Należy wydestylować z tradycji piłsudczykowskiej i endeckiej elementy dające się twórczo zreinterpretować i dostosować do czasów współczesnych.
I. Dwie tradycje obozu niepodległościowego
Powołanie Ruchu Narodowego w czerwcu 2013 roku witałem z przychylnym zainteresowaniem, czemu dałem wyraz w zamieszczonej na blogu notce pod identycznym tytułem co niniejszy artykuł. Tak się bowiem składa, że politycznie i światopoglądowo pozostaję – w przeciwieństwie do licznych komentatorów będących zwolennikami politycznej monokultury po prawej stronie – gdzieś pomiędzy Piłsudskim a Dmowskim. Najkrócej rzecz ujmując, uważam, że spuścizna zarówno endecka jak i piłsudczykowska to dwa płuca polskiego patriotyzmu, którymi powinien oddychać obóz niepodległościowy. Amputacja którejkolwiek z tych tradycji oznacza osłabienie całego organizmu, dlatego też pożądanym stanem byłoby, gdyby obok formacji „post-piłsudczykowskiej” do liczących się graczy dołączyło również ugrupowanie będące reprezentantem środowisk nawiązujących do myśli narodowo-demokratycznej.
W powyższym kontekście, jestem naturalnie zwolennikiem współpracy obu „płuc”, co wiązałoby się z odłożeniem do lamusa historycznych sporów i animozji. Należy natomiast wydestylować z wymienionych tradycji elementy dające się twórczo zreinterpretować i dostosować do czasów współczesnych. W sferze „piłsudczykowskiej” byłby to chociażby etos powstańczy, czynnej walki z najeźdźcą/zaborcą, patriotycznie nacechowany system szkolnictwa, czy koncepcja odgrodzenia się od Rosji kordonem sanitarnym państw na ścianie wschodniej (aczkolwiek już bez niemożliwej dziś „federalizacji”). Z pewnością zaś anachronizmem byłoby nawiązywanie do biurokratyczno-trepowskiego modelu „rządów pułkowników”, czy wodzowskiej struktury władzy. Jeśli chodzi o endecję to sięgnąć należałoby do „polityzacji mas”, czyli budzenia świadomości obywatelskiej na wielu płaszczyznach – od poczucia tożsamości narodowej po działalność samokształceniową, organizacyjną i wreszcie gospodarczą. Słowem, do „obowiązków polskich” budujących szeroko rozumianą podmiotowość narodu i państwa. Odrzucić trzeba by natomiast np. elementy prorosyjskie ze szczególnym uwzględnieniem upiornej, zdegenerowanej formuły tzw. „endekokomuny”, której pogrobowcy czczą dzisiaj „sowieckiego generała w polskim mundurze”.
II. Pokojowe współistnienie?
Wymienione postulaty to oczywiście tylko przykłady, katalog z pewnością nie jest zamknięty. Swojego czasu żywiłem naiwną nadzieję, że podobna koncepcja jest możliwa na bazie jakiejś formy współpracy, lub przynajmniej neutralnej koegzystencji między PiS a formującym się Ruchem Narodowym, lecz polityczne realia brutalnie sprowadziły mnie na ziemię. Może kiedyś będzie to możliwe, gdy okaże się że polityczne sekciarstwo jednak na dłuższą metę nie popłaca i obie strony przyjdą do opamiętania. Prawo i Sprawiedliwość musiałoby jednak zrezygnować z pretensji do monopolu na „rząd dusz” na prawicy i zaakceptować możliwość współistnienia z formacją wywodzącą się z innego historycznego nurtu wraz z jej specyfiką i na zasadzie wzajemnego poszanowania. Narodowcy natomiast powinni przestać uporczywie wrzucać wzorem Korwina PiS do jednego worka z Platformą i postkomunistami. Żadne bowiem z ugrupowań o własnych siłach „Republiki Okrągłego Stołu” nie obali i słuszny postulat pozostanie pustym sloganem. PiS nie wybije się na poziom dający gwarancję samodzielnych rządów nie mówiąc już o większości konstytucyjnej, zaś przed Ruchem Narodowym jeszcze daleka i żmudna droga by w ogóle przekroczyć próg wyborczy.
Warto jeszcze zająć się pewnym szkodliwym mitem, jakoby PiS i RN rywalizowały o ten sam elektorat i zysk jednej strony jest stratą drugiej. To tak nie działa. PiS ma własny, zdyscyplinowany i zahartowany elektorat oraz dość ograniczoną zdolność pozyskiwania nowego. Monopolizacja na zasadzie „poza PiS-em nie ma życia na prawicy” skutkować może jedynie tym, że część niepodległościowych wyborców, którym obecna główna siła opozycyjna z różnych względów nie odpowiada, zostanie w domach. Z kolei naturalnym „żerowiskiem” dla Ruchu Narodowego są środowiska do tej pory niezagospodarowane przez mainstream – młodzież, kibice, czy tzw. „elektorat protestu” kontestujący III RP „tak w ogólności”. Jest to z pewnością ciężka orka na ugorze, ale z wielkimi perspektywami, czego przykład dała historyczna endecja funkcjonująca wszak w jeszcze trudniejszych warunkach niż jej obecni spadkobiercy.
III. Początek długiej drogi
Czy minione eurowybory jakoś wyjaśniły sytuację? Ruch Narodowy z pewnością pokazał zdolności organizacyjne. Rejestracja list w całym kraju bez medialnego zaplecza i pieniędzy, bez państwowych dotacji, siłą wolontariatu, jest dla ugrupowania, które funkcjonuje w obecnej formule niespełna rok, sukcesem. Sam wynik wyborczy również pokazuje, że jest na czym budować. 1,4% to w opisanych warunkach niezła odskocznia, w tych okolicach jeszcze nie tak dawno temu plasował się Janusz Korwin-Mikke, a można przypuszczać, że gdy się już ludziom „opatrzy”, to spora część jego głosów może przepłynąć właśnie do narodowców. Przy okazji – nie mają sensu skargi na nieprzychylne media. Reżimowe mediodajnie są jakie są, trzeba przyjąć to do wiadomości jako element realiów i robić swoje.
Warto mieć świadomość, że dla RN to dopiero początek długiej drogi. Eurowybory należy traktować w charakterze przetarcia, sondażu i wstępnego policzenia szabel. Starty w kolejnych wyborach powinny ugruntować istnienie RN w powszechnej świadomości. Prawdziwym sprawdzianem będą wybory samorządowe i jeśli udałoby się wprowadzić sensownych kandydatów na szczeblu gminy czy powiatu, będzie to z czasem procentować. Działacze nabiorą doświadczenia, Ruch zyska jakieś zaplecze, a ewentualne osiągnięcia zbudują w lokalnych społecznościach kapitał poparcia. „Marsz przez instytucje”, od samorządu począwszy, wydaje się być najsensowniejszą drogą budowania znaczenia opcji narodowej. A z czasem, kto wie, może jednak sen o „dwóch płucach polskiego patriotyzmu” się urzeczywistni?
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Na podobny temat:
http://niepoprawni.pl/blog/287/perspektywy-ruchu-narodowego
http://niepoprawni.pl/blog/287/ruch-narodowy-nowoczesni-endecy
http://niepoprawni.pl/blog/346/dwa-pluca-polskiego-patriotyzmu
http://niepoprawni.pl/blog/346/zimna-wojna-dwoch-pluc
Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 23 (09.06-15.06.2014)
komentarze
Panie Piotrze!
Podoba mi się Pański upór w namawianiu zwolenników obu tradycji niepodległościowych do współpracy. Mam nadzieję, że pójdzie im lepiej niż POPiS-owi.
Natomiast bawi mnie epatowanie przymiotnikiem prawicowy. Przecież „bezpłatna” służba zdrowia to tak prawicowy postulat, jak powszechna i „bezpłatna” oświata oraz parę innych „postępowych” idei.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 21.06.2014 - 22:28Destylacja
To jednak kojarzy mi się jednoznacznie z czynnością wybitnie niepolityczną!
s e r g i u s z -- 24.06.2014 - 19:10twórczo zreinterpretować
Przeczytało mi się jako: “twórczo sfermentować”? lepiej pójdę do kuchni ;)
s e r g i u s z -- 24.06.2014 - 19:12@JM
Powiedzmy więc, że “obóz patriotyczno-niepodległościowy”. Zauważę jednak, że prawica ma wiele odcieni i nie sposób jej sprowadzić jedynie wzorem Korwina do konserwatywnego liberalizmu. Chadecja to też prawica, a zawiera wszak w sobie silny nurt “społeczny”. PiS to po prostu – z uwzględnieniem polskiej specyfiki, włącznie z tradycją solidarnościową – taka nasza chrześcijańska demokracja.
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 06.07.2014 - 17:50@ sergiusz
Twórcza fermentacja i destylacja to czynności nad wyraz szlachetne :) Pozwalają wydobyć to co najlepsze.
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 06.07.2014 - 17:51Panie Piotrze!
Obawiam się, że prawica, mnie kojarzy się z liberalizmem. Reszta, to tylko rozmaite odcienie socjalizmu (od brunatnego, przez czerwony do różowego).
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 06.07.2014 - 18:32@JM
To dopisz jeszcze “czarny” socjalizm rodem z Watykanu i katolickiej nauki społecznej :)
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 06.07.2014 - 19:07Panie Piotrze!
Są tacy, co twierdzą, że Jezus z Nazaretu był pierwszym komunistą, więc można dołączyć „czarny socjalizm”. :)
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 07.07.2014 - 09:47