciał przez to powiedzieć. Może to, że wszyscy jesteśmy równi wobec Pana? Może.
Po czym ów księżulo w czarnej sutannie, zniknął w czarnym okularniku, który odjechał impetem. Zostawił na pamiątkę czarne ślady palonych opon na chodniku – widać spieszno mu do szefa.
Patrzę na ten park – jedyne miejsce gdzie przestrzeń jest zróżnicowana, gdzie wzrok może odpocząć przez chwilę.
Ławki, na nich ludzie, staw po środku – na okalającym go murku kolorowe kaczki; znaczy się kaczory są kolorowe (takie prawo natury), kaczki są szare.
Tuż obok fontanna otoczona rzędem pergoli z baldachimem świeżej zieleni dzikiego bluszczu, pod którym można pocałować ukochaną: delikatnym motylem złożyć pocałunek na jej odsłoniętym ramieniu…
Potężne topole (strażnicy Boga? – być może, a może nie) z rozwartymi szeroko konarami bezwstydnie zaglądają przez ramiona całującej się pary.
Patrzę na ten miejski ogród zieleni przeplecionej niewinną bielą i czerwienią różaneczników: patrzę i zastanawiam się – jak On mógł w sześć dni to wszystko stworzyć, i siódmego znaleźć czas, aby odpocząć?
Ja na ten przykład już po dwóch dniach harówki padam na twarz i nie mam sił odpocząć.
No, ale ja to nie On, On to nie ja.
Zatem wstaję z tej ławki, na której musiałem odpokutować przegrany wyścig w kapsle, i idę do najbliższej kolektury LOTTO uiścić swój podatek od naiwności.
Choć muszę przyznać, że ta wielka kumulacja nie jest największą wygraną. Pamiętam taką – o wiele znakomitszą.
Po drodze słyszę, że jest już ciemno …Więc włączam swoją pamięć i nucę:
komentarze
Nie wiem co napisać
prócz tego że świetnie :)
jakaś ksiązka jest w trakcie pisania lub została napisana a gdzieś przegapilem?
pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 27.05.2008 - 11:53Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym,
może być?
A w ogóle panie Marku, za duzo mamy wspólnego, też twierdze, że wygrana w totka to jest to:), aczkolwiek ze mną jest problem, bo choć wszystkim ogłaszam, że to mój sposób na zycie/niepracowanie i rnicnierobienie czyli robienie tego co się chce, to w ogóle w tego totka nie gram, znaczy nma studiach grałem, a teraz bnardzo sporadycznie, ale i tak twierdzę, że wygram
:)
pzdr
grześ -- 27.05.2008 - 11:56grześ
uprzedziłeś mnie, już szukałem:)))
pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 27.05.2008 - 11:57he, he, jak zwykle wredny jestem,
no ale nikt nie obiecywał, że będzie inaczej, maxie drogi
:)
pzdr
grześ -- 27.05.2008 - 12:14No Panowie
zatem do tych kolektur, w te pędy! Grzesiu i Maxie, zawiązujemy spółkę bez żadnej odpowiedzialności. Wygrwamy i zajmujemy się tym co lubimy najbardziej, co lubimy i potrafimy. A jak nam zostanie parę drobnych, wykupimy rząd na własnośći odsprzedamy go na aukcji interntowej dużo poniżej kosztów! Byleby się pozbyć
MarekPl -- 27.05.2008 - 12:16Super,
pomysł chwyci,
zastanawiam się czy nie opchnąć tego rządu dla tego co najmniej sms-ów prześle…
max -- 27.05.2008 - 12:22Prezes , Traktor, Redaktor
To jest super pomysł
Maxie :)
MarekPl -- 27.05.2008 - 12:38Drogi Maxie
prócz tego że świetnie :)
jakaś ksiązka jest w trakcie pisania lub została napisana a gdzieś przegapilem?
pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor
Coś tam sobie skrobię, tam jakiś wiersz wyślę na konkurs tu się nie pochwalę bo mnie Igła opieprzy
Zawsze coś skrobnę i napiszę w kilku miejscach.
Dziś Na ten przykład stałem w kolejce za papierem toaletowym, a może było to coś innego ? nie wiem bo jak już miałem kupować towar się skończył! Stąd mi wszystko jedno… Przede mną stała jakaś pani w białym kitlu? Nawet nie wiem kiedy zapisałem go od góry na dół ...
Albo, policjant wypisuje mi mandat, a jemu też piszę na kilka stron moje spostrzeżenia nt. działania świateł na skrzyżowaniu równorzędnym
Pozdrawiam wieczornie
MarekPl -- 27.05.2008 - 21:10Panie Marku!
O tej książce to proszę pomyśleć.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 28.05.2008 - 15:44