Właśnie dlatego, nie ma znaczenia, ile jednostek waluty wyznaczymy za godzinę. Jeśli w Zjednoczonym Królestwie godzina pracy niewykwalifikowanej kosztuje 7 GBP, zaś w Polsce około 7 zł, to kurs „wymiany”, czyli przeliczania cen produktów brytyjskich na polskie powinien być 1:1. Nie ma znaczenia, na ile bankierzy wyznaczą kurs wymiany waluty.
Jeśli wprowadzimy walutę czerwieniec i będzie on wart godzinę pracy niewykwalifikowanej, to funt szterling przeliczany byłby po 7 za jednego czerwieńca. Przy czym mowa jest o wyznaczaniu ceny towarów brytyjskich w Polsce, a nie cenie pieniądza. Bo pieniądz na makulaturę jest niewymiwnialny. Zatem, nie ma znaczenia ile jednostek pieniężnych jest warta godzina i czy wyrazimy ją w dolińcach, talarach, tynfach, groszach czy złotych. Pański problem jest pozorny.
Pozdrawiam
PS. W pierwszym komentarzu dodałem odsyłacz do notki Państwo tak, że może Pan ją łatwo znaleźć.
Panie Gadający Grzybie!
Właśnie dlatego, nie ma znaczenia, ile jednostek waluty wyznaczymy za godzinę. Jeśli w Zjednoczonym Królestwie godzina pracy niewykwalifikowanej kosztuje 7 GBP, zaś w Polsce około 7 zł, to kurs „wymiany”, czyli przeliczania cen produktów brytyjskich na polskie powinien być 1:1. Nie ma znaczenia, na ile bankierzy wyznaczą kurs wymiany waluty.
Jeśli wprowadzimy walutę czerwieniec i będzie on wart godzinę pracy niewykwalifikowanej, to funt szterling przeliczany byłby po 7 za jednego czerwieńca. Przy czym mowa jest o wyznaczaniu ceny towarów brytyjskich w Polsce, a nie cenie pieniądza. Bo pieniądz na makulaturę jest niewymiwnialny. Zatem, nie ma znaczenia ile jednostek pieniężnych jest warta godzina i czy wyrazimy ją w dolińcach, talarach, tynfach, groszach czy złotych. Pański problem jest pozorny.
Pozdrawiam
PS. W pierwszym komentarzu dodałem odsyłacz do notki Państwo tak, że może Pan ją łatwo znaleźć.
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 01.05.2013 - 09:34